Najczęstsze błędy popełniane przez onkologów. Przyczyny przegrania wojny z rakiem.
Wpisał: dr J. Jaśkowski   
19.07.2017.

Najczęstsze błędy popełniane przez onkologów. Przyczyny przegrania wojny z rakiem.



Z cyklu: „S- 145, 52 stan z prawami dla mniejszości etnicznych”



dr J. Jaśkowski




Dopóki istnieć będzie, mocą praw i obyczajów, potępienie społeczne, które w pełni rozwoju cywilizacji stwarza sztuczne piekła i ręką ludzką wikła przeznaczenie, dzieło Boga; póki trzy problemy naszego czasu nie zostaną rozwiązane i nędza będzie sprawcą poniżenia mężczyzny, głód — upadku kobiety, a ciemnota — zatraty dziecka; póki śmierć moralna możliwa będzie w niektórych warstwach społecznych; innymi słowy i z ogólniejszego punktu widzenia: póki istnieć będzie na ziemi ciemnota i nędza, książki takie jak ta, mogą być użyteczne. Victor Hugo [Motto "Nędzników", 1882 r.]

 HYPERLINK "https://www.youtube.com/watch?v=owF8DFg561k" \t "_blank" https://www.youtube.com/watch?v=owF8DFg561k  HYPERLINK "https://www.youtube.com/watch?v=sFH803z5G4M" \t "_blank" https://www.youtube.com/watch?v=sFH803z5G4M

Oliwer Twist

 HYPERLINK "https://www.youtube.com/watch?v=hhMvz6y0Ao0" \t "_blank"
https://www.youtube.com/watch?v=hhMvz6y0Ao0



Różnica pomiędzy księdzem, a lekarzem wg W. Hugo: : Drzwi doktora nigdy nie powinny być zamknięte, drzwi księdza zawsze powinny być otwarte.


W nawiązaniu do przedstawionego powyżej motta postaram się sprecyzować niepowodzenia onkologów w punktach. Jak zapewne jeszcze wszyscy pamiętamy, po tej ustawce Wojskowych Służb, zwanej popularnie Okrągłym Stołem, nastąpiła kompletna zmiana zasad funkcjonowania Służby Zdrowia. Zmiana była bardzo istotna.  Zamiast służyć społeczeństwu wprowadzono Rynek Zdrowia.  Zamiast leczyć chorego, wprowadzono procedury. Jak ktoś nie pasował do procedury, wprowadzonej przez nieznane z nazwiska osoby i umierał, to jego wina. Przecież urzędnicy chcieli dobrze.  A co by było, gdyby nie chcieli dobrze? A gdyby nie chcieli dobrze, to by ich uznano za wariatów i dano żółte papiery, do następnego razu.  Zamiast wyboru lekarza, chory jest przypisany do przychodni. Tak więc nie chory decyduje, gdzie chciałby się leczyć, tylko urzędnik NFZ. A w jakim celu powołano NFZ? Ponieważ można było na dobrych posadkach zatrudnić całe masy kuzynów i kuzynek, bez ponoszenia przez nich jakiejkolwiek odpowiedzialności za podejmowane decyzje. Przecież po zlikwidowanych komitetach powiatowych i wojewódzkich pozostała cała masa „bezrobotnych”. Nawet w stanie wojennym na Służbę Zdrowia przeznaczano 10.5% PKB.  Dla porównania, w USA przeznacza się 15 % PKB. Obecnie po reformach p.Balcerowicza vel Aarona Bucholca [ HYPERLINK "http://www.gazetawarszawska.com/historia/1045-leszek-balcerowicz-aaron-bucholtz" \t "_blank" http://www.gazetawarszawska.com/historia/1045-leszek-balcerowicz-aaron-bucholtz] obcięto wydatki na Służbę Zdrowia do 4 % PKB. Jako wielką rewelację podaje się, że gdzieś w przyszłości przeznaczy się ok. 6 %. Co zrobiono z ukradzionymi Służbie Zdrowia 6 % PKB, do dnia dzisiejszego żaden z rządów warszawskich nigdy nie podał. Sam musisz się domyśleć Czytelniku, dlaczego.

