Szarża ślepej kobyły
Wpisał: wprawo   
02.06.2017.
Szarża ślepej kobyły

czyli studium manipulacji Wielowieyskiej



http://wprawo.pl/2017/06/01/studium-manipulacji-czyli-szarza-slepej-kobyly-wielowieyskiej



Od kilku dni opinia publiczna informowana jest o profanacji zwłok ofiar Katastrofy Smoleńskiej. Dzięki ekshumacjom wiemy już, że ciała zostały potraktowane przez Rosjan w sposób urągający przyzwoitości. Wrzucano je do trumien przemieszane, kilka głów do jednej trumny, kilka nóg do drugiej. Byle waga się zgadzała.

Śmieci i niedopałki rzucone na ciała dopełniają tego makabrycznego obrazu. Tak Rosjanie potraktowali Polaków, a zrobili to, bo wiedzieli, że mogą. Wiedzieli, że nikt trumien w Polsce nie otworzy. Obiecała im to Ewa Kopacz, czyli ówczesna Minister Zdrowia reprezentująca w Rosji Rząd RP.

Pakt z diabłem został podpisany, a prawda miała nigdy nie wyjść na jaw.



Prawda ma jednak to do siebie, że w końcu zawsze wygra z kłamstwem. Po siedmiu latach mleko się rozlało i pod tyłkami decydentów z Platformy Obywatelskiej zaczęło się nieźle fajczyć. Jak wytłumaczyć Polakom, że kłamstwem był namalowany przez Ewę Kopacz obrazek polskich i rosyjskich patomorfologów pracujących ramię w ramię nad identyfikacją każdego, najmniejszego nawet skrawka ciała znalezionego na miejscu katastrofy? I nie chodzi nawet o badania DNA, dzięki którym siedem lat temu można było prawidłowo dokonać identyfikacji, tak jak ma to miejsce podczas obecnych ekshumacji. Chodzi o to, że nie da się w żaden sposób usprawiedliwić wrzucania do jednej trumny kilku głów lub miednic. To jest oczywisty dowód, że nie tylko nie przeprowadzono wymaganych badań, ale wręcz potraktowano szczątki jak śmieci. Zgarnięto je na kupę, przemieszano, wpakowano do worków, owinięto sznurkiem i załadowano do trumien.

Potem Ewa Kopacz odegrała cyrk w polskim Sejmie, a rodziny, które domagały się prawdy potraktowano z buta. Taka to była wolność, równość i demokracja.

Pierwszy pomysł Platformy Obywatelskiej na zrzucenie z siebie odpowiedzialności był taki: nie można było dokonać identyfikacji, bo zwłoki były w strasznym stanie. Idiotyzm tej narracji po prostu bije o oczach. Czy dziś ciała są w lepszym stanie niż siedem lat temu? A jednak udaje się dokonać identyfikacji, więc tak samo [lepiej i łatwiej ! MD] udałoby się dokonać jej siedem lat temu. Ale Platforma wolała podlizywać się oficerowi KGB niż zadbać o godny pochówek Polaków.

Kolejnym pomysłem na zrobienie Polakom wody z mózgu była opowieść o rzekomej tradycji chowania ofiar katastrof lotniczych we wspólnym grobie. Jest to kolejna bzdura, którą łyknie tylko i wyłącznie leming ogłupiony codzienną porcją manipulacji serwowanej przez TVN i „Gazetę Wyborczą”. Otumaniony leming niczego bowiem nie weryfikuje i dlatego nie wie, że rzekomy zwyczaj wspólnych pochówków ofiar katastrof lotniczych to po prostu bujda. Sprawdźmy jak było po katastrofie w Lesie Kabackim. Zwłoki zidentyfikowanych 121 ofiar katastrofy zostały pochowane w indywidualnych grobach. W zbiorowej mogile spoczywają wyłącznie szczątki 62 osób, których nie udało się zidentyfikować. Nie wierzycie, lemingi? No to macie cytat ze swojej ulubionej gazetki z 9 maja 2017 roku : „Ciała były zmasakrowane, żadne nie zachowało się w całości. Udało się zidentyfikować 121 ofiar katastrofy. Nierozpoznane szczątki 62 pozostałych osób złożono we wspólnej mogile na Cmentarzu Północnym.” http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,21782535,30-rocznica-katastrofy-w-lesie-kabackim-dobranoc-czesc.html

Po tych dwóch idiotycznych próbach zmanipulowania opinii publicznej ruszyła narracja trzecia. Według niej za profanację zwłok odpowiada wyłącznie prokuratura, a rząd PO jest czysty jak dziewica po kąpieli w oślim mleku. Przesłuchiwana w Prokuraturze Krajowej Ewa Kopacz uczepiła się tej narracji jak pijany płota, a z odsieczą pospieszyła jej dziennikarka „Gazety Wyborczej”, Dominika Wielowieyska.

I teraz dochodzimy do najbardziej parszywej manipulacji, którą próbuje się karmić opinię publiczną, żeby wybielić zakłamanych polityków Platformy Obywatelskiej. Warto bliżej przyjrzeć się temu, co zrobiła pani Wielowieyska, bo to jest doprawdy manipulacja rodem z podręcznika komunistycznego agitatora.

Pani Wielowieyska zmieściła wczoraj taki oto tweet: „W Moskwie w kwietniu 2010 sprawy nadzorował prok. Marek Pasionek. Za wszystkie czynności odpowiada prokuratura”. Pod wpisem został zamieszczony link do artykułu ze strony tvn24.pl z 2016 roku. Warto zatem zajrzeć do tego artykułu i sprawdzić, co tam napisano. Przytoczona jest tam wypowiedź mecenasa Rafała Rogalskiego reprezentującego część rodzin ofiar katastrofy, który z tego względu miał dostęp do akt sprawy. Oto, co mówi mecenas Rogalski: „W zasadzie, na podstawie znajomości akt mogę powiedzieć, że Pasionkowi reglamentowano wiedzę na temat czy to ustaleń między stroną polską, a rosyjską, czy to bieżących ustaleń śledztwa. (…) Pełną władzę nad śledztwem smoleńskim miał ówczesny szef Naczelnej Prokuratury Wojskowej, generał Krzysztof Parulski. Pasionek był niejako skazany na łaskę Parulskiego, który jego rolę nadzorczą chciał zmarginalizować, zwłaszcza wobec krytycznej oceny wielu czynności w pierwszych dniach katastrofy.”

http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/katastrofa-smolenska-kto-winien-braku-sekcji-zwlok-ofiar,688610.html

Już zatem z samego artykułu zalinkowanego przez Dominikę Wielowieyską wynika, że prokurator Pasionek nie miał wpływu na dokonywane czynności i nie mógł ich we właściwy sposób nadzorować. Czy pani Wielowieyska w ogóle przeczytała tekst, który według niej ma stanowić dowód na lansowaną przez nią tezę o winie prokuratora Pasionka? Chyba nie przeczytała. Wystarczył jej tytuł „Co Pasionek zrobił sześć lat temu ws. ekshumacji?”, żeby przeprowadzić na twitterze propagandową szarżę ślepej kobyły. I jak to bywa z szarżującą ślepą kobyłą – jedyne, co się pani Wielowieyskiej udało, to przywalić pustym łbem w mur, aż huk poszedł. Internauci zrobili z tej manipulatorki miazgę przytaczając fakty, które narrację ślepej kobyły z „Gazety Wyborczej” roznoszą w puch.

A jak wyglądają fakty? Wyglądają tak.

Prokurator Marek Pasionek to jeden z najlepszych polskich śledczych, który otrzymał wiele odznaczeń za osiągnięcia w walce ze zorganizowaną przestępczością. Pasionek pełnił funkcję zastępcy Zbigniewa Wassermana na stanowisku koordynatora służb specjalnych, a po Katastrofie Smoleńskiej domagał się rzetelnego jej wyjaśnienia i starał się uzyskać w tej sprawie pomoc Amerykanów. Został za to odsunięty od śledztwa, zrobiono na niego nagonkę i oskarżono o informowanie o przebiegu postępowania agentów służb innych państw, m.in. FBI. Prokurator Pasionek został jednak oczyszczony z absurdalnych zarzutów zarówno przez prokuraturę, jak i przez sąd dyscyplinarny dla prokuratorów. Za rządów Platformy zdegradowano go do pozycji szeregowego prokuratora, ale po dojściu do władzy Prawa i Sprawiedliwości został mianowany zastępcą Prokuratora Generalnego oraz stanął na czele specgrupy prokuratorów, której zadaniem jest ponowne poprowadzenia śledztwa w sprawie okoliczności katastrofy w Smoleńsku. I to prokurator Pasionek wydał postanowienie o przeprowadzeniu ekshumacji, dzięki którym dowiedzieliśmy się o profanacji zwłok i kłamstwach Ewy Kopacz.

Za decyzję o przeprowadzeniu ekshumacji prokurator Pasionek był opluwany przez medialną szczujnię, a dziś ta szczujnia próbuje uczynić go odpowiedzialnym za skandaliczne potraktowanie zwłok ofiar Katastrofy Smoleńskiej. I temu właśnie ma służyć szarża ślepej kobyły Wielowieyskiej. Szarżująca Wielowieyska ma wmówić opinii publicznej, że winny jest prokurator, któremu za rządów PO uniemożliwiono rzetelne przeprowadzenie śledztwa, i który dopiero teraz ma możliwość przeprowadzić postępowanie w sposób prawidłowy. Szarżująca kobyła ciągnie propagandowy wózek z napisem „wina PiS-u” i z tego wózka rozrzuca gnój ku uciesze odmóżdżonych lemingów.

Powiem tak: postępowanie pani Wielowieyskiej jest tak obrzydliwe, że w słowniku ludzi cywilizowanych brak słów, aby je właściwie określić. Mam nadzieję, że ta ślepa kobyła walnie kiedyś w mur z takim hukiem, że już się po tym nie pozbiera.



Zmieniony ( 02.06.2017. )