Nachodźcy zaatakowali Polaków w Calais. Bierność policji oraz "polskich" służb dyplomatycznych.
Wpisał: Mak[a]ron   
24.06.2017.

Nachodźcy zaatakowali Polaków w Calais. Bierność policji oraz "polskich" służb dyplomatycznych.

Dramatyczna relacja ofiar


http://www.pch24.pl/uchodzcy-zaatakowali-polakow-w-calais--dramatyczna-relacja-ofiar,52541,i.html#ixzz4ku1rbEpO 2017-06-24


Do przerażającego zdarzenia doszło w poniedziałek 21 czerwca pod francuskim portem w Calais. Grupa mężczyzn zaatakowała parę Polaków na autostradzie A16. - Chcieli nas zatrzymać za wszelką cenę – relacjonowała Polka, jedna z ofiar ataku.

 

Sprawę opisał portal TVPInfo.pl. Do ataku doszło w poniedziałek. Para podróżowała autostradą A16, zmierzając w stronę portu w Calais. Samochód posuwał się powoli w sznurze innych pojazdów. Nagle na ulicy pojawiła się grupa mężczyzn, którzy zaczęli stukać w szyby. W pewnym momencie jeden z nich wskoczył na maskę samochodu. Następnie ustawili na drodze barykadę z płonącego drzewa.

 

Mężczyzna ruchami pistoletu pokazał nam, że mamy otworzyć drzwi, był wściekły. Byliśmy w szoku, ogromny stres o własne życie. Narzeczony zaczął trąbić i ruszać samochodem. Wtedy okazało się, że nie jest ich dziesięciu, tylko stu albo i więcej. Usiłowali nas zatrzymać za wszelką cenę. Jeden z nich rzucił nam się na maskę samochodu. Zwolniliśmy, a kiedy ten wstał - przyspieszyliśmy. Udało nam się ich ominąć i wtedy napotkaliśmy barykadę rozłożoną na dwóch pasach w postaci płonącego drzewa. Widzieliśmy w lusterkach, że biegną za nami. Nie mieliśmy innego wyjścia, ci ludzie byli naprawdę agresywni, musieliśmy przejechać przez płonącą barykadę, uszkadzając tym samochód. Robiliśmy to w obronie własnego życia – opisała nam ofiara ataku, która w mailu do TVP Info przedstawiła się imieniem Marta.

 

Według relacji poszkodowanej, gdy parze udało się dotrzeć do portu, francuska policja niespecjalnie przejęła się ich apelami o pomoc. Funkcjonariusze przyznali, że tego typu zgłoszenia przyjmują niemal każdego dnia i nic nie mogą z tym zrobić.

 

Polska ambasada w Paryżu, z którą skontaktowali się poszkodowani, skierowała ich do prawnika, który ma pomóc w pociągnięciu do odpowiedzialności osobę, odpowiedzialną tego dnia za bezpieczeństwo w Calais. – Musimy jeździć do pracy i z czegoś żyć. Mam nadzieję, że otrzymamy jakieś odszkodowanie. Następnego dnia zginął na tej trasie człowiek i mogliśmy to być my. Mam nadzieję, że to będzie nauczka dla strony francuskiej, bo mógł to być każdy – mówi pani Marta.

 

Jak dotąd żaden prawnik nie chce podjąć się tej sprawy. Czyżby uznawali, że jest ona skazana na porażkę lub dochodzenie sprawiedliwości jest pozbawione sensu?

Źródło: tvpinfo.pl ged


Zmieniony ( 24.06.2017. )