"Pokorne cielę dwie matki ssie". Żyć w zgodzie jednocześnie z Kościołem i z antykościołem.
Wpisał: Ks. Stanisław Małkowski   
29.04.2017.
"Pokorne cielę dwie matki ssie".

Żyć w zgodzie jednocześnie z Kościołem i z

antykościołem.


Posłusznie zaufać JEZUSOWI



Ks. Stanisław Małkowski

Warszawska Gazeta 28 kwietnia – 11 maja 2017 r. KOMENTARZ TYGODNIA


skutek daru ciała i krwi zmartwychwstałego Chrystusa nasza wiara i nadzieja są skierowane ku Bogu, mówi św. Piotr w drugiej niedzielnej lekcji 30 kwietnia (1P 1,21). Nierozumne nadzieje, zwrócone tylko ku ludziom, okazują się zawodne, czego doświadczyli uczniowie Jezusa, gdy szli smutni drogą do Emaus. Dopiero Jezus otworzył im oczy serca, gdy poznali Go w Bożym słowie i ofierze eucharystycznej. Tak ważne jest więc, aby uczestnicząc w mszy świętej, kierować się ku Bogu, widząc w świętej liturgii Boże prowadzenie. Kapłan razem ze wspólnotą wiernych nie celebrują przecież samych siebie, skupiając uwagę na aktorstwie słów i gestów. Msza jest ofiarą i obecnością Chrystusa, którego czcimy, nie zatrzymując się nad tym, co zewnętrzne w obrzędach, rozumiejąc ich znaczenie. Sposób sprawowania mszy św. i udziału w niej wyraża postawę kultu Boga albo celebrowania wspólnoty, ocenianej w ludzkich kategoriach na zasadzie „podoba się czy się nie podoba”. Gdy wiara gaśnie i zanika, kościoły pustoszeją. Pociesza nas Jezus: - Chcę was uradować, więc powiem wam, że tych, którzy Mnie miłują, mam więcej w waszym kraju niż w jakimkolwiek innym na świecie (Anna, Boże wychowanie, cz. III, t. I, wyd. WAM, s. 208).


Rozpoczynamy Maryjny miesiąc maj, w nim codzienne nabożeństwa ze śpiewem litanii loretańskiej. 3 maja obchodzimy uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski, głównej patronki naszego kraju. W tym dniu pierwsza lekcja mszalna z księgi Apokalipsy ukazuje Maryję ukoronowaną w niebie, Niewiastę obleczoną w słońce i księżyc pod jej stopami, z koroną z gwiazd dwunastu na głowie (zob. Ap, 12,1). Słońcem jest Chrystus, księżyc jako symbol zmienności pokonany, lud Boży w znaku dwunastu gwiazd wywyższony. Gasną gwiazdy błąkające się samopas, rzucone na ziemię, zmiatane ogonem ognistego Smoka, czyli szatana. Dziecko Niewiasty porwane do Boga i Jego tronu broni się skutecznie przed nienawiścią Smoka, który chce je pożreć. Już teraz, w drodze przez pustynię doczesności nastała władza Chrystusa Króla. Tej władzy poddać się to zwyciężyć, pokonać diabelskiego Smoka, a po nim Bestie – pierwszą i drugą, czyli wszelkie postaci działania piekła na ziemi znane z historii i wciąż obecne w złym pragnieniu zdetronizowania Chrystusa i samoubóstwienia człowieka w myśl obietnicy węża: będziecie jak Bóg decydowali co dobro i zło (por. Rdz 3,5). Maryja królowa świata zapragnęła być uznana jako Królowa Polski, co dokonało się mocą ślubów lwowskich króla Jana Kazimierza 1 kwietnia 1656 i znalazło swoje miejsce w dziejach naszego narodu i w kalendarzu liturgicznym. Z pokolenia na pokolenie bierzemy Maryję Królową do siebie, nie poddając się władzom Bogu przeciwnym.


