Tak działa [-ła] urzędnicza mafia pod skrzydłami HGW!
Wpisał: Wojciech Biedroń   
14.06.2017.

Tak działała urzędnicza mafia pod skrzydłami HGW!

Kim są urzędnicy, których przesłucha Komisja Weryfikacyjna?

Wojciech Biedroń http://wpolityce.pl/polityka/344154-ujawniamy-tak-dzialala-urzednicza-mafia-pod-skrzydlami-hgw-kim-sa-urzednicy-ktorych-przeslucha-komisja-weryfikacyjna?strona=1





Tych faktów najbardziej boi się Hanna Gronkiewicz-Waltz w kontekście dzikiej reprywatyzacji. Chodzi o działania Biura Gospodarki Nieruchomościami i urzędników wchodzących w jego skład. Historia warszawskiej dzikiej reprywatyzacji to w dużej mierze historia działań urzędników BGN oraz jego wieloletniego dyrektora Marcina Bajko, tego samego, który odpowiadał za przejęcie przez rodzinę męża prezydent Warszawy kamienicy przy Noakowskiego 16. (decyzję podpisała jego podwładna Gertruda J.-F. - zatrzymana w lutym przez CBA w związku z aferą reprywatyzacyjną).

Część z tych urzędników w tym Marcin Bajko będą przesłuchiwani przez Komisję weryfikacyjną, która wyjaśnia wielką aferę reprywatyzacyjną. Część informacji zebranych w raporcie portalu wPolityce.pl było już wcześniej publikowana, ale udało nam się zdobyć wiedzę na temat bezpośrednich powiązań urzędników Hanny Gronkiewicz-Waltz z podziemie reprywatyzacyjnym.



CZYTAJ TAKŻE: UJAWNIAMY strategię HGW w walce z komisją reprywatyzacyjną! „Wina” Kaczyńskiego, walec medialny i przykrycie sprawy Noakowskiego 16…

Przez niemal dekadę Biuro Gospodarki Nieruchomościami było prawdziwym państwem w państwie . Pracowało w nim 400 urzędników na etatach. Okazało się, że przynajmniej kilkunastu przyznawało, że ich rodziny posiadają roszczenia reprywatyzacyjne, a kolejnych 50 nie było w stanie określić, czy takowe posiada. BGN to także łakomy kąsek dla biznesmenów, a wiedza, którą posiadają urzędnicy ma gigantyczną wartość handlową.

Chodzi głównie o stały dostęp do stale uzupełnianego systemu ewidencjonowania nieruchomości gruntowych i zabudowanych. W specjalnych wykazach nieruchomości objęte roszczeniami reprywatyzacyjnymi są w specjalny sposób zaznaczone. Dotyczy to także nieruchomości stanowiących własność skarbu państwa, których dysponentem jest wprawdzie wojewoda, ale zarządza nimi starosta warszawski, czyli prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz - Waltz poprzez urzędników BGN. Dla handlarzy roszczeniami i reprywatyzacyjnych cwaniaków, wiedza z BGN, stanowiła prawdziwy skarb i często z tej wiedzy czerpali oni pełnymi garściami.

Marcin Bajko - nietykalny i nieusuwalny.

Narracja , na której Hanna Gronkiewicz-Waltz już od roku opiera swoją linię obrony oparta jest na obarczaniu winą b. dyrektora Biura Gospodarki Nieruchomościami Marcina Bajko, z którego kreuje się na  jedynego odpowiedzialnego za proces rozdawania stołecznych nieruchomości. Oczywiście, Hanna Gronkiewicz-Waltz, która w przez lata nie dopatrzyła się w działalności Bajko niczego podejrzanego, lubi podkreślać, że były dyrektor to człowiek Lecha Kaczyńskiego.

Czy aby na pewno? Bajko zaczął pracę w samorządzie już w 1999 roku w nieistniejącym już Powiecie Warszawskim, którym rządzili ludzie tworzący później warszawską Platformę Obywatelską. Bajko zatrudnił ówczesny starosta Powiatu Warszawskiego. Zawistowski wpuścił też do samorządu Marka Kolarskiego, jako dyrektora biura nieruchomości, a Bajko został jego zastępcą. Warto przypomnieć, ze Zawistowski do 2014 roku był burmistrzem Targówka z rekomendacji Platformy Obywatelskiej.

Warto wspomnieć, ze sam Marcin Bajko nie posiadał pełnomocnictw prezydent Warszawy do podpisywania decyzji administracyjnych. Ten sprytny zabieg pozwolił mu wysługiwać się w tym względzie zastępcami. Same plusy! Zero odpowiedzialności, a  władza wciąż wielka. to jednak nie koniec korzyści z tego patologicznego układu.



Nie posiadając pełnomocnictw, Bajko, nie musiał zamieszczać w internecie corocznych oświadczeń majątkowych. Od 2000 roku prowadzi on za to firmę doradczą „Marcin Bajko M&B Consulting” zajmująca się doradztwem w zakresie nieruchomości. Trudno o mocniejszy przykład konfliktu interesów. – mówi, proszący o anonimowość, jeden z urzędników warszawskiego ratusza.

Sam Bajko kpił sobie z kwestii dotyczących oświadczeń majątkowych. Czuł się całkowicie bezkarnym pod opiekuńczymi skrzydłami Hanny Gronkiewicz Waltz, która miała wręcz zabiegać, by jej bliski współpracownik czuł się komfortowo. Sam też zapewniał, że prezydent Warszawy za wszelką cenę chciała zatrzymać go na stanowisku. Aż do jego ubiegłorocznego zwolnienia przez Hannę Gronkiewicz Waltz, która pozbyła się go dopiero po wybuchu afery reprywatyzacyjnej, mógł robić co chciał i często nagradzany był za swoje „zaangażowanie” i „pracowitość”

Gdyby pani prezydent chciała, abym złożył takie oświadczenie (majątkowe - red.) – ale nie w trybie ustawowym, tylko w trybie nadzoru nad moją pracą - to natychmiast bym to uczynił I to nawet nie na tym samym druku, który obowiązuje, ale do wiadomości pracodawcy. Nie byłoby żadnego problemu. – mówił wszechwładny Marcin Bajko.

Katarzyna M., czyli działka przy Chmielnej 70

Kolejną ciekawa postacią w urzędniczej pajęczynie Biura Gospodarki nieruchomościami to Katarzyna M. Swoją prace w ratuszu rozpoczęła w 2011 roku, z rekomendacji Marcina Bajko. W 2014 została zobowiązana do złożenia oświadczenia, czy ona lub jej bliscy mają roszczenia wobec miasta. W oświadczeniu wpisała, ze „nie jest w stanie ustalić tej informacji”, czy jej mąż posiada takie roszczenie. Okazało się, że mąż posiadał roszczenie i to warte 160 milionów złotych - przejął od od miasta działkę przy pl. Defilad, tzw. Chmielną 70. Mimo tej wymijającej odpowiedzi i faktu przejęcia działki przez jej męża, Katarzyna M., zachowała posadę. Wprawdzie nie byłą bezpośrednio odpowiedzialna za zwroty nieruchomości, ale miała wgląd w akta Biura Gospodarki Nieruchomościami.

[----]

[reszta - w oryginale. MD]

Zmieniony ( 14.06.2017. )