CZEGO ONI SIĘ TAK BOJĄ?
Wpisał: Marcin Boruta   
12.08.2017.

CZEGO ONI SIĘ TAK BOJĄ? DLACZEGO SPRAWIEDLIWA POLSKA JAWI SIĘ WAM CHŁOPCY Z ZAKŁADEM KARNYM?

    Marcin Boruta

za: https://polskaniepodlegla.pl/opinie/item/12598-czego-oni-sie-tak-boja-dlaczego-sprawiedliwa-polska-jawi-sie-wam-chlopcy-z-zkladem-karnym



Jan Rulewski przemawiający w senacie w więziennym drelichu. Niezrozumiała błazenada? A może raczej prorocze uniesienie? Bowiem trudno się oprzeć wrażeniu, że wielu partyjnych kolegów Rulewskiego powinno skończyć najpierw na ławie oskarżonych, a potem w zakładzie karnym. Skoro niezawisłe sądy skazują za kradzież wartego złotówkę batonika, to co musiałyby zrobić z tymi, którzy w czasie „skręconych” prywatyzacji zarobili miliony?



Taki „happening” może by i uszedł w wykonaniu jakiegoś młodego posła, chociaż czulibyśmy wielki niesmak. Może uszedłby komuś z przeszłością koncertowo-rockową: posłowi Liroyowi-Marcowi albo Kukizowi. Ale oni na tyle już dojrzeli, że nie pozwoliliby sobie na operetkę w polskim parlamencie. Może co najwyżej na konferencji prasowej... Senat to izba wyższa parlamentu, kojarzy się z większą powaga, mądrością, rozwagą, dojrzałością i prestiżem. Tymczasem rzymski cesarz Kaligula wprowadził do senatu konia. Ponad 2 tys. lat później, w tej samej Europie, choć w innej jej części, Platforma Obywatelska wprowadziła do senatu Jana Rulewskiego. Jak się okazuje, prawie na jedno wyszło, chociaż nie jest wykluczone, że Incitatus, czyli koń Kaliguli, zachowywał się w rzymskim senacie z większą powagą i godnością niż Rulewski w polskim.

Jan Rulewski, występując w więziennym stroju, chciał pokazać, że sądy, jakoby „zawłaszczone” przez PiS, będą mogły skazać na więzienie każdego. Cóż, spuśćmy zasłonę milczenia na cały błazeński i kabotyński kontekst wystąpienia Rulewskiego. Jest coś ważniejszego – otóż w jakiś sensie ma on rację. Zdekomunizowane i zwrócone narodowi sądy niepodległej Rzeczpospolitej Polskiej będą mogły skazać każdego... winnego. Nie tylko tych, którzy ukradli batonik warty złotówkę, ale także tych, którzy na prywatyzacji „skręcili” miliony, którzy wyprowadzili miliony ze spółek Skarbu Państwa, którzy wiele samorządów uczynili „miastami prywatnymi”.

Zdekomunizowane i zwrócone narodowi sądy, wydające wyroki w imieniu Rzeczpospolitej na pewno nie uniewinniłyby byłej koleżanki partyjnej Jana Rulewskiego, eksposłanki Beaty S. – cała Polska widziała, jak brała ona łapówkę, ale kary nie poniosła, gdyż dowody przeciw niej zebrano ponoć „z naruszeniem prawa”. Sądy niepodległej Rzeczpospolitej na pewno potrafiłyby osądzić komunistycznych zbrodniarzy, takich jak Kiszczak i Jaruzelski, bez względu na ich wiek, bo przecież sądy w Niemczech i Izraelu skazują choćby i 90-letnich byłych SS-manów i zbrodniarzy wojennych, jeśli tylko wreszcie uda się ich dopaść.

Wizja polityka w więziennym drelichu być może śni się podczas nocnych koszmarów Tuskowi, Arabskiemu i Janickiemu oraz tym wszystkim, którzy dopuścili się zbrodniczych zaniedbań (lub ich akceptacji, którą można uznać za sprawstwo kierownicze) w czasie organizacji wizyty prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego w Katyniu w roku 2010. Zapewne taki koszmar dręczy także speców od „prywatyzacji” państwowych przedsiębiorstw – nawet jeśli dziś mają tłuste synekury, choćby w Brukseli.

Dlaczego Polska pod rządami prawa i sprawiedliwości (piszę te słowa małymi literami, bo akurat w tym przypadku nie chodzi o nazwę partii) jawi się wam, chłopcy z Platformy Obywatelskiej, zakładem karnym? Bo boicie się, że tam, w takiej Polsce „do pierdla” trafią na przykład wasi dawni koalicjanci z Polskiego Stronnictwa Ludowego? A propos – jak postępy w śledztwie w sprawie Jana Burego? A sprawa negocjowania kontraktów z Gazpromem? A gdybyśmy się cofnęli jeszcze głębiej w przeszłość – może boicie się, że zostanie na nowo ruszona na przykład sprawa tzw. pieniędzy Solidarności?

Rulewski ma chyba powody, żeby się obawiać, bo za rządów PiS-u widzimy, że nawet bycie w dalekiej przeszłości tzw. legendą Solidarności, nie daje dzisiaj immunitetu na bezkarność. Coraz mniej jest już ludzi „nie do ruszenia”. Bezsprzecznym przykładem jest tutaj były senator Platformy Obywatelskiej Józef Pionior. Ale on poszedłby siedzieć za kilkanaście tysięcy złotych raptem. Przyznajmy – Pinior to płotka. A co z prezydent Warszawy Hanną Gronkiewicz-Waltz? Nie wiedziała nic o mafijnej prywatyzacji w stolicy, nie była jej beneficjentką? Nawet gdyby nie wiedziała, nie słyszała, nie korzystała, to za niedopełnienie obowiązków nadzoru przez funkcjonariusza publicznego też grozi odpowiedzialność karna.

Senatorze Rulewski, chciałeś zażartować. A tymczasem chyba wyszło strasznie. Zapewne wielu Twoim partyjnym kolegom zimny pot oblał plecy. Patrząc na żałosną kabotyńską operetkę, jaką odegrałeś w senacie, nagle zupełnie poważnie ujrzeli siebie w więziennych drelichach. I przebiegł ich dreszcz strachu, gdyż uznali, że to wizja realna. A co mają za uszami, sami wiedzą najlepiej. Dlatego tym bardziej będą nawoływać do ruchawek na ulicach w obronie swoich, czyli niezależnych od obywateli, sądów. A swoją drogą, chyba niezbyt dobrze wybrał pan, senatorze Rulewski, strój do tej błazenady. Większość pańskich partyjnych kolegów odzianych będzie zapewne w pomarańczowe kombinezony – takie, w które ubiera się szczególnie groźnych przestępców.