Generalnie skąd się wzięła ta zmiana? Otóż, była to zaplanowana już od lat siedemdziesiątych sprawa monopolizacji polskiego społeczeństwa przez tzw. medycynę rockefellerowską.  Co to jest Medycyna Rockefellerowska? Zaczyna się to od Johna D. Rockefellera [ 1839 - 1947]. Rockefellerowie zaczęli zdobywać majątek na zwykłym hochsztaplerstwie, to jest sprzedaży ropy naftowej, jako najlepszego leku na raka. Butelka tego specyfiku kosztowała 35-37 dolarów, a koń w owych czasach kosztował 10 dolarów. Można sobie wyobrazić, jaka to była przebitka.  Potem dopiero rozpoczął się bum na samochody. Na przełomie XIX i XX wieku Rockefeller JD kontrolował już 90% rynku ropy. Wyrok sądowy podzielił jego firmę Standard Oil na 3 koncerny, obecnie zwane: Chevron, Exxon, Mobil i całą masę córek. Jak każe dobry zwyczaj kapitalizmu, J.D.R. zmonopolizował rynek ropy. Około 1900 r. odkryto petrochemię. Pierwszy plastik zwany bakelitem otrzymano z ropy w 1907 roku. Naukowcy domyślili się, że z ropy można otrzymywać nie tylko plastik, ale i leki. J.D.R. postanowił to zmonopolizować. Ale jak to zrobić? Oczywiście przez medyczne towarzystwa.

Ten sposób zmonopolizowania rynku opracował mu Abraham Flexner [patrz Flexner Report]. Pierwszym celem Raportu było zmonopolizowanie kształcenia przyszłych lekarzy. J.D.R. wydał ponad  800 milionów dolarów dla kolegiów medycznych i szpitali, ale tylko tych, co słuchali wytycznych. J.D.R założył „słupa” pod nazwą General Education Board – GEB, czyli Zarząd EDUKACJI. W bardzo krótkim czasie, wszystkie szkoły medyczne otrzymały ten sam program, nauka została skrócona i uproszczona. Przypomnę, po pierwszej wojnie światowej nawet taki uniwersytet, jak Harvard, przyjmował kandydatów na lekarzy bez egzaminu, ponieważ duża część spośród nich była niepiśmienna. Powstał system grantów, czyli dotowania posłusznych „naukowców”. Już w 1913 roku założono American Cancer Society. J.D.R stwierdził głośno: „Nie chcę narodu myślicieli, chcę narodu robotników”. Dzięki pieniądzom J. D. R. zaczęto walkę z wszelkimi innymi sposobami leczenia chorych, z wyjątkiem pigułki.

Pigułka, zastrzyk, stały się symbolem współczesnej medycyny. O efektach nikt nie śmiał wspomnieć. Podjęta  w latach siedemdziesiątych walka z rakiem, po prawie 40 latach wygląda na przegraną. Pomimo licznych kampanii prasowych o odkryciu nowego cudownego leku na raka, efekt jest katastrofalny. Wszelkie reklamowe hasła mają jeden cel: naciągnąć podatnika na większy przelew pieniędzy do prywatnych kieszeni koncernów. Coraz więcej ludzi choruje na raka i coraz więcej umiera. Ostatnio np. zmarł mój kolega, w przeciągu 2 miesięcy od wykrycia nowotworu trzustki. Poprzednio był w pełni zdrowia, bez dolegliwości. Inna koleżanka, po wycięciu 2 cm guzka piersi i otrzymania dwóch chemii [!!!] ma 13 przerzutów do mózgu, których rzekomo nie miało po chemii być. Przed chemią nie miała nic. Średni czas życia po chemii i radioterapii wynosi tylko 3.5 roku. Bez chemii  i radioterapii chorzy żyją ponad 13.5 roku. Jedyne skuteczne leczenie to wycięcie zmiany.

