Przywódcy SW a Ordynacja
Wpisał: Edward Klimczak   
28.06.2007.

Edward Klimczak                                                          Przewodniczący “Towarzystwa Solidarność”

                                                                                     Wydawca dwutygodnika “Pogląd”

                                                                                     Berlin Zachodni 19821991

LIST OTWARTY

Pan

Kornel Morawiecki

Przewodniczący “Solidarności Walczącej” 1982 – 1992

Działacze i członkowie “Solidarności Walczącej”

Drogi Kornelu!

Drodzy Koledzy!

Jako zaproszony z zagranicy uczestnik Obchodów 25-lecia “Solidarności Walczącej”, a podczas stanu wojennego przez wiele lat jej aktywny pomocnik, ośmielam się podzielić z Wami kilkoma uwagami dotyczącymi Waszej organizacji i jej możliwości politycznego działania w chwili obecnej.

Zasługi “Solidarności Walczącej” w walce Polaków o suwerenność zostały podczas Obchodów rzetelnie ocenione i właściwie nagrodzone przez obecny rząd RP, zagranicznych gości, historyków i uczestników szeregu panelowych dyskusji. Nie jest w żadnym wypadku moim zamiarem umniejszanie tych zasług, tym niemniej uważam, że kilka krytycznych refleksji może sprowokować szerszą dyskusję nad możliwościami dalszego działania, jeśli nie chcemy pozostać li tylko przy statusie weteranów zbierających krótkie oklaski z okazji jubileuszu.

Podczas obrad i panelowych dyskusji dało się odczuć krytyczne nastawienie uczestników do kompromisowych rezultatów magdalenkowych rokowań, które umożliwiły komunistom nie tylko miękkie lądowanie, ale i daleko idące przejęcie na własność prywatyzowanych części majątku narodowego. Odniosłem wrażenie, że zebrani weterani “Soliarności Walczącej” są do głębi rozczarowani dzisiejszą Polską, a przede wszystkim tym, że zostali przez tych tam na górze oszukani, że owszem zwyciężyli, ale owoce ich zwycięstwa smakują inni, którzy nie przyłożyli doń ręki, albo byli po prostu po przeciwnej stronie. Najlepiej wyraził to jeden z panelistów, zasiadający dzisiaj w radzie miejskiej naprzeciw byłego ubeka, który kiedyś wydał na niego nakaz aresztowania, a dzisiaj pobiera 6 tys. zł. renty i inne apanaże, co pozwala mu śmiać się do rozpuku z byłego bojownika o Niepodległą i Solidarną, bo ten z trudem wiąże koniec z końcem.

I tu powstaje pytanie, dlaczego tak silna organizacja jak “Solidarność Walcząca” z siecią członków w niemal całej Polsce, potrafiąca w stanie wojennym wspaniale stawiać czoła doskonale zorganizowanemu aparatowi ucisku, nie była w stanie w latach 90., a także i później, stworzyć przeciwwagę, choćby w najmniejszym stopniu, przehandlowującym Polskę i dobro społeczne skorumpowanym elitom politycznym. Czy w SW zabrakło woli działania politycznego, czy uwierzono, że w suwerennej Polsce wszystko samo przez się będzie sprawiedliwe, czy nie było u przywódców wizji politycznej ani programu otwierającego również i swoim członkom szersze perspektywy? Jak doszło do tego, że SW zniknęła z mapy politycznej Polski? Jest to pytanie do historyków, jak też i do tych, którzy jeszcze dzisiaj mają choćby trochę siły na analizę tego, co zaszło i tego, co się dzieje wokół.

 Dlaczego do dzisiaj członkowie i działacze SW nie włączyli się do oddolnych ruchów demokratycznych proponującym od wielu już lat lepsze rozwiązania polityczne, przy pomocy których można ukrócić korupcję czy przeciwdziałać politycznym sitwom i sprzedajnym politykom?

