Policjanci otworzyli ogień w kierunku uciekającego auta w dzielnicy Molenbeek-Saint-Jean w północno-zachodniej części Brukseli. Po zatrzymaniu, kierowca pojazdu krzyczał, że przewoził materiały wybuchowe. Na miejsce wezwano saperów, a okolicę ewakuowano.
Funkcjonariusze podjęli interwencję, gdy kierowca przejechał na czerwonym świetle na skrzyżowaniu. Następnie odmówił podporządkowania się poleceniom policji i spowodował kolizję z radiowozem. Po zatrzymaniu kierowca powiedział, że w samochodzie są środki wybuchowe. Na miejsce wezwano wojskowych saperów. Tożsamość mężczyzny nie jest jeszcze znana.
Informacje na temat groźnego incydentu przekazała prokuratura federalna w Brukseli.
W związku z zagrożeniem okolice miejsca otoczono policyjnym kordonem, tamtejsze sklepy i lokale usługowe ewakuowano, a mieszkańcom polecono, by nie opuszczali domów. Nikt nie został ranny.
Molenbeek-Saint-Jean to dzielnica zamieszkana w dużej mierze przez wywodzącą się z Maroka mniejszość muzułmańską.
Zyskała rozgłos, gdy okazało się, że związani z nią byli terroryści, którzy w listopadzie 2015 roku przeprowadzili zamachy w Paryżu, w których zginęło 130 osób. Ta sama komórka Państwa Islamskiego w marcu 2016 roku przeprowadziła zamach w Brukseli, który kosztował życie 32 osób.
Ze wstępnych ustaleń śledztwa wynika, że nic nie wskazuje, by incydent, do którego doszło we wtorek w Brukseli, miał podłoże terrorystyczne - podała belgijska prokuratura.
Źródło: niezalezna.pl, PAP