Pogrobowym dla medycyny rockefellerowskiej był wyrok sądu, uznający Amerykańskie Towarzystwo Medyczne [Rockefeller] winnym spiskowania przeciwko chiropraktykom. Ta wojna lekarzy ze sprzedawcami rockefellerowskiego  systemu, także dla zmyłki zwanych lekarzami, trwa w najlepsze. Generalnie bowiem mamy jedną medycynę. Medycyna ta ma rozmaite działy. Przykładowo, mamy internę, czyli choroby wewnętrzne, czyli leczenie zachowawcze oraz chirurgię, która wprowadza oprócz leczenia zachowawczego, leczenie operacyjne. Celem jest wyzdrowienie chorego i jego powrót do normalnych zajęć. Mamy ortopedię, czyli leczenie operacyjne chorób mięśni i stawów oraz leczenie zachowawcze mięśni i stawów, zwane osteopatią. W Polsce jeszcze nie zdążono nauczyć się osteopatii na takim poziomie, aby można było ją wprowadzić do nauki akademickiej. Najbliższa dla Polaków uczelnia osteopatii znajduje się w Londynie i jest pod opieką Rodziny Królewskiej. Moim zdaniem nie wprowadza się tej specjalizacji do Polski, ponieważ osteopaci niczym nie handlują, a więc nie płacą vatu, tej łapówki dla urzędników i nie sprzedają towaru koncernów farmaceutycznych. Skuteczne leczenie chorego mogą zawdzięczać tylko swojej wiedzy i praktyce. Wyniki leczenia osteopatów są takie same co najmniej, jak ortopedów. Problem polega na tym, że osteopaci nie mają powikłań i nie produkują kalek. Koszty leczenia u osteopatów są 10 razy mniejsze, aniżeli leczenia u ortopedów. Pomimo rozdzielenia specjalizacji w Polsce na ponad 80, kiedy na świecie jest tylko nieco ponad 40, tych istotnych nie utworzono oficjalnie. Powód jest jeden. Tak szkoleni adepci eskulapa mają być sprzedawcami, czyli robotnikami, a nie myślicielami, jak twierdzi J.D.R. Jak widzimy, ministerstwo od 27 lat tylko tym się zajmuje, obniżając systematycznie poziom szkolenia i skracając czas studiów. Dodatkowo wyprowadza pieniądze z systemu, opracowując tzw. programy np. Zdrowia Publicznego, czy walki z rakiem itd. Każdy jako tako wykształcony człowiek wie, że publiczne mogą być tylko domy i są to wysoko dochodowe interesy. Widocznie tak ma być także ze Służbą Zdrowia. Nie muszę podawać, kto czerpie dochód z takiego interesu. A że ludzie umierają? A kogo to obchodzi?

Na pewno nie urzędników Ministerstwa nie wiadomo dlaczego, Zwanego Zdrowia. Ad Rem. Jedynym kryterium tzw. twardym działalności Służby Zdrowia jest wyleczenie i czas życia. Dla dzieci wprowadzono jeszcze tzw. współczynnik umieralności niemowląt. Proszę zauważyć, że od czasu tzw. przemian   roczniki GUS-u. GUS coś tam produkuje, ale np. nie można otrzymać żadnych danych dotyczących umieralności w zakresie jakiegoś powiatu, czy gminy. A przecież takie informacje są niezbędne w celu określenia czynnika zagrożenia. Poza tym, podobno GUS opracowuje dane w zakresie euroregionów, a nie naszych powiatów. Sam musisz domyśleć się Człeku, z jakiego powodu te dane łatwiej poszukać w Brukseli, aniżeli w Polsce. O niemowlętach już pisałem nie raz. Tzw. Zespół Nagłej Śmierci Niemowląt po szczepieniach występuje z powodu zatrucia dwutlenkiem węgla. Są to wyniki pomiarów sprzed prawie 20 laty. Ani Ministerstwo, ani Główny Inspektor Sanitarny, pomimo dyrektywy Unii Europejskiej co do koncentracji dwutlenku węgla w budynkach publicznych, przez te lata przynależności do Unii nic nie zrobiły. Niech dzieciaki umierają nadal, a my będziemy zajmowali się handlem szczepionkami. Przypomnę, że tzw. norma dla dzieci, to koncentracja poniżej 800 ppm. Nasze pomiary w szpitalach wykazały, że stężenie CO2 w powietrzu w łóżeczku niemowlaka może dochodzić do 10 000 ppm. W szkołach dochodzi już po 30 minutach lekcji do 3500 -5000 ppm. Proszę sprawdzić na stronach internetowych poszczególnych sanepidów, nawet nie pomyśleli o przeprowadzaniu kontroli stężenia dwutlenku węgla w szpitalach, czy szkołach, ale o wysyłaniu listów i straszeniu rodziców karami z powodu nieszczepienia pociech cały czas pamiętają. Czyli, ewidentnie pracują dla koncernów, jako sprzedawcy szczepionek, wykorzystując w celu zwiększenia obrotów aparat państwowy. Ot, taka wybiórcza skleroza w zapominaniu dyrektyw Unii. Koło 1991 roku zaczęliśmy badania dotyczące powodów epidemii raka w województwie gdańskim. Nasze badania wykazały, że głównym czynnikiem były Gdańskie Zakłady Nawozów Fosforowych, działające przez ponad 10 lat bez decyzji. W tym czasie śmiertelność na raka wzrosła z 11% w latach 1960, czyli przed rozpoczęciem działań przez te zakłady, do 50% w latach 90. w chwili rozpoczęcia naszych badań, gdy umierało na raka  ok. 1500 osób, a zachorowało w okresie roku ponad 3000. Po 10 latach umierało 5000, a zachorowało ponad 17500 osób. Trzeba zgodnie stwierdzić, że przez ten okres tzw. władze państwowe, ani samorządowe nie zrobiły nic, aby tą epidemię zatrzymać.

