Z dwóch etapów poznania przyczyn KATASTROFY - pierwszy już dokonany
Wpisał: Mirosław Dakowski   
09.06.2010.

Z dwóch etapów poznania przyczyn KATASTROFY - pierwszy już dokonany

MD

            Sprawę poznania KATASTROFY w Smoleńsku można i należy rozdzielić na dwa etapy:

I.                   Czy był to Zamach czyli Zbrodnia?

II.                A jeśli był - to kto to zaplanował i zrobił?

      Z tych analiz wyłączono sprawę „Cui bono?”, czyli korzyści ewentualnego sprawcy.

Piszę KATASTROFA z dużej litery, gdyż jest to cios w istotę narodu: Brutalne ucięcie wybranej realnie Władzy, Głowy. Wybranej, choćby ze znanymi wadami t.zw. „demokracji”, ale władzy legalnej. A trwająca próba zamazania tej rany mazią przyzwolenia, czy tchórzliwego zapomnienia godzi w samo sedno polskości, w Polskę.

            Po dwóch miesiącach od KATASTROFY można z prawdopodobieństwem zbliżonym do pewności ocenić, że nie był to „zbieg wielu niekorzystnych okoliczności i zaniedbań”.

            Można tak powiedzieć, nawet jedynie na podstawie tych strzępów danych, dotyczących położenia, prędkości płatowca i czasu zdarzeń, oraz reakcji pilotów, które są dostępne, oraz tych, które wyciekły, mimo szczelnej cenzury, z rosyjskiego MAK-u.

            „Nurkowanie” na ostatnich kilometrach lotu świadczy o bezsilności pilotów. Spowodowane to być musiało meaconingiem czyli elektronicznym podawaniem fałszywych danych o pozycji samolotu we mgle oraz zapewne blokadą sterów.

            Rozpad czy „zniknięcie” kokpitu, rozpad na dziesiątki tysięcy strzępów korpusu samolotu i ciał ofiar świadczy o zastosowaniu w ostatniej fazie katastrofy „broni niekonwencjonalnej”, zapewne termobarycznej. „Zniknięcie” kokpitu jest faktem. Słusznie prok. Szeremet twierdził, że „nie użyto broni konwencjonalnej”. Jak dotąd, bomba termobaryczna jest wśród broni niekonwencjonalnych. Może teraz, po takim sukcesie, ta definicja się zmieni.

            Szczegóły przebiegu zamachu poznamy na pewno. Dowody są zachowane, tak w zapisach z kosmosu, jak i w szczątkach. Ale dotychczas przeanalizowane dowody wystarczają, by mieć prawie 100% pewność, że był to zamach czyli zbrodnia.

            Na pytanie II-gie na razie nie ma odpowiedzi zbliżonej do pewności.

            Może to Marsjanie, może, jak chcą nas przekonać niektórzy szubrAwcy - to żydzi ukrywający pejsy pod budionówkami. A może ibn Laden osobiście? Ja (subiektywnie) stawiam na Marsjan. Ze względu na te 16-17 minut po katastrofie, w czasie których mogli wynosić do spodków kokpit i inne dowody ich zbrodni, a naiwni i prostoduszni Rosjanie (z Putinem) nie wiedzieli jeszcze o wypadku.

            Na precyzyjną odpowiedź trochę poczekamy, ale i popracujemy. Ale na pewno tę odpowiedź uzyskamy.