Cud nad Wisłą słowami JE bp Józefa Zawitkowskiego! | |
Wpisał: Józef Zawitkowski | |
15.08.2017. | |
Cud nad Wisłą słowami JE bp Józefa Zawitkowskiego! Lektura obowiązkowa dla każdego patrioty!Za: https://polskaniepodlegla.pl/kraj-swiat/item/12621-cud-nad-wisla-slowami-je-bp-jozefa-zawitkowskiego-lektura-obowiazkowa-dla-kazdego-patrioty
AD Tę homilię wygłosił ks. bp. Józef Zawitkowski w Radzyminie, 15 sierpnia 1995 roku. Obchodzona była wtedy 75 rocznica „Cudu nad Wisłą”. Jest długa, ale warto poświęcić te kilka chwil, żeby zrozumieć, w którym momencie naszej historii, my Polacy, dziś jesteśmy. Co zmieniło się w nas i wokół nas przez te 95 lat? Jak postrzegamy naszą przeszłość, tą dalszą i bliższą? Ten dzień, jak żaden inny, nadaje się do takich właśnie refleksji. (…) Wszyscy - Kochani moi! Dziś uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, a w języku moich ojców - święto Matki Boskiej Zielnej. Niosę więc do Radzymina wiązankę kwiatów biało-czerwonych, bo z polskiej wzrosły krwi. (Czerwone maki - pieśń) Niosę kłosy dojrzałe i urodziwe owoce i z Matką śpiewam tu hymn uwielbienia Boga, bo wielkie rzeczy uczynił nam Wszechmocny, który możny jest i święte jest imię Jego (por. Łk 1, 49). Siedemdziesiąt pięć lat temu nie dokończyła Polska śpiewać Magnificat. Zatrzymali się Polacy na słowach: Na cały świat okazał moc swych ramion świętych, rozproszył dumne myśli głów pychą nadętych, (...) a wywyższył pokornych (Łk 1, 51. 52). A było to u wrót Warszawy. Jedna z największych bitew w dziejach świata. (por. Lord d'Albernon) Tu było polskie Verdun (por. B. Waligóra) i tu był Cud nad Wisłą (por. S. Stroński). Nie czas dziś, tu, na świętym zgromadzeniu, rozpatrywać sytuację polityczną pierwszych lat odzyskanej niepodległości, rozpatrywać strategię wojenną naszego dowództwa, trzeba nam jednak przypomnieć: Już latem 1918 roku w Moskwie sformowano rząd dla Polski. Tegoż roku, w listopadzie, zachodnia Armia Czerwona rozpoczęła tzw. Czerwony marsz na Zachód. Według rozkazu wodza rewolucji należało: pokonać błyskawicznie Polskę, połączyć się z rewolucją w Niemczech i zająć całą Europę. Układ Niemiec z Sowietami był jasny. Tereny opuszczane przez armię niemiecką będą sukcesywnie zajmowane przez Rosję Sowiecką. Naczelny Wódz Józef Piłsudski z żołnierzy zmęczonych, z trzech zaborów, zorganizował początki armii polskiej. Szeroki front wschodni i wojna zaczepna nie rokowały powodzenia. Tuchaczewski chciał wciągnąć armię polską do walki na błota Polesia i tam ją wytopić; jednak zwycięska bitwa pod Berezyną, obrana Lwowa i zajęcie Kijowa zaniepokoiły Rosję. Sami białogwardziści wstępowali wtedy do Armii Czerwonej, widząc zagrożenie dla Rosji. Rokowania dyplomatyczne nie doprowadziły do rozejmu. Szukając pokoju, należało szykować się do decydującej bitwy. Państwa zachodnie nie chciały silnej Polski. Pomoc Anglii i Francji była utrudniona przez Niemcy, przez Czechy, nawet przez Gdańsk. W Polsce rozbicie stronnictw politycznych, różne orientacje. Widmo strasznej wojny zbliżało się nieuchronnie. Dzierżyński, Marchlewski, Próchniak apelowali