 Do największych błędów onkologów zaliczam:

1*. Brak prowadzenia statystyk skuteczności stosowanych procedur. Już ponad 200 lat temu w Cesarstwie Pruskim wprowadzono obowiązek publikacji danych, kogo dany szpital leczył, jaką metodą i jaki był rezultat takiego leczenia. To był rok 1812.  Po 8 pokoleniach, w jak twierdzą, w wolnej Polsce, nadal ten podstawowy wymóg dobrej praktyki medycznej nie jest realizowany. W jakim celu więc te wszystkie „tuzy” rządowe opowiadają bajki o Medycynie Opartej na Dowodach? Dowodów przecież nie ma, z winy Ministerstwa Zdrowia, które nie egzekwuje danych, tylko ugruntowuje bałagan. Sam musisz sobie odpowiedzieć  PT Czytelniku, na postawione wyżej pytanie, komu to służy. Stare przysłowie mówi, że w mętnej wodzie łatwiej się ryby łowi, czyli wyprowadza pieniądze podatnika z przymusowych podatków. Czyli mamy taką sytuację. Ktoś bez nazwiska wprowadza jakieś procedury, traktując ludzi jak bydło, lub króliki doświadczalne. Wszyscy to samo i tak samo. W ten prostu sposób produkcja preparatów medycznych jest zmonopolizowana i przewidywalne zużycie. Producenci nie mają strat. A że chorzy umierają? Przecież i tak kiedyś muszą umrzeć, a jak umierają w szpitalu onkologicznym, to prokuratura się nie interesuje. Od 4000 lat medycyna zawsze była umową cywilno - prawną pomiędzy lekarzem, a chorym. Jak lekarz był dobry, to miał pacjentów, jak był zły, to niestety, zmieniał zawód. Obecnie nie ma chory człowiek żadnej możliwości wyboru. Leczy go procedura, a jak nie pasuje do procedury, to jego wina. Każdego studenta w dobrej Akademii Medycznej uczono, że człowiek jest indywidualnością, ma inne choroby współistniejące, inne nawyki dietetyczne i to metodę leczenia trzeba dobrać do chorego, a nie odwrotnie. Proszę zauważyć, jeżeli wszystkie szpitale i przychodnie muszą leczyć tak samo, to w jakim celu wprowadzono tzw. sieć szpitali? Przecież nasilili tylko zjawisko korupcji. Akademie Medyczne, zmienione na Uniwersytety, zaczęły kształcić sprzedawców procedur, czyli Roboty Biologiczne, a nie ludzi umiejących zastosować odpowiednią metodę do danego chorego.  Żaden szpital kliniczny nie sili się nawet na szukanie przyczyn takiej epidemii raka. 

