[Sq..] "Syn" znowu smrodzi
Wpisał: Stanisław Michalkiewicz   
21.07.2017.

[Sq..] "Syn" znowu smrodzi

 

Komentarz  http://michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=3986

Stanisław Michalkiewicz  20 lipca 2017



Jak wiadomo, pan Bodnar, zajmujący operetkową posadę rzecznika praw obywatelskich, wypowiada głupstwa – być może z powodu ignorancji, a nie podłości – chociaż oczywiście niczego wykluczyć nie można.

Po uchwaleniu przez Sejm ustawy o Sądzie Najwyższym uraczył opinię publiczną deklaracją, że oto odtąd Polacy będą pozbawieni prawa do sprawiedliwego sądu. To może być oczywiście prawda, ale dlaczego dopiero „odtąd”? Czyżby dotychczas obywatele polscy mieli zagwarantowany dostęp do sprawiedliwych sądów?

Można mieć co do tego bardzo poważne wątpliwości zarówno na podstawie zachowania niezawisłych sądów w sprawie Amber Gold czy warszawskiej reprywatyzacji, a także wielu innych afer, jak i operacji „Temida”, którą Wojskowe Służby Informacyjne przeprowadziły już w tak zwanej „wolnej Polsce”, a która polegała na werbunku agentury właśnie w środowisku sędziowskim.

ABW konsekwentnie odmawia ujawnienia szczegółów tej operacji, co wzbudza podejrzenie, że środowisko sędziowskie jest naszpikowane agenturą, niczym wielkanocna baba – rodzynkami. W tej sytuacji o żadnych „sprawiedliwych sądach” nie może być mowy, bo z faktu, że sądy wyemancypowały się z jakiejkolwiek podległości wobec konstytucyjnych organów państwa, wcale nie wynika, że podlegały „tylko ustawom” - jak buńczucznie zapisali w konstytucji tacy tędzy prawnicy, jak Aleksander Kwaśniewski. Niezawisłe sądy nie podlegały nawet „ustawom”, tylko – oficerom prowadzącym, którzy wielu niezawisłych sędziów powystrugiwali sobie z banana – więc dzisiaj, kiedy Niemcy doszły do wniosku, że nie mogą dłużej czekać ze zmianą rządu w Polsce, by zablokować realizację projektu „Trójmorza - środowisko sędziowskie, pod dyrekcją starych kiejkutów, którzy wykonują zadanie zlecone przez niemiecką BND, staje w pierwszym szeregi walki „o praworządność”, być może nie zdając sobie sprawy, że pełni rolę mięsa armatniego dla Naszej Złotej Pani z Berlina.

Pan Bodnar sprawia wrażenie, jakby też nie zdawał sobie z tego sprawy, chociaż spostrzeżenie tej zależności nie przekracza możliwości umysłu ludzkiego. Inna sprawa, że nie bardzo mu wypada – bo gdyby przyznał, że te niezawisłe sądy, to i dotychczas też był Scheiss, to musiałby odpowiedzieć na kłopotliwe pytanie, dlaczego przedtem nie zauważył tego słonia w menażerii. Woli zatem opowiadać głupstwa, które potem na użytek mikrocefali kolportują rozmaite resortowe „Stokrotki” za pośrednictwem nadajników Stacji TVN, którą podejrzewam o niebezpieczne związki ze starymi kiejkutami.

Stanisław Michalkiewicz

Zmieniony ( 21.07.2017. )