"Interesy" w Służbie Zdrowia, pod parasolem Ministerstwa Zdrowia, kolejnych rządów... | |
Wpisał: dr J. Jaśkowski | |
26.06.2017. | |
"Interesy" w Służbie Zdrowia, pod parasolem Ministerstwa Zdrowia, rządów...
Z cyklu; „P-221, państwo istnieje formalnie” Jeszcze za Wł.Gomułki bilans Polski był na plusie i wynosił 3.5 miliarda dolarów. Potem poleciało lawinowo. Gensek Edward Gierek, agent Kominternu, czyli Międzynarodówki koncernu Rothschilda, pobrał 10 miliardów dolarów, które to pieniądze poszły na budowę rurociągu orienburskiego i celulozowni zabajkalskiej. Było to w latach 1970 - 80, czyli potrzebował 10 lat. Spłacaliśmy jego dług do 2010 roku. Gen. W. Jaruzelski, alias Wolski alias Słuckin... zadłużył Polskę na 25 miliardów. Jak wiadomo, w Polsce w owym czasie nic nie budowano, z wyjątkiem utopienia kilku miliardów w budowę elektrowni atomowej w Żarnowcu. Efekty ekonomiczne tej inwestycji nigdy nie zostały podane do wiadomości publicznej. Ale sprywatyzowało się sporo ludzi. Była to priorytetowa budowla hunty wojskowej. Ciekawe, dlaczego właśnie wojsko się tak interesowało atomem? Innymi słowy, cała reszta pożyczki poszła na wojenkę w Afganistanie? Takie wrażenie można odnieść po przeczytaniu pamiętników tzw. Afgańców. W. JARUZELSKI, ALIAS SŁUCKIN, potrzebował na zaciągnięcie tej pożyczki również 10 lat. Kolejny namiestnik z tej samej opcji politycznej, podobno agent GRU, Józef Oleksy, pobrał z banków zachodnich 35 miliardów dolarów. Był rok 1995. Jeszcze lepszym w tym łupieniu Polaków był kolejny agent Informacji Wojskowej p. Jerzy Buzek, który w krótkim okresie pobrał w imieniu Polski od zachodnich bankierów, aż 69 miliardów dolarów do 2000 r. Następny namiestnik z te samej opcji politycznej, p. Leszek Miller, do 2003 roku pobrał od zachodnich bankierów 106 miliardów dolarów. Potem jeszcze 15/60 miliona dolarów, jako napiwek za tajne więzienia CIA przyniósł mu w kartonie ambasador USA. Dalej poszło jeszcze łatwiej. Ta sama opcja, ale już pod sztandarem CIA, czyli namiestnik od Iraku, p. Marek Belka pobrał od zachodnich bankierów 122 miliardy dolarów. Awansował za to do kadry banków zachodnich, a potem został dyrektorem wykonawczym konsorcjum Rothschilda, jako namiestnik NBP. Jak wiadomo, to p. Rothschild powiedział, że nieważne, kto rządzi danym państwem, ważne, kto emituje pieniądz. Był rok 2005. Premier Marcinkiewicz w okresie 6 miesięcy swoich rządów pobrał ponad 67 miliardów pożyczki. Następny namiestnik naszego nieszczęśliwego kraju, p. Jarosław Kaczyński podniósł poprzeczkę i w krótkim okresie swoich rządów zdołał pobrać od zachodnich bankierów aż 166 miliardów dolarów. Był rok 2006. W następnym roku 2007 dorzucił do pierwotnej kwoty, jeszcze 205 miliarda dolarów, czyli łącznie było to 371 miliardów. Kolejny namiestnik, p. Donald Tusk, w czasie swoich ośmioletnich rządów podbił stawkę pożyczek przy pomocy pana Vicenta R. o kolejne 350 - 500 miliardów. Pomimo minięcia już wielu miesięcy od zmiany rządu, do dnia dzisiejszego nie ustalono, ile ten facet naprawdę pożyczył. Ciekawe, nieprawdaż?! To krótkie zestawienie oczywiście nie jest w żaden sposób odzwierciedleniem prawdziwym i podane kwoty mogą być zdecydowanie wyższe. Żaden bowiem z kolejnych namiestników nie przedstawił tzw. Księgi Otwarcia swoich rządów, czyli kontynuował to, co poprzednicy zabrali. I mamy dwa problemy. Po pierwsze, dlaczego nigdy nie przeprowadzono remanentu po poprzednikach? Nawet kasjerka w supersamie, zmieniając koleżankę, dokonuje mini remanentu. A namiestnicy naszego nieszczęśliwego kraju przychodzili na swoje i nie potrzebowali żadnej kontroli, pomimo że podawali się za opozycję? Po drugie, na co owe pieniądze poszły? Żaden z wymienionych rządów nigdy nie rozliczył się z pobranych pieniędzy. Zupełnie infantylne były informacje o tym, że wynoszono krzesła z pałacu namiestnikowskiego przez członków poprzedniej ekipy. Czyli wynoszone krzesła to problem, a defraudacje miliardów dolarów to normalka? Oczywiście, nikt nie śmie zapytać nawet, nie wspominając o publikacji, na co te ogromne kwoty zostały wydane przez kolejne rządy warszawskie. Dług genseka Gierka, agenta Kominternu, to było tylko 10 miliardów, plus 20 miliardów genseka Jaruzelskiego alias Słuckina, alias Wolskiego, które spłacaliśmy do 2010 roku. 500 miliardów dolarów, czy euro, to ponad 2 biliony, a budżet państwa, to coś tam powyżej 300 miliardów. Czyli, mamy stan faktyczny następujący: sejm RP ustala budżet w wysokości 300 miliardów, a Rząd potem sobie dokłada samodzielnie następne 300 miliardów. Mało tego, nie przedstawia żadnego rozliczenia z tych dodatkowych miliardów. W żadnym Dzienniku Ustaw nie ma nawet zarysu wydatków rzekomej pożyczki. Żadnego aktora sceny politycznej nie interesuje, w jakim celu i na jakich warunkach Rząd zaciągnął pożyczki. Żadnego ekonomisty występującego w mass mediach nie interesują sprawy pożyczek Czyli obecne rzekome zadłużenie jest tak duże, że przez 7 lat żaden Polak nie powinien nic jeść, ani pić, aby to spłacić. I już widzisz Dobry Człeku, gdzie Twoje miejsce w tym szeregu niewolników. Nie wspomnę oczywiście o Twoich dzieciach, czy wnukach. Żaden dziennikarz nie ruszy tematu pożyczek, co najwyżej będzie się starał mniej wartościowemu ludkowi wmawiać, ile to musi płacić. Przyczyna jest bardzo prosta - brak własnej prasy. Przykładowo: w Polsce stacja TVN została wykupiona przez brytyjską firmę Southbank Media Ltd. Problem polega na tym, że ta brytyjska firma jest z kolei kontrolowana przez amerykański koncern Scripps Network Interactice. A kto produkuje większość szczepionek? W jakim kraju najbardziej truje się dzieci szczepionkami? No, oczywiście w Ameryce. W Polsce wolno się zajmować aktorom sceny politycznej takimi tylko tematami, jak tabletka dzień po, czyli Ella-One. Właśnie tygodnik Wprost rozpisuje się nad dyskusją, jaka miała miejsce w Komisji Sejmowej, zajmującej się zdrowiem. Cóż za argumenty, co za emocje, tak jakby to było najważniejsze wydarzenie roku. Jako czołowy argument podawano właśnie sprawy depopulacji. Czyli mamy taką sytuację: jak chory umiera, ale procedury zostały zachowane, to wina chorego, ponieważ nie chciał się dostosować do „mądrych inaczej” procedur, wymyślonych przez aparatczyka. W związku z bezdyskusyjnym faktem powiązań urzędniczych z przemysłem, procedury w założeniu nie mogą być dobre. Tym bardziej, że nie uwzględniają zawodu wykonywanego przez chorego, jego diety, ani skażenia lokalnego środowiska. Podobne objawy mogą przecież być wywoływane przez zupełnie różne czynniki. Ale o tym trzeba wiedzieć, a nie handlować szczepionkami. W dniu dzisiejszym, tj. 21 czerwca, weszliśmy w nowy etap spryskiwania Polski. Na niebie na północy pojawiły się takie same samoloty, jak te, które znajdują się na zdjęciach zagranicznych. Różnią się od tych, które do tej pory latały tym, że wyraźnie widoczne są po dwie smugi wydobywające się spod skrzydeł. Do tej pory smugi powstawały za ogonem, lub po jednej spod skrzydła. I wracamy do marionetkowej demokracji tego kondominium. Podobno, jak podała kiedyś GW, godzina lotu takiej maszyny kosztuje 100 000 złotych. W dniu dzisiejszym latało nad moją głową 6 samolotów do południa i 5 po południu. W sumie latały na pewno dłużej, aniżeli godzinę. Czyli koszt lotów wahał się od 500 000 do 1 000 000 złotych. https://zatruteniebo.wordpress.com/tag/geoinzynieria/ http://www.geoengineeringwatch.org |
|
Zmieniony ( 26.06.2017. ) |