Upadek form demokratycznych jako... | |
Wpisał: Andrzej Czachor | |
25.05.2010. | |
Upadek form demokratycznych jako generalny problem Polski i cywilizacji Zachodu Andrzej Czachor [umieszczam pogląd „łagodnego zatroskanego”, bo w okresie ataku na umysły i dusze moja strona stoi otworem również dla tak łagodnych... MD] Doświadczamy w ostatnich dziesięcioleciach takich oto „zjawisk”: Atak na wartości chrześcijańskie, transformacja humanizmu w hedonizm, trywializacja sztuki i literatury, obniżanie się poziomu edukacji, komercjalizacja mentalności, osłabienie więzi rodzinnych, upadek demograficzny narodów, zanik wiejskich gospodarstw rodzinnych, wyzbywanie się majątku narodowego i ziemi, zanik patriotyzmu, pogarda dla kategorii narodu w propagandzie, przemiana obywateli w mieszkańców, klientów, konsumentów. Pisali o tym P. Buchanan, W. Bojarski i inni. To jest powtórka procesu neomarksistowskiej „rewolucji kulturalnej” trwającej w USA od 30 lat -systematyczne kompromitowanie rodziny, tradycji, moralności, religii, metodą obraźliwych pomówień i agresywnych epitetów. Za tym idą wynikające z zasad neoliberalizmu: procesy ubożenia i stratyfikacji majątkowej społeczeństw, brutalizacja życia codziennego, wzrost kontroli policyjnej względem opozycji politycznej, wykluczania Kościoła Katolickiego z życia publicznego, zadłużenia państwa względem globalnych korporacji finansowych, przejęcie banków i mediów przez ponad narodowe korporacje, totalizacja ustroju politycznego w kierunku władzy monopartii. W sumie – destrukcja Europy opartej o grecki szacunek dla prawdy, rzymskie prawo i chrześcijańskie poczucie godności.. Za rozbiciem rodziny idzie systematyczna katastrofa demograficzna cywilizacji Zachodu. Ze względu na ratyfikację Traktatu Lizbońskiego pojawiły się szczególne zagrożenia demokracji : Są pochodną transferu władzy narodowej do organizacji międzynarodowych i generalnej zasady wyznawanej przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości, że orzecznictwo krajowe musi być „przyjazne” dla UE. Wynikają z „wodzowskiej” filozofii władzy organów rządzących w Unii Europejskiej, które przypisują sobie uprawnienia do perekovki umysłów ludzkich na socjalistyczną, neomarksistowską modłę. Dotyczy to w szczególności ich nacisku na eliminowanie chrześcijańskich wartości i obyczaju, oraz ośmieszania podstawowych form życia rodzinnego na korzyść propagowania wśród młodzieży dewiacji seksualnych i sprawnej technicznie seksualnej rozrywki. „Seksualny kontredansik, na momencik, na kwadransik”. W efekcie splugawienia tego tematu odpowiedzialna miłość kobiety i mężczyzny jest zjawiskiem coraz rzadszym, nie ma dzieci i grozi nam bezbolesne zniknięcie z historii planety Ziemia Są to więc pomysły chore, wręcz samobójcze – mściwe marzenia nieudaczników życiowych i chore aspiracje maniaków seksualnych, spragnionych rewolucji za wszelką cenę. Nie sposób pojąć, skąd biorą się inteligentni ludzie, którzy je propagują, ani dlaczego demokratyczna większość daje im się mentalnie terroryzować, zamiast oddzielić się od nich solidnym systemem prawnych zabezpieczeń. Ta niefrasobliwa ślepota i bierność robią wrażenie zgoła diabelskiej infekcji świadomości naszego pokolenia. Agresywny, insynuacyjny rodzaj argumentacji środowisk neo-marksistowskich, ich roszczenia o t.zw. „tolerancję”, czyli w istocie o coraz to szerszy zakres przywilejów dla grup „podlegających opresji ze strony grzesznych społeczeństw Zachodu”, ich systematyczne opanowywanie europejskich struktur biurokratycznych doprowadziły do defetyzmu i zachwiania wiary znacznej części naszej generacji w wartość zasad chrześcijańskiej cywilizacji. Do irracjonalnej pokory – bijcie, byle nie po oczach. Do akceptacji przez ludzi młodych naskórkowego hedonizmu w miejsce odpowiedzialności za przyszłość rodziny, narodu i ludzkości. A tymczasem tolerancji nie wolno identyfikować z aprobatą. To właśnie relatywizm i deprawacja głoszone przez środowiska socjalistycznej „rewolucji kulturalnej” mogą zniszczyć fizycznie i duchowo świat planety Ziemia. Na szczęście te ich hasła są prostackie i nie tak trudno je odrzucić. Jest tu miejsce na ironię i pogardę dla ich ubogiej telewizyjnej wizji szczęścia. To są zbuntowani frustraci, roszczeniowe insekty żerujące na cywilizacyjnym, materialnym i kulturalnym dorobku cywilizacji, narzucające na wszystkich pajęczyny partyjniackiego terroru psychicznego, metodą insynuacyjnych epitetów. Mamy etos chrześcijańskiej godności, rzymskiego szacunku dla prawa, greckiej admiracji dla prawdy i piękna. Mamy piękną planetę Ziemia, może jedyną we Wszechświecie ostoję myśli i refleksji. To warto ocalić przed namolną inwazją umysłowych dewiantów. To są hasła, pod którymi warto iść nadal w przyszłość. Czas odrzucić narkotyczne pomysły ludzi „skazanych na wolność”, bo to jest bal na krawędzi przepaści. A.Czachor |