Na drugim miejscu stawiam: 2*. Bezmyślne wykonywanie badań obrazowych, czyli Tomografii Komputerowej, USG, czy rezonansu magnetycznego, lub PETU. Praktycznie zdolność rozdzielcza tych aparatów to zmiana o wielkości ok. 5 milimetrowa. Mniejsze zmiany są zawsze dyskusyjne, czy to jest to, czy artefakt. Jedno badanie tomografii to praktycznie 5-letnia dopuszczalna dawka promieniowania jonizującego, czyli rentgenowskiego. Widziałem dokumentację chorych, którym robiono po 4-5 badań w okresie roku. Chorzy tacy umierają, ale gdyby nawet nie zmarli, to i tak by mieli duże prawdopodobieństwo indukcji nowego raka. Zmiany w chorobie nowotworowej nie następują tak szybko, aby trzeba było robić badanie co miesiąc, czy dwa. Badanie obrazowe jest niezbędne, jeżeli chcemy zmienić metodę leczenia, a nie dla ciekawości. Częste wykonywanie TK jest tylko i wyłącznie sposobem wyprowadzania pieniędzy z systemu. Częstym błędem jest także niedokładność opisów. Opisujący zwraca tylko uwagę na istnienie guza, lub nie, a nie opisuje innych zmian występujących na zdjęciu i uwidocznionych w czasie badania.

3*. Kolejnym błędem, często spotykanym, jest beznadziejnie długi okres przesyłania chorego od jednego badania do drugiego, przy ewidentnym rozpoznaniu guza i możliwości jego wycięcia. Spotykałem przypadki, że nowotwór rozpoznany w styczniu, jako kwalifikujący się do operacji, czekał na operację 5 -7 miesięcy i już nie nadawał się tej operacji. Guz żołądka zdiagnozowany w styczniu do operacji dotarł w sierpniu. Chory cały czas był przesyłany z jednego punktu diagnostycznego do drugiego. Nie chcę być złośliwy, ale to wygląda na rozmiękanie chorego, w celu zasugerowania mu udania się do szpitala prywatnego. Zresztą takie listy otrzymuję od bardziej wrażliwych lekarzy. Jak widać w ogóle to nieinteresuje Izb Lekarskich. Proste pytanie : Dlaczego? Dlaczego w sąsiednim kraju obowiązuje dyrektywa, że od czasu pierwszego rozpoznania do operacji nie może upłynąć okres dłuższy jak 7 dni, czyli jednego tygodnia? Chirurgów mamy doskonałych. Dlaczego chory musi czekać pół roku? Dlaczego tzw. limity operacji w szpitalach kończą się już po 6 - 9 miesiącach?

Operacja to jedyny pewny sposób wyleczenia. Operacja jest tańsza mniej więcej 10-krotnie od leczenia tzw. chemią. Czyżby procedury wprowadzające chemię jako uzupełnienie leczenia były stosowane tylko w celu wyprowadzania pieniędzy z ubezpieczalni? Przecież już wyjaśniono, dlaczego po chemii następuje przyspieszenie wzrostu nowotworu, doprowadzające do zgonu.  Jak widać, do Urzędników NFZ i Ministerstwa ta wiedza nie dotarła. A może o coś zupełnie innego tu chodzi? Preparaty tzw. chemii trzeba sprzedać, o przepraszam, rozprowadzić. A dochód płynie do kieszeni prywatnego konsorcjum i jest pewnego rodzaju opodatkowaniem społeczeństwa bez zgody i wiedzy sejmu. Innymi słowy, konsorcjum zależy na jak największej liczbie chorych i stałym podawaniu swoich preparatów, najlepiej poprzez centralny zakup. W ten sposób można zmniejszyć liczbę dealerów i w efekcie obniżyć koszta uzyskania zysku. I o to chodzi. Dotarcie do kilku urzędników i ich przekonanie jest prostsze i łatwiejsze, aniżeli przekonywanie setek lekarzy, a już co najmniej dyrektorów szpitali. Nie bez powodu FBI szukało w Polsce łapówkarstwa. Jak wiadomo, sprawę zamieciono pod dywan. 