W Ewangelii czwartej niedzieli wielkanocnej 7 maja ukazuje Jezus siebie jako bramę i pasterza owiec. Brama otwarta wyraża wolność poruszania się, brama zamknięta – bezpieczeństwo i obronę przed nieprzyjaciółmi. Chrystus jest bramą do nieba. Pasterz gromadzi owce, jednoczy, prowadzi i broni przed wilkami. Mądre i wierne owce trwają we wspólnocie z dobrym pasterzem. Głupie owce opuszczają stado i szukają sobie innych przewodników. Udział we władzy pasterzowania przekazuje Chrystus swoim uczniom.


Dobrym pasterzem dla ludu Bożego okazał się patron Polski i ładu moralnego w ojczyźnie – św. Stanisław biskup i męczennik, którego uroczystość obchodzimy 8 maja. Otwarcie sprzeciwił się św. Stanisław okrucieństwu króla Bolesława Śmiałego, który wobec dezercji swoich rycerzy, niespokojnych o los ich domów i rodzin w czasie przedłużających się wypraw wojennych na Rusi, mścił się krwawo po powrocie nie tylko na zbiegach, ale i na niewiernych żonach i dzieciach zrodzonych z nowych związków. Biskup wystąpił w obronie swoich owiec, a gdy król nie liczył się z upomnieniami, św. Stanisław rzucił na króla klątwę kościelną, ekskomunikę, która wykluczała króla z Kościoła i pozbawiała go władzy. W odpowiedzi król zabił biskupa przy ołtarzu w kościele św. Michała na Skałce w Krakowie, w czasie mszy św. 11 kwietnia 1079 r.

Po tej zbrodni król musiał opuścić Polskę i skończył życie dwa lata później jako mnich pokutnik w Ossiach. Taka była wówczas skuteczność ekskomuniki wobec niemoralnej samowoli okrutnego władcy. Gdy Bronisław Komorowski jako prezydent pod koniec swojego nieszczęsnego urzędowania podpisał ustawę o praktykowaniu i finansowaniu ludobójczej metody in vitro, ks. abp. Henryk Hoser – teolog i lekarz – publicznie stwierdził, że taki grzech władcy ściąga na niego ekskomunikę, która obowiązuje ipso facto i wyklucza możliwość przyjmowania komunii świętej bez publicznej pokuty i nawrócenia.

Prezydent Komorowski z pogardą odpowiedział: - Ekskomunika? To jakieś Średniowiecze! A gdyby ona była wobec urzędnika w państwie, zaszkodziłaby bardzo relacjom między państwem i Kościołem. Ten żałosny popis ignorancji, buty i szantażu nie spotkał się jednak z imienną reakcją ze strony kościelnej. Przy tym sprawa nie przestała być aktualna także dzisiaj i nie tylko wobec popierania in vitro przez fałszywych katolików. Gdy ludzie Kościoła milczą, trwa niegodziwość świętokradztw oraz instrumentalnego traktowania wiary i praktyk religijnych. Prawo moralne jest wyższe od praw stanowionych przez ludzi dla własnych interesów. Grzech Adama był złem nieposłuszeństwa, zamiast Bogu zaufał on Ewie i wężowi. Trzeba być posłusznym bardziej Bogu niż ludziom (zob. Dz 4,19). A ludzi należy słuchać w takiej mierze, w jakiej nie sprzeciwiają się prawu Bożemu zawartemu w Dekalogu i w Ewangelii. Ludzie Kościoła są zobowiązani sprzeciwiać się złu bezprawia nawet z narażeniem życia. Zwłaszcza purpura kardynalska oznacza gotowość przelania krwi w imię posłuszeństwa Chrystusowi oraz sprzeciwu wobec fałszywych katolików i nieludzkich władców.

Pokorne cielę dwie matki ssie” – mówi przysłowie w formie zachęty do „przyssania się” gdziekolwiek. Ideałem takiego oportunizmu jest żyć w zgodzie jednocześnie z Kościołem i z antykościołem.


Wierność Bogu oznacza wybór i odpowiedź na pytanie: „Komu chcecie służyć?” (zob. Joz 24,15). Służyć złu i Złemu to stać się niewolnikiem. Służyć Bogu to znaczy królować.


Zmieniony ( 29.04.2017. )