Sprzedajność WHO udowodniona (nawet oficjalnie...)
Wpisał: rzepa   
04.06.2010.

Sprzedajność WHO udowodniona (nawet oficjalnie...)

Ciąg dalszy afery wokół pandemii

Izabela Filc Redlińska , afp , bbc 04-06-2010 rzepa

- Wiarygodność Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) została zniszczona – w artykule wstępnym napisała Fiona Godlee, redaktor naczelna "British Medical Journal". Chodzi o wynik śledztwa, jakie redakcja przeprowadziła wraz z londyńską organizacją Bureau of Investigative Journalism. Okazało się, że rzekomo niezależni eksperci WHO, którzy brali udział w opracowywaniu stanowiska organizacji wobec wirusa świńskiej grypy, pracowali dla firm farmaceutycznych jako konsultanci. Co ważne, otrzymali za to pieniądze. Płatnikami były Roche i GlaxoSmithKline, firmy produkujące leki przeciwwirusowe (Tamiflu i Relenza). To właśnie duże ilości tych preparatów – za namową WHO - zakupiły rządy wielu państw. Większość z nich okazała się nieprzydatna. Wirus nie był bowiem aż tak zjadliwy, jak to przewidywała WHO. W rezultacie, jej decyzja dotycząca ogłoszenia w czerwcu ubiegłego roku stanu pandemii, spotkała się z krytyką.

Kilka tygodni temu WHO zapowiedziała, że jeszcze raz przeanalizuje zasadność tamtego postanowienia, tymczasem już pojawił się nowy skandal związany z publikacją "British Medical Journal". Pismo donosi, że wytyczne z 2004 roku dotyczące stosowania leków przeciwwirusowych zostały opracowane przez te same osoby, które za pieniądze doradzały wcześniej Roche i GlaxoSmithKline. Ujawniło ono również, że co najmniej jeden ekspert wchodzący w skład 16 - osobowej rady, która doradzała WHO w sprawie ogłoszenia pandemii, otrzymał w ubiegłym roku wynagrodzenie od jednej z tych firm.

Redakcja pisma zarzuca ekspertom, że tym samym weszli w konflikt interesów. Z kolei, od WHO domaga się wyjawienia, kto wchodził w skład rady (do tej pory informacja ta była tajna) oraz ustanowienia jasnych zasad współpracy między przemysłem farmaceutycznym a organami podejmującymi ważkie decyzje w dziedzinie zdrowia.

rp.pl