4*. Kolejnym błędem masowo popełnianym w trakcie diagnozowania i leczenia jest zakres niewykonywanych badań.  Przykładowo: pomimo posiadanej wiedzy od wielu, wielu lat, o zależności pomiędzy niedoborami witaminy D-3 a rakiem piersi, jajników, czy prostaty u mężczyzn, nie wykonuje się tych badań rutynowo. Wg amerykańskich badań, aż 80% guzków piersi u kobiet znika po substytuowaniu witaminy D-3 do poziomu 70- 90 ng. W Polsce generalnie w procedurach nie ma tego badania. Podobnie samo wykonywanie morfologii i obserwacja spadku płytek, czy zmiany w rozmazie, nie są wystarczające do oceny stanu chorego. Powinny być wykonywane takie podstawowe i tanie badania, jak poziom żelaza, czy fibrynogenu, świadczące o uszkodzeniu wątroby. Wczesne wykrycie takich zmian umożliwia łatwe leczenie. Nagminnym błędem popełnianym przez urologów w przypadku podejrzenia nowotworów prostaty, jest wykonywanie badania PSA. Od ponad 20 lat wiadomo, że to badanie jest bez sensu i nie jest miarodajne. Nie powinno się podejmować żadnych działań po otrzymaniu wyniku PSA. Na świecie jest zaliczane do jednego z 10 najbardziej niemiarodajnych badań diagnostycznych. W Polsce jest masowo wykonywane u mężczyzn po 40- tym roku życia. W ten sposób wyprowadza się z systemu miliony złotych. Jedno badanie kosztuje ok 80. złotych, a zaleca się przeprowadzanie co pół roku, do roku. Proszę policzyć, ile zarabia się na niewiedzy Polaków i odpowiedniej tresurze Robotów Biologicznych w medycynie.

5*. Dbanie o właściwą florę bakteryjną. Stopień niewiedzy onkologów w tej materii jest przerażający. Wiadomo od 150 lat, że to właściwa flora bakteryjna decyduje o naszym zdrowiu. Wiadomo od co najmniej 50 lat, że chemia zabija nie tylko komórki, ale i florę bakteryjną w przewodzie pokarmowym. A onkolodzy z rozbrajającymi uśmiechami zalecają podawanie jogurtów i kefirków, kupowanych w supermarketach, tych z kubeczków itd. Przecież wiadomo nawet obecnie dzieciom, że w tych produktach znajdują się konserwanty. A co to są konserwanty, w przetłumaczeniu z polskiego na nasze? Konserwanty to środki bakterio-grzybobójcze. Czyli, zajadając takie kubeczki, dodatkowo niszczymy sobie florę bakteryjną i uszkadzamy wchłanianie pokarmów. Czyli, mówiąc wprost, takie „porady” onkologów przyspieszają, czy utrwalają chorobę. Brak odpowiedniej ilości i jakości pokarmów uniemożliwia choremu organizmowi zwalczanie choroby i odbudowę. Nie dosyć, że chemia niszczy przewód pokarmowy, to błędne i szkodliwe rady powodują dalszą nieszczelność tkanki. Jedynym, najtrudniejszym do oszukania produktem zapewniającym dostarczanie dobrych bakterii, jest kwaśne mleko od krowy. Niestety, ta pospolita wiedza nie jest znana onkologom. Zamiast tego, wciskają produkty sprzedawane w kartonikach, plastikach itd, zupełnie nie zdając sobie sprawy, lub nie chcąc zdawać, że trują chorych.

6*. W moim przekonaniu największym grzechem onkologów, szczególnie młodych, jest wciskanie chorym, że ”musi pani/pan zrozumieć, że to już koniec i co najwyżej kilka miesięcy do zgonu”, lub coś w podobnej formie. Podobnie grzechem jest przesyłanie ciężko chorych do hospicjów, czyli w sumie umieralni. Chory powinien umierać we własnym domu, w otoczeniu rodziny i przyjaciół, znajomych, a nie w bezdusznych 4 ścianach. Wtłoczenie informacji, że musi za 3-5 miesięcy umrzeć, jest nieludzkie i powinno być karane. Taki człowiek siedzi sam w 4 ścianach i czeka na śmierć.

Każdy chory musi mieć nadzieję i ta nadzieja pozwala mu nie tylko przeżyć, ale spokojnie walczyć z chorobą. A o tym, że nie jesteśmy nieśmiertelni wszyscy wiemy i nie musi nam nikt tego przypominać, szczególnie w takiej sytuacji. Pamiętam starszego kolegę docenta z nefrologii, który mając raka nerki [50 lat temu] i leżąc na oddziale był cały czas przekonany, że to nie rak, tylko niedyspozycja nerkowa. Pozwalało mu to na zajmowanie się chorymi do końca.  Tak więc, moim zdaniem, informowanie chorego o tym, że w obecnej sytuacji pozostało mu 2-3 miesiące życia jest nie tylko niewłaściwe, ale wyraźnie szkodliwe. Takie działanie można porównać do eutanazji, zadanej z premedytacją, z powodu głupoty lekarza. Każdy wie, jakie znaczenie w leczeniu ma wola chorego.

