Szczątki Polaków jako pomoc naukowa
Wpisał: Grzegorz Broński   
14.08.2017.

Mroczna tajemnica niemieckich uniwersytetów. Szczątki Polaków jako „pomoc naukowa”

Za: http://niezalezna.pl/200803-mroczna-tajemnica-niemieckich-uniwersytetow-szczatki-polakow-jako-pomoc-naukowa


Grzegorz Broński


Podczas II wojny światowej Niemcy handlowali szczątkami – czaszkami, kośćmi, szkieletami – pomordowanych Polaków, a wiele uniwersytetów w Europie Zachodniej wykorzystywało je jako pomoc naukową. Skandal przez dziesiątki lat był wstydliwie przemilczany, choć w wielu laboratoriach nadal mogą być przechowywane makabryczne „eksponaty”. Trzech poznaniaków – dziennikarz, historyk, naukowiec – postanowiło wreszcie rozliczyć zbrodnię.

- Nie chcemy nikogo napiętnować czy nękać, ale szczątki tych ludzi powinny wrócić do Polski – mówi „Codziennej” historyk Jarosław Burchardt. – Skłoniło nas do tej pracy zachowanie Marei Drassdo, która przekazała dwie czaszki od lat przechowywane przez jej ojca – przyznaje Piotr Świątkowski, dziennikarz Radia Poznań, który na antenie rozgłośni opowiedział poruszającą historię.


Drassdo to córka nieżyjącego już lekarza. Kobieta mieszka w Leonbergu i dba o pamięć więźniów, których katowano podczas wojny na terenie tamtejszego obozu pracy. W jej rodzinnym domu od dawna przechowywane były dwie czaszki. Najprawdopodobniej ludzi zamordowanych przez Niemców.


– Kiedyś zapytałam ojca, skąd je ma. Powiedział, że kupił w Poznaniu za niewielkie pieniądze. Służyły mu do nauki anatomii – mówiła Marei Drassdo reporterowi Radia Poznań.

Niedawno przekazała Polakom czaszki bezimiennych. Zostaną one poddane specjalistycznym badaniom, które przeprowadzi dr Czesław Żaba z Zakładu Medycyny Sądowej. Podjęta będzie także próba komputerowego odtworzenia wyglądu tych osób, a zdjęcia będą opublikowane w mediach. Być może dzięki temu ustalona zostanie tożsamość ofiar i uda się odnaleźć ich krewnych.


– Nawet jeśli nie, to ci ludzie zasługują na godny pochówek – podkreśla Burchardt.

To jednak dopiero początek – zachowanie Drassdo skłoniło bowiem poznaniaków do zajęcia się sprawą, która nie była żadną tajemnicą, ale dotychczas nikt nie miał odwagi, aby się nią zainteresować.


Podczas II wojny światowej anatom
Hermann Voss był dziekanem wydziału medycznego Uniwersytetu Rzeszy działającego w Poznaniu. Badania historyków nie zostawiają żadnych wątpliwości – ten medyk przeprowadzał zbrodnicze eksperymenty na ludziach, a wielu z nich zamordowano. Niemcy również bezcześcili zwłoki. Preparowano je, usuwano miękkie tkanki, a pozostałe kości, czaszki czy wręcz całe szkielety sprzedawano uniwersytetom na terenie całej Rzeszy, także do krajów okupowanych.


Ten mroczny skandal nigdy nie został wyjaśniony. Tymczasem zbrodniczy proceder był prowadzony na ogromną skalę. I makabryczne „eksponaty” mogą do dziś znajdować się w laboratoriach wielu uniwersytetów, m.in. w Niemczech, Austrii czy Francji.

Niemcy byli bardzo skrupulatni, zapewne każda transakcja była odnotowywana w dokumentach. Jeśli uda się nam dotrzeć do archiwum i znaleźć takie rejestry, to będziemy wiedzieli, kto kupował – tłumaczy „Codziennej” Jarosław Burchardt.
 

Cały tekst w najnowszym numerze "Gazety Polskiej Codziennie"