O wiele droższe od złota. Ceny leków. | |
Wpisał: Mirosław Dakowski | |
14.07.2017. | |
O wiele droższe od złota. Ceny leków. Na co idą nasze pieniądze „na zdrowie”
Mirosław Dakowski
Jest to spojrzenie liczącego pacjenta, więc cząstkowe. Proszę o teksty potrafiących liczyć lekarzy i aptekarzy, szczególnie mających dostęp do danych sumarycznego zużycia i KOSZTÓW ZAKUPU różnych leków w Polsce. Alarmowaliśmy już dawno: [por.: CENY LEKÓW (USA). A Polska? Rabują też poprzez apteki. I w niedzielę. ] Cena leku którą płacimy w aptece [np. za coś tak prostego jak aspiryna], jest ponad dwa tysiące RAZY wyższa, niż koszt jego produkcji. To efekt podobny do stosunku cen i kosztów benzyn, uzyskiwanych z pól wydobywczych np. w Arabii Saudów. Też stosunek ten wynosi ponad dwa tysiące RAZY. Dlatego rekiny handlujące ropą tak tępią energetykę słoneczną i wodorową, które i tak tę zmowę rabusiów obalą [wcześniej - czy później??]. Słusznie pisał jeden z szefów OPEC, szejk Yamani, Kuwejt, że „epoka kamienia łupanego skończyła się nie dlatego, że zabrakło kamieni”. Wracam do stosunku cena/koszt dla leków. Zapisano mi malutki pojemnik plastikowy z 5 ml Oftaquix, też Dexafree i dwa inne, podobnie małe i w podobnych cenach, po 40-50 złotych. Bez zniżek „dla staruszków”. Widziałem na oddziale okulistycznym staruszeńkę, która się aż ugięła pod wrażeniem kosztu ok. 150-200 złotych. Policzyłem więc cenę samego specyfiku, którego zawartość w kroplach jest na poziomie pojedynczych promili. Otóż specyfiki te są w cenie sześć razy wyższej, niż aktualna cena złota. Ostatnio nastąpił radykalny spadek cen złota. Jedna uncja (ok. 31 gramów) kosztuje ok 4 500 złotych. A w leku Dexafree w pojemniczku jest dwanaście kropli, a używamy tylko jedną – resztę starannie wyrzucamy. Czyli – cena tej kropelki jest około siedemdziesiąt razy wyższa, niż złota.. Specyfiki te są znane od dawna, więc nie chodzi o finansowanie badań wstępnych leku. Również higieniczne umieszczenie kropelek w pojemniczku nie powinno kosztować fortuny. Gdy się, co oczywiste, oburzyłem tym rachunkiem, uświadomiłem sobie, że popularne kropelki Oftensin [timolol] , które od lat każą mi używać, a kosztują tylko 4.80, też – w przeliczeniu za sam związek chemiczny – są w CENIE ZŁOTA. Oczywiście nie postuluję, by pacjent płacił za bardzo tani w produkcji specyfik np.. pół grosza. Bo by tego leku nie szanował, może nawet nie używał... wyrzucał. A lek na pewno nie działałby równie skutecznie, jak teraz, [efekt placebo, czyli phy, taki tani, to na pewno nie leczy...]. Ale Dobry Gospodarz nie dawałby tych miliardów Big Farmie, jak to się obecnie dzieje. Wszelkie leki o takim „przebiciu” powinny być produkowane w Polsce, przez polskie, ściśle kontrolowane przez państwo firmy. To one powinny mieć dochody związane z kosztem produkcji, a te gigantyczne „narzuty” czy haracze mają zasilić Fundusz Zdrowia Narodu. Podobna sprawa: Stopniowe odejście od procedur oraz od wypełniania rubryk interesanta przez lekarzy, mających przecież leczyć ludzi, też uwolni ogromne zasoby finansowe. Z moich i znajomych obserwacji i z westchnień lekarzy oceniam, że obecnie wypełnienie czegoś w komputerze zajmuje lekarzowi ponad 70% czasu wizyty pacjenta, a część lekarzy – już zmęczona – pyta potem tylko „to jaką receptę panu wypisać?” To nie anegdota i nie rzadkość. Rabunek poprzez okulary: W wyspecjalizowanych firmach oprawki [”modne”] kosztują setki złotych. Soczewki takoż. A odlanie plastikowych soczewek o odpowiedniej ogniskowej to pojedyncze grosze. Chińskie okulary, o świetnych soczewkach zalały nasz rynek przed paru laty. Były po 10-12 złotych a w większych ilościach – po 4.50 ! Tylko oprawki robili celowo nietrwałe, rozsypujące się po paru miesiącach, by pobudzić popyt. Można przecież zrobić polską fabryczkę soczewek, paru rzemieślników robiłoby dla nich trwałe oprawki. Za symboliczne 10-15 zł. (zyski dla Funduszu Zdrowia) mielibyśmy trwałe, ładne okulary na lata. Tylko zmiany w oku pacjenta wymuszają zmianę okularów. To usunęłoby wszystkie pasożytnicze firmy, musiałyby zbankrutować, tj. wycofać się poza obszar Gospodarki Racjonalnej. PS. O zbrodniczym a drogim przymusie szczepień, np. dla dzieciaczków na raka szyjki macicy (czasem – obojga płci!!) pisują, też u mnie, specjaliści. Tu tej sprawy nie tykam, przypomnę tylko, że rak szyjki macicy zagraża jedynie [może: głównie?] starym prostytutkom, po tysiącach „klientów”. =================================== Te zaoszczędzone setki miliardów złotych mogą zasilić np. ZUS, czy inną, dziesiątki razy mniej zbiurokratyzowaną instytucję Ochrony naszego Zdrowia. Czemu tak trudno? Razem świadczy to o totalnym ogłupieniu i skorumpowaniu „góry”. Czy możemy doprowadzić do kontr-rewolucji w służbie zdrowia? Przypominam, że kontr-rewolucja to odwrotność rewolucji, a nie rewolucja w przeciwną stronę. Dobra diagnoza to połowa wyleczenia. Dlatego proszę o teksty potrafiących liczyć lekarzy i aptekarzy, szczególnie mających dostęp do danych zużycia i KOSZTÓW ZAKUPU leków w Polsce.
|
|
Zmieniony ( 14.07.2017. ) |