Pamiętam chorego, którego operowałem jako młody chirurg, tzw. laparotomia zwiadowcza. Po otwarciu powłok brzusznych zobaczyliśmy, że cała jama brzuszna była wymurowana masami nowotworowymi. Zabieg polegał na otwarciu, pobraniu wycinków i zaszyciu brzucha. Jakież było zdziwienie, kiedy po ok. roku przychodzi ktoś na dyżur z naręczem polnych kwiatów. Po tak długim okresie i zupełnej zmianie wyglądu chorego, nikt go nie rozpoznał. Chory pokazał wypis. Nasze wypisy w owych czasach były znakowane, jeden dla chorego, drugi dla rodziny. Ten dla chorego ważny był, ponieważ miał numer choroby. Po sprawdzeniu okazało się, że ostatni wpis w historii choroby to: w stanie agonalnym zawieziony do domu.

Co powiedział chory? Po przywiezieniu do domu, był bardzo słaby przez całą jesień i zimę. Ale jak skowronki nad polami zaczęły latać to zaczęło mu zdrowie wracać. Na zwolnieniu był 9, czy 12 miesięcy. Ale jak zwolnienie się skończyło, to wrócił do pracy. Był listonoszem wiejskim i codziennie objeżdżał obszar ok 50 -70 km. Przytył i dlatego nikt go rozpoznać nie mógł. Przyszedł nam podziękować za dobre leczenie. A my przecież nic nie zrobiliśmy, tylko otworzyliśmy mu brzuch i zamknęliśmy.

http://wolna-polska.pl/wiadomosci/dr-jerzy-jaskowski-kolejne-mity-witryn-medycznych-2016-10 http://www.polishclub.org/2013/05/23/dr-jerzy-jaskowski-angelina-jolie-a-rak-piersi-i-profilaktyka-wit-d-afera-wieksza-od-fozz-u/ http://www.polishclub.org/2017/02/22/dr-jerzy-jaskowski-rzadowe-raporty-belkot-medialny-70-000-nowotworow/ http://www.polishclub.org/2013/05/23/dr-jerzy-jaskowski-angelina-jolie-a-rak-piersi-i-profilaktyka-wit-d-afera-wieksza-od-fozz-u/ http://www.polishclub.org/2015/09/19/dr-jerzy-jaskowski-mammografia-czyli-jak-oglupia-sie-kobiety/ http://educodomi.blog.pl/2014/07/23/107/ http://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2015/12/dr-jerzy-jaskowski-fluor-trucizna-dla-ludzi/ http://gazetawarszawska.com/scientia-et-arte/94-demo-contents/nwo/1517-dr-jerzy-jaskowski-fluor-cichy-zabojca https://www.polishclub.org/2015/07/25/dr-jerzy-jaskowski-panstwo-wlasne-a-fluor-dokonczenie/ http://www.polishclub.org/2017/01/01/dr-jerzy-jaskowski-chemioterapia-przyspiesza-smierc/ http://www.polishclub.org/2017/06/03/dlaczego-musimy-chorowac-umierac-raka/ http://alexjones.pl/aj/aj-nwo/aj-kartel-farmaceutyczny/item/115301-mordowanie-ludzi-czyli-chemioterapia-nowotworow-a-procedury



Gda. 15.07.2017 r. kontakt: jerzy.jaskowski@o2.pl
==============================================


PS.

Zwracam się do Wszystkich PT Czytelników z gorąca prośba

Poszukuję słów piosenki śpiewanej w latach 1940- w Polsce

Otrzymałem tylko taki fragment

Za sześć lat walki w mej konspiracji

W wolnej Polsce bandyta ja.

Bo pewne grupa bez dania racji

Mówi, żem zdrajca bo z AK.

Hej PPR- owcy coście robili

Gdyśmy w Warszawie bój toczyli

Wyście z uśmiechem na to patrzyli

I ubijali interes swój

Zmieniony ( 19.07.2017. )