Już od początku lat 90. najpoważniejszą propozycją stworzenie solidnych podstaw demokracji od dołu jest ruch jednomandatowych okręgów wyborczych JOW, domagający się zmiany praktykowanej obecnie, tzw. proporcjonalnej ordynacji wyborczej na ordynację większościową pod hasłem (własny) Poseł z każdego powiatu, bo tylko taka ordynacja, sprawdzona w Anglii, Francji czy Ameryce, zdolna jest na drodze niemanipulowanych wyborów oddolnie wyłonić polityczne elity odpowiedziane tylko przed własnym elektoratem.

Drogi Kornelu!

Podczas Obchodów złożyłem Ci propozycję solidnej dyskusji o jednomandatowych okręgach wyborczych jako rozwiązania ustrojowego. Na to odpowiedziałeś: To (JOW – przyp. E.K.) nie jest dobre dla Polski. Pojąłem, że jesteś tej propozycji przeciwny, co potwierdzili Twoi współpracownicy. Nie zrezygnowałem jednak z dyskusji i próby przekonanie Cię do lepszej wizji Polski, czego niniejszy list jest dowodem.

Pytam więc, jak może być takie rozwiązanie ustrojowe, jak JOW dla Polski niedobre, jeśli jest dobre dla Francuzów, Anglików, Amerykanów i jeszcze 60 innych narodów na całym świecie?

Czy masz inną, lepszą koncepcję wyjścia Polski z wewnętrznego impasu politycznego? Czy nie niepokoi Cię to, że w wyborach do Sejmu bierze udział tylko 40% uprawnionych do głosowania, a Sejm RP legitymuje się zaledwie tylko 10% poparciem całego elektoratu? Czy nie burzy się w Tobie protest, kiedy dowiadujesz się, że w Sejmie zasiadają posłowie, którzy otrzymali kilkaset zaledwie głosów, a stołek poselski dostali od swojej partyjnej lokomotywy? (I dlatego muszą być absolutnie posłuszni swojemu partyjnemu szefowi, a nie odpowiedzialni przed własnymi wyborcami!!!) Czy samobójstwo skorumpowanej pani minister nie jest dla Ciebie wystarczającym dowodem na to, że cały ten system polityczny jest ciężko chory i że należy go poddać gruntownej terapii?

W kwestii propozycji ustrojowych, jak np. JOW, jest w Polsce dużo osób bardziej kompetentnych ode mnie. Wielu znam od lat osobiście, głęboko cenię ich wiedzę i patriotyczne zaangażowanie. Są to osoby szeroko znane w polskich kręgach politycznych. W przededniu debaty pt. Spór o Rzeczpospolitą Solidarną, która ma się odbyć w ramach Obchodów SW jutro na Zamku w Książu pod Wałbrzychem zdziwiony jestem, że nie ma ich wśród zapowiedzianych panelistów. Wymienię tu choćby moderatorów Ruchu JOW profesora Uniwersytetu Wrocławskiego Jerzego Przystawę czy przewodniczącego JOW-u Janusza Sanockiego. Zdziwienie wywołuje również miejsce dyskusji — prowincjonalny zameczek nieosiągalny dla większości byłych członków i działaczy SW. Niezrozumiałe jest też wyłączenie tej przecież najważniejszej dyskusji z głównego programu Obchodów.

Drogi Kornelu!

Jako były przywódca SW posiadasz jeszcze dzisiaj dostatecznie dużo siły politycznej, aby podjąć szeroką dyskusję De Republika Emendanda — o naprawie Rzeczypospolitej i swoją osobą dodać impulsu działaniom na rzecz prawdziwej, bo oddolnej demokracji. Wzywam Cię do podjęcia tejże. Jestem przekonany, że miejscem takiej dyskusji powinien być Sejm RP, a panelistami moderatorzy JOW-u (i przeciwnicy też). Myślę, że ten projekt spotkałby się z unaniem wielu członków SW, którzy choć dzisiaj o dwie dekady starsi (ale i o tyleż mądrzejsi) mogliby go poprzeć i w debatach wziąć udział osobiście.

Ten mój apel do Ciebie i członków SW jest nie tylko wołaniem o wyrwanie się SW z politycznego niebytu. Jest to jak już kiedyś wołanie De republika Emendanda. Weźmy wszyscy w niej udział!

Edward Klimczak

Berlin

23 czerwca 2007 r.

klimczak@zedat.fu-berlin.de