"Dialog otwarty", czy może już - zamknięty? - Najwyższy Czas!
Wpisał: Stanisław Michalkiewicz   
30.08.2017.

"Dialog otwarty", czy może już – zamknięty? -
Najwyższy Czas!



Stanisław Michalkiewicz http://michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=4015


Felieton  •  tygodnik „Najwyższy Czas!”  •  30 sierpnia 2017

A cóż to za safanduła z tego całego pana ministra Waszczykowskiego! Właśnie Ministerstwo Spraw Zagranicznych ogłosiło, że „jest bliskie decyzji” przekazania do prokuratury sprawy Fundacji Otwarty Dialog, dla której jest organem nadzorującym, z powodu ogłoszenia przez pana Bartosza Kramka instrukcji „wyłączenia rządu” i niejasności w finansowaniu całego przedsięwzięcia. Fundacja Otwarty Dialog została zarejestrowana w kwietniu 2010 roku. Zgodnie z wpisem w Krajowym Rejestrze Sądowym, prezesem zarządu jest madame Lyudmyla Kozlovska, zaś Radę tworzą: Andrzej Jan Wielowieyski, głowa świętej rodziny, z której pochodzi pani red. Dominika Wielowieyska z żydowskiej gazety dla Polaków, Bogusław Wacław Stanisławski, Wojciech Mądrzycki przewodzący Radzie Nadzorczej Instytutu Lecha Wałęsy i Bartosz Kramek, małżonek madame Kozlovskiej. Fundacji „doradza” pan Jacek Szymanderski, co to z niejednego komina wygartywał, a od 2004 roku podłączył się do Platformy Obywatelskiej.

Fundacja „do niedawna” była posiadaczem wydanej przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych koncesji na handel bronią. Jak przy okazji wyjaśniła madame Kozlovska, fundację założył Paweł Świderski, funkcjonariusz Platformy Obywatelskiej z Kraśnika i Iwan Szerstiuk, o którym powiadają, że właśnie odsiaduje wyrok za zabójstwo na zlecenie. Skąd funkcjonariusze Platformy Obywatelskiej w Kraśniku mają taką zażyłość z mordercami na zlecenie, że aż zakładają z nimi fundacje, to sprawa osobna. Madame Kozlovska twierdzi, że obydwaj ojcowie-założyciele utworzyli fundację właściwie w jej imieniu i zastępstwie – bo ona „wtedy” nie znała jeszcze języka polskiego.

Ale mniejsza z tym, bo ważniejsze jest stanowisko Fundacji Otwarty Dialog w sprawie demokracji i praworządności w naszym nieszczęśliwym kraju. W wydanej przez nią instrukcji chodzi o „sparaliżowanie funkcjonowania państwa” między innymi przez „powstrzymanie się od płacenia podatków” - o czym Bartosz Kramek pisze expressis verbis. Są tam też instrukcje dla „środowiska prawniczego” - dzięki czemu łatwiej nam zrozumieć, skąd czerpie natchnienie pani Małgorzata Gersdorf, postawiona na stanowisku I Prezesa Sądu Najwyższego. Pan Kramek bowiem ma instrukcje i dla tego towarzystwa, nakazując, że „w żadnym wypadku Sąd Najwyższy nie może skapitulować przed przemocą prawną”.

Toteż dzięki panu prezydentowi Dudzie, który po 45 minutowej rozmowie z Naszą Złotą Panią z Berlina zawetował ustawę o SN – nie musiał - w zamian za co, w ramach przysługi wzajemnej (wiecie, rozumiecie:„róbmy sobie na rękę”), „zawiesił” postępowanie w sprawie ułaskawienia Mariusza Kamińskiego. Lektura instrukcji sporządzonej, a w każdym razie – podpisanej przez Bartosza Kramka – nie pozostawia wątpliwości, że chodzi o doprowadzenie w Polsce do WOŁYNKI, a w najlepszym razie – do rozruchów na kształt ostatniego kijowskiego „majdanu”, przy pomocy których Niemcy odzyskałyby wpływy częściowo utracone wskutek przejścia Polski pod kuratelę amerykańską i ponownie zainstalowały na pozycji lidera politycznej sceny ekspozyturę Stronnictwa Pruskiego z panem Schetyną, czy nawet klempą na fasadzie – bo wiadomo, że ani pan Schetyna, ani tym bardziej klempa nie będzie grała tam pierwszych skrzypiec, tylko dyrygowane przez BND stare kiejkuty, do których pan prezydent Duda najwyraźniej już się umizgiwał w przemówieniu przed defiladą naszej niezwyciężonej armii.

Fundacja Otwarty Dialog, według wszelkiego prawdopodobieństwa zasilana również pieniędzmi starego żydowskiego finansowego grandziarza, co to dla większej wygody kupił sobie udziały w spółce „Agora” wydającej „Gazetę Wyborczą”, w której na polecenie redakcyjnego Judenratu swoje pensa odrabia pani red. Dominika Wielowieyska, ze świętej rodziny Wielowieyskich, która – podobnie jak inne święte rodziny w Polsce – jeszcze za komuny futrowana była przez Niemcy rozmaitymi „nagrodami” i „stypendiami”.

Na pieniądzach nie było napisane, z jakiej konkretnie instytucji pochodzą i to by, przynajmniej częściowo, wyjaśniało przyczynę, dla której pan Andrzej Wielowieyski znalazł się w Radzie Fundacji założonej przez płatnego mordercę, który wyręczał w załatwianiu formalności madame Kozlovską, co to „nie znała języka”. Na początku był tam również pan Marek Chmaj, którego telefonicznie zapytałem, w jaki sposób, to znaczy – na czyje zaproszenie tam się znalazł. Odpowiedział, że nie pamięta, kto go tam zaprosił, ale że po roku się stamtąd wycofał na skutek różnych wątpliwości.

Ano, nie da się ukryć, że wątpliwości są i to niemałe. Choćby taka – po co właściwie fundacji krzewiącej praworządność i demokrację potrzebna była koncesja na handel bronią, którą dostała od MSW za kadencji pani minister Teresy Piotrowskiej, co to następnego dnia po nominacji „zrzekła się” nadzoru nad tajnymi służbami, chociaż ustawa o ministrze spraw wewnętrznych się nie zmieniła . Koncesję tę pozytywnie zaopiniował generał Piotr Pytel, obecnie pod śledztwem w sprawie współpracy z FSB, a wtedy – szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego.

Warto może dodać, że w tym okresie w Fundacji był również pan mecenas Jacek Świeca, prawdziwy człowiek Renesansu, między innymi działający w Klubie Iluzjonistów. Ciekawe, czy to on roztoczył przed panią Piotrowską jakieś iluzje, czy też pan generał, który wtedy był jeszcze prostym pułkownikiem? Ale mniejsza z tym, bo w tej sytuacji lepiej rozumiemy przyczyny, dla których już co najmniej od roku idzie z Ukrainy do Polski duży przemyt broni. Nietrudno się domyślić, że jej odbiorcą może być zadaniowana wywiadowczo i dywersyjnie przez niemiecką BND część półtoramilionowej ukraińskiej imigracji w Polsce, ideologicznie zdominowanej przez banderowców, podobnie zresztą, jak i Związek Ukraińców. Dwie Ukrainki, zatrzymane wiosną w Dorohusku przy próbie przemycenia 30-milimetrowego działka wyrzucającego 4 tys. pocisków na minutę, są prawdziwą wisienką na tym torcie. Komu to wiozły, ile takich przesyłek zostało doręczonych, a przede wszystkim – komu potrzebna jest w Polsce taka broń i do czego – bo przecież nie do napadów na banki?

Najciekawsze, że do tej pory Fundacja Otwarty Dialog dokazywała sobie na cały regulator pod nosem ABW i pana ministra Waszczykowskiego, który obudził się z letargu dopiero, jak prezes Kaczyński ofuknął prezydenta Poroszenkę za „chamską niewdzięczność”. Ale zawsze uważałem, że ta cała ABW, to kupa gówna, z której Polska nie ma żadnego pożytku, tylko same zgryzoty, podobnie zresztą, jak i z wielu innych państwowych agend i dygnitarzy.

Ciekawe, co teraz zrobi niezależna prokuratura – czy podłączy madame Kozlovską i małżonka do prądu, żeby wyśpiewali, kto i w jakim celu ich tu wynajął, czy też nie odważy się na takie zuchwalstwo nie tylko wobec Naszej Złotej Pani, ale przede wszystkim – wobec starszych i mądrzejszych, którym ostatnio próbował podlizywać się sam Pan Prezes

Zmieniony ( 30.08.2017. )