do komunistycznych rad robotniczych, aby już pochwycili władzę w swoje ręce i wyszli na spotkanie armii wyzwoleńczej. Wtedy rząd Witosa ogłosił powszechną mobilizację. Dziwne, że w tej małej Polsce, piętnaście milionów liczącej, w lipcu 1920 roku armia polska liczyła już ponad milion żołnierzy i ochotników, i Legii Kobiet. W odezwie Rządu Obrony Narodowej czytamy: (...) wzywając naród cały do broni, Rząd Polski ogłasza całemu cywilizowanemu światu, (...) że dąży tylko do sprawiedliwego i trwałego pokoju. Ale dzisiaj niech wie Europa, niech wie cały świat, że najazd bolszewicki, w odpowiedzi na to, gotuje się dokonać na Polsce zbrodni gwałtu, równej zbrodniom tyranów (...), którzy rozebrali Polskę. W odezwie warszawskiej młodzieży akademickiej czytamy: Koleżanki i Koledzy! (...) Dziś jest przed nami tylko jeden obowiązek - obrona Ojczyzny (...). Od tego jedynego obowiązku żaden Polak uchylić się nie może. Koleżanki i Koledzy! (...) Do broni! (...). Stolicę opuścił już korpus dyplomatyczny. Pozostał tylko nuncjusz apostolski – kardynał Achilles Ratti, który postanowił modlić się w Warszawie o zwycięstwo dla Polski i który - jak pisze historyk - chciał osobiście stanąć oko w oko z antychrystem. (Norman Davis) Generał Haller wołał do żołnierzy: Bracia! (...) Bronimy naszych najświętszych praw (...), dlatego z Bożego wyroku zwyciężymy! Nie mieszam Boga do wojny, do żadnej, ale dla mnie zaczynają się cuda. Wstrząsające jest wołanie polskich biskupów do Ojca Świętego: Ojcze Święty! Ojczyzna nasza od dwóch lat walczy z wrogami krzyża Chrystusowego - z bolszewikami (...). Jeżeli Polska ulegnie nawale bolszewickiej, klęska ta grozi całemu światu, Nowy potop nas zaleje (...). Ojcze Święty, w takiej ciężkiej chwili prosimy Cię, módl się za Polskę, abyśmy (...) murem piersi, własnych zasłonili świat przed grożącym mu niebezpieczeństwem (...). Ojcze Święty! Błogosław Polskę! (Kard. Edmund Dalbor, Kard, Aleksander Kakowski, Książę Kard. Adam Sapieha) (por: WAW 6-8 s. 138) A w odezwie do biskupów świata biskupi polscy chcą już wtedy: obudzić sumienie Europy i otworzyć oczy światu na grożące mu zło. Proszą tak: Zwracamy się do Was, najczcigodniejsi Biskupi, Biskupi całego katolickiego świata (...), zwracamy się do Was z wołaniem, i z błaganiem za Polskę! (...). Bo nie my sami dziś zagrożeni jesteśmy. Dla wroga tego (...) Polska (...) jest tylko etapem, pomostem do zdobycia całego świata. Bolszewizm idzie na podbój świata. Rasa, która nim kieruje (...), gnana odwieczną żądzą imperialistyczną, zmierza do ostatecznego podboju narodów (...). Ci, którzy są sterownikami bolszewizmu, noszą w swej krwi odwieczną nienawiść ku Chrystusowi. Bolszewizm jest żywym wcieleniem się i ujawnieniem na ziemi ducha antychrysta. Jaką odwagę mieli ci biskupi wtedy tak pisać. (...) Nie o pieniądze Was prosim, Bracia, - piszą dalej biskupi - nie o amunicję, nie o wojsko (...). My nie wojny pragniemy, jeno pokoju (...). Prosim Was dzisiaj o szturm do Boga, o modlitwę za Polskę. Modlitwa niech ocuci sumienie narodów, bo sumienie to w Europie zamarło (...). Niechajże wprowadzi wyrzut i niepokój (...). Odnosimy wrażenie, jakoby niektóre państwa rade by widzieć Polskę małą i słabą. (WAW 6-8 s. 140) Ale biskupi czynią też - w tak tragicznej sytuacji - rachunek sumienia swoim rodakom. (Miejcie jeszcze cierpliwość, proszę, bo to do nas, jak dziś). (...) Pomnijmy, Bracia, iż Bóg, który nam cudem dał Ojczyznę (...), dopuszcza na nas jeszcze ciężką, wielką próbę, aby nas doświadczyć i uleczyć (...). Czyśmy podczas tego krótkiego bytu niezależnego nie dali światu zgorszenia przez sprawy partyjne i nasze narodowe waśnie? Zamiast Polskę budować, to myśmy klasowymi zawiśćmi raczej ją rozdzierali i ducha jej kurczyli. Więc doświadcza nas Bóg (...). Wołamy do Was i odzywamy się do sumień waszych: Dajcie Ojczyźnie to, co z woli Bożej jej przynależy (...). Godnymi się stańcie najdroższego daru wolności (...). Poświęćcie dla niej wszelkie partyjne zawiście, wszelkie żądze panowania, wszelkie jątrzenia, wszelkie jadowite kwasy (...). A we wspólnej potrzebie jednoczcie się (...). Bądźcie hojni w dawaniu. Dawajcie jej wasze mienie (...). Dajcie jej ofiarę własnego życia (...). Wzywamy Was, Bracia, abyście dawali zastępy ochotnicze dla ratowania Narodu i Polski (...). A z ofiarą całopalną połączcie się dziś, Bracia, w modlitwie. Zmęczyłem się. To zbyt mocne. W zakończeniu odezwy do Narodu biskupi zarządzają modlitwę we wszystkich kościołach Ojczyzny: W dniach od Przemienienia Pańskiego do Wniebowzięcia Matki Boskiej, czyli od 6-15 sierpnia. Dziwne daty, i skąd im takie prorockie zaufanie? Kardynał Kakowski w odezwie do duchowieństwa archidiecezji i Warszawy zarządza ponadto we wszystkich kościołach Warszawy całodzienną adorację, a w niedzielę, 8 sierpnia, modlitwy błagalne i Komunię świętą generalną dla całej Warszawy, z rozgrzeszeniem generalnym. Po zakończeniu adoracji, w niedzielę 8 sierpnia, ze wszystkich kościołów Warszawy wyruszy procesja błagalna na Plac Zamkowy. Tam wystawione będą relikwie bł. Andrzeja Boboli (wtedy jeszcze błogosławionego) - patrona Polski i bł. Władysława z Gielniowa - patrona Warszawy. Warszawa cała, na kolanach, modliła się o zwycięstwo. Huk armat spod Radzymina mieszał się z modlitwą błagalną na Placu Zamkowym. Święty Boże! Święty mocny! Święty a Nieśmiertelny! Zmiłuj się nad nami! Od powietrza, głodu, ognia i wojny! (...). Francuski generał Weygand napisze później w swoich pamiętnikach: Ja nigdy w życiu nie widziałem takiej modlitwy, jak w Warszawie. Ofiary zebrane na tacę w kościołach Warszawy w niedzielę 8 sierpnia przeznaczone były na żołnierza polskiego, a Stolica Apostolska ofiary świętopietrza przeznaczyła w tym roku na pomoc dla wolnej Polski. (por. P. C. Gaspori 28 lipca 1920) To są dla mnie cuda. Wokół stolicy zamykał się pierścień naszych armii: gen. Józefa Hallera, gen. Władysława Sikorskiego, gen. Lucjana Żeligowskiego i Naczelnego Wodza - Józefa Piłsudskiego. W ostatniej Mszy świętej ksiądz Ignacy Skorupka mówił do 236 pułku piechoty, w którym byli ochotnicy akademiccy i chłopcy z gimnazjów warszawskich: (...) czekają nas jeszcze ciężkie ofiary, ale nie za długo, bo w dzień naszej Królowej losy odwrócą się w naszą stronę (...) i już tylko zwycięstwo będzie naszym udziałem. Ksiądz! Klecha! Poległ pod Osowem 14 sierpnia. Na czele batalionu stał por. M. Słowikowski. Z ochotnikami ruszył w tyralierze ksiądz Skorupka w komży, w fioletowej stule, z krzyżem w ręku. A widząc chaos wśród dzieciaków, młodzieży, którzy nie widzieli, do kogo strzelają, zawołał: Za Boga i Ojczyznę! I z ogniem bohaterstwa w oczach poderwał strwożonych ochotników. Momentu jego śmierci nikt nie zauważył. Dopiero potem wspomina płk Dobrowolski: Obchodziłem pobojowisko po odrzuceniu bolszewików. Zobaczyłem między trupami leżącego księdza. Leżał na twarzy, z rozpostartymi rękami, spod palców jego prawej ręki wyzierał krzyż. Ksiądz Skorupka miał rozbitą czaszkę (...). Potem ksiądz Skorupka z generalskimi honorami został pochowany na Powązkach, a jego krzyż jest w Muzeum Wojska Polskiego. Wspomnę jeszcze jedno wydarzenie: W nocy z 14/15 sierpnia por. Pogonowski zauważył jakiś oddział nieprzyjaciela. Wbrew rozkazowi - zaatakował go i rozbił. Okazało się, że był to batalion łączności z jedyną radiostacją armii sowieckiej. Tuchaczewski w Mińsku stracił więc łączność z oddziałami frontu. Wieczorem 15 sierpnia ostatecznie powstrzymany został napór wojsk czerwonych. Radzymin kilkakrotnie przechodził z rąk do rąk. 16 sierpnia Naczelny Wódz Józef Piłsudski ruszył do kontrofensywy. 12 października 1920 r. Polska i Rosja Sowiecka podpisały zawieszenie broni, a pokój dopiero 18 marca 1921 r. w Rydze. No, i cóż? I gdzie ten cud? Zasłaniali go skutecznie agenci Kremla. Został obraz w kaplicy w Castel Gandolfo u papieża. Został obraz w katedrze częstochowskiej. Został obraz Jerzego Kosssaka "Cud nad Wisłą". I Matka Boska Zwycięska w ołtarzu na Kamionku. Ale o cudach niech mówią święci. Ci się na tym znają, więc posłuchajmy. Sługa Boża Wanda Malczewska, która jest kandydatką na ołtarze, pisze tak: Polska niegdyś wyróżniała się nabożeństwem do mnie (...). (to mówi do niej Matka Boska) Za to serdecznie ją kocham (...). Gdy otrzyma niepodległość, to niedługo powstaną przeciwko niej dawni gnębiciele, aby ją zdusić, ale moja młoda armia, w imię moje walcząca, pokona ich, odpędzi daleko i zmusi do zawarcia pokoju. Ja jej dopomogę. To był Wielki Piątek 1872 r. Zaś we Wniebowzięcie 1873 r., Wanda, pisze w pamiętniku: - Gdy, stałam przed ołtarzem Matki Boskiej, Ona powiedziała: Uroczystość dzisiejsza niezadługo stanie się waszym Świętem narodowym, bo w tym dniu odniesiecie świetne zwycięstwo nad wrogiem dążącym do waszej zagłady. To Święto powinniście obchodzić ze szczególną okazałością Święty Ojciec Maksymilian z Niepokalanowa, po obejrzeniu wystawy o stratach Rzeczypospolitej po rewolucji i wojnie z bolszewikami, powiedział do swojego towarzyszącego mu brata: Nic to, bracie! Przyjdzie jeszcze straszniejsza wojna. Ja tej wojny nie przeżyję. Brat przeżyje. Ale potem? (...) Potem stanie na Bramie Spaskiej na Kremlu, figura Niepokalanej. A umierający kardynał Hlond mówił: Nil desperandum! Żebyście nie popadli w zwątpienie! Zwycięstwo przyjdzie, i będzie to ostatnie zwycięstwo, ale będzie to zwycięstwo Maryi. Generał Haller zapytany, o jaką walczy Polskę, odpowiedział: O taką, jakiej sobie życzy Najświętsza Panienka. Sam Naczelny Wódz, w rozmowie z kardynałem Kakowskim miał powiedzieć: Eminencjo, ja sam nie wiem, jak myśmy tę wojnę wygrali. A wiedział to jednak rozbitek Armii Czerwonej Opowiadał to chłopom pod Zambrowem Wy etawo nie widieli. Tuda pod Warszawoj stajała bolszaja armija, My tuda widieli Bożiju Matier, katoraja zasłanijała Polijakow. Sierżant Sopoćko zapisał takie zdanie: Mgła jeszcze leży nad polami (...) Wysoko, wysoko, z gęganiem, leci sznur dzikich gęsi (...) Rodzi się nowy dzień (...). Tylko to pole pod Radzyminem, szare polskie pole, w tym roku nie jest sprzątnięte (...). Było usiane trupami. Więc wyprowadzam Was dziś na cmentarz pod Radzyminem, abyście widzieli Ezechielowe pole wyschniętych kości i aby Pan Bóg powiedział do Was: Oto otwieram groby wasze i wydobywam was z grobów (...) I udzielę wam ducha mego, abyście ożyli (Ez 37, 1.3 nn). Biskup Romaniuk, biskup warszawsko-praski, wołał do nas: Pamięć Cudu nad Wisłą - to nasz obowiązek! Bez serc, bez ducha - to szkieletów ludy. (A. Mickiewicz) Niechże w nie Duch Twój zstąpi i śpiące niech pobudzi! (S. Wyspiański) O daj nam, Jezu Chryste, Twą Polskę odkupienia! (C. K. Norwid) Bracia! Czy zrozumieliście to wszystko? Bracia moi! Czy z tej doliny, gdzie groby są mych ojców, (Józef Zawitkowski) odejdziemy mądrzejsi i lepsi? Czy będziecie pamiętać, że przy księdzu Skorupce stanęło do walki jeszcze dwa tysiące kapłanów i kleryków? Wisło, będziesz pamiętać? Lesie, będziesz pamiętał? Piasku, będziesz pamiętał? (por. K. K. Baczyński) Warszawo, kiedy ty wystawisz pomnik księdzu Skorupce i bohaterskim obrońcom Warszawy? Warszawo, będziesz ty o tym pamiętać? Czy świat i Europa będą o tym pamiętać? Poległym niech Bóg będzie nagrodą, bo szli na śmierć po kolei, jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec, (J. Słowacki) zginęli z raną w sercu, ja nie wiem czy to był strzał ostatni, czy to serce pękło (K. K. Baczyński). Miastu temu i jego mieszkańcom winniśmy pomnik i krzyż walecznych, boście przeżyli poniżenie i przechowaliście czystą tajemnicę o Cudzie nad Wisłą. A tylu z Was, po kryjomu, przez 50 lat przynosiło kwiaty na groby poległych, i zawsze były biało-czerwone. I nie pozwoliliście, aby groby zarosły trawą. Hołd kapłanom Radzymina i cichym bohaterom tego Miasta. Wam wszystkim hołd i cześć! Tu, na grobach żołnierzy w Radzyminie, wołam do Boga modlitwą tego, który był też z Ojczyzny mojej: Daj nam uprzątnąć dom ojczysty tak z naszych zgliszcz i ruin świętych, jak z grzechów naszych, win przeklętych, niech będzie biedny, ale czysty (...) nasz dom z cmentarza podźwignięty. Daj rządy mądrych, dobrych ludzi (...). Głupcom odejmij dar marzenia, a sny szlachetnych ucieleśnij (...) (J. Tuwim). Ostał mój Naród i jest wolny, bo ocalił wiarę, a na niej wszystko inne odbudowane być może. (H. Sienkiewicz) Polsko, Ojczyzno moja, tyle razy we. krwi skąpana, (K. Dąbrowski) męstwem swoich synów i cór obroniłaś się - sama - przed czerwoną zarazą. Upadł komunizm, jako niewydolny system gospodarczy. Obroniłaś się, Polsko, przed narzuconym programem ateizacji, który nazywano wtedy światopoglądem naukowym. Jednak te same czarne anioły głoszą dziś światu nowe hasła, które nazywają się pięknie: Wolność - ale bez Boga. Nie! Perfidni, wiecznie nienawistni i opętani krzyczą dziś w Ojczyźnie mojej: Odejdź od nas, Synu Boży, wiemy, kim jesteś. (Uczeni!) Ale zostaw nas w spokoju! (por. Mt 8, 29) Chryste, ratuj nas, bo giniemy! Powiedz raz jeszcze: Milcz, zamilknij! (por. Mk 4, 39) Powstańcie, Bracia moi, z grobów na świadectwo im i powiedzcie - czy o taką Polskę walczyliście? Ja wiem, że ten Naród jak lawa, z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa, lecz wewnętrznego żaru w sto lat nie wyziębi; plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi. (A. Mickiewicz) Ludzie dobrzy, Bracia moi! Połóżcie rękę na sercu. Bije jeszcze? A to Polska właśnie! (S. Wyspiański) I żyć będzie w kłosach złóż. Bracia moi, tak we krwi, jak i w wierze! Nie chcę konkordatów podpisanych rękami bezbożnych! Nie chcę konstytucji bezbożnej! Nie chcę cywilizacji bez Boga! Nie chcę cywilizacji śmierci. Wystarczy już grobów. Wystarczy już zabijania. Polsko, Ojczyzno moja, moje święte Jeruzalem! Dokąd ty jeszcze będziesz stała jak żebraczka u wrót Europy? A przecież ją ocaliłaś. Do króla, do senatorów wołam za księdzem Skargą: Gdy okręt tonie, a wiatry go przewracają, głupi tłomoczki zbiera, a ku ratowaniu okrętu nie bieży. Nie krzyczcie na mnie, żem ciemnogród i oszołom, żem czarny i klerykalny. Ja też znamiona męki Chrystusa noszę we własnym ciele (por. Ga 6, 17). Nie szarpcie ciała mojej Matki-Ojczyzny na sztuki: Ona nigdy nie była biała i nigdy nie była czerwona, zostanie biało-czerwona (...) jak wielka zorza szalona, najukochańsza, najmilsza, biało-czerwona (K. I. Gałczyński). A jeśli będą cię deptać i będą cię przefarbowywać, to jeszcze raz chwycę krzyż i pójdę w bój ostatni za Boga i Ojczyznę! I raczej mnie zabij, Boże, byleś ocalił mój naród! (por. R2 9; 1-3) Jest 15 sierpnia 1995 r. Niewiasto obleczona w słońce! (por. Ap 12, 1) Zwycięska Matko i Hetmanko! Zdepcz głowę węża, moc szatana. (Józef Zawitkowski - pieśń) I niech z wyschniętych nawet kości wskrzesi sobie Bóg naród doskonały (por. Ez 37,13). Od grobów w Radzyminie trzeba nam odejść z nadzieją. I jeszcze raz niech świat powie o kimś z Was: Vivat Polonus, unus defensor Mariae! (A. Mickiewicz) Niech żyje Polak, jedyny obrońca Matki Boskiej! Nam trzeba dokończyć Magnificat i zbudować świątynię wdzięczności, bośmy to Bogu ślubowali, bo wielkie rzeczy uczynił nam Wszechmocny (...), udaremnił zamysły pysznych (...), strącił z tronów mocarnych, a wywyższył pokornych (por. Łk 1, 51). Na wierzchu serc Waszych chcę położyć słowa nadziei Matki mojej siewnej, Zagrzewnej i Zielnej. Nigdym ja ciebie, ludu, nie rzuciła, Nigdym od ciebie nie odjęła lica, Jam - po dawnemu - moc twoja i siła! - (...) Bogurodzica (por. M. Konopnicka). Niech się tak stanie! Amen.
|