Pocztówka z Australii. O Chińczykach i "Partyzantach z wyrąbanego lasu".
Wpisał: Janusz z Australii   
03.09.2017.

Pocztówka z Australii. O Chińczykach i "Partyzantach z wyrąbanego lasu".


Cześć!
Jesteśmy na wczasach na północy Australii co dało mi wiele czasu aby twoją książkę [ O Partyzantach z wyrąbanego lasu, czyli o to, co najważniejsze md] czytać i rozważać. "Par excelence!" Toni i ja mieliśmy parę godzin ożywionych dyskusji. Wziąłeś byka za rogi na co trzeba mieć sporo odwagi. Większość twoich informacji zgadza się z moją oceną, ale to nic dziwnego. Mamy podobne doświadczenia z młodych lat.
Moim zdaniem, natura ludzi, czy nawet zwierząt, kształtuje się przez pamięć z młodych lat. Na Zachodzie pokolenia młodsze miały życie bezpieczne i wygodne za długo. Telewizja to nie to samo co doświadczenia na własnej skórze.

Mnie zaimponowała ekstrapolacja szwedzkiego matematyka, który przeliczył zwiększenie ludności w Afryce z jednego miliarda obecnie do czterech miliardów w roku 2100. Nie potrzeba mieć IQ 180 aby sobie wyobrazić problemy Europy z takim sