Antygony ANNO DOMINI 2007
Wpisał: Izabela Falzmann   
26.06.2007.

Izabela Falzmann

Antygony ANNO DOMINI 2007

Izabela Falzmann

Antygony ANNO DOMINI 2007

 Jeszcze za czasów komuny pewien mój znajomy naukowiec każdą rozmowę zaczynał od stwierdzenia: jestem nałogowym alkoholikiem (co było zresztą zgodne z prawdą) Tak rozmawiał z wychowawcą dzieci w szkole, w urzędzie i w kwaterunku. Metoda okazała się bardzo skuteczna socjotechnicznie gdyż rozmówcy ujęci jego szczerością załatwiali mu rożne sprawy, nie do załatwienia dla zwykłego porządnego obywatela. Potem znajomy zaczął zarabiać wygłaszając w szkołach cieszące się wielkim powodzeniem odczyty na temat alkoholizmu, a wreszcie sam uwierzył, że opowiadanie jak bił żonę i okradał rodzinę nadaje tym czynom znamię niezwykłej szlachetności.

 Znajomy okazał się mistrzem i prekursorem niezwykle popularnego obecnie procederu, który można nazwać przekuwaniem występku w cnotę. Oto kilka przykładów:

·        Małgorzata Niezabitowska, która z najwyższym trudem i tylko dzięki spolegliwości ubeków umknęła z lustracyjnego stryczka, nie tylko wydała książkę na temat swych zmagań „z teczką” lecz w oczach wielu i przede wszystkim swoich własnych awansowała do roli moralnego autorytetu.

·        Córka Macieja Damięckiego eliminując znajomych, którym nie bardzo podobała się donosicielska działalność jej ojca stwierdza „po co mam żyć z ludźmi, którzy są interesowni, nielojalni, niewierni w przyjaźni”. Czy do tak ostrych sformułowań nie miałyby raczej prawa ofiary Damięckiego?

·        Córce generała Toruńczyka (jak wielu potomkom stalinowskiej grupy interesu) nie wystarcza fakt, że nie będąc przez nikogo obciążana za grzechy ojca mogła korzystać z wypracowanych przez niego przywilejów i bawić się w opozycjonistkę, korzystając do późnego wieku z wysokiej generalskiej renty (pamiętam, że w środowisku opowiadano o tym z pełnym akceptacji rozbawieniem). Pani Barbara kreując się na współczesną Antygonę chce nas zmusić, żebyśmy szanując pamięć jej ojca zaakceptowali zbrodnicze przedsięwzięcie w którym uczestniczył - udział w wojnie domowej w Hiszpanii po sowieckiej stronie.

Wyobraźmy sobie, że gracz wyścigowy postawił wszystkie pieniądze na złego konia ale zamiast pogodzić się z przegraną zaczyna udowadniać, że kupując bilety tak naprawdę chciał postawić na wygrywającego, więc należy mu się wypłata ze specjalną premią za stres. Albo co gorsza wbrew oczywistości zaczyna dowodzić, że najlepszym koniem jest ten ostatni na celowniku i ze względu na prawa końskie to właśnie jemu należy pełna wygrana.

     Drodzy stalinowcy, drodzy donosiciele. Postawiliście na złego konia. Trzeba się z tym pogodzić. Drogie dzieci i wnuki stalinowców i donosicieli. Trochę pokory.

Zmieniony ( 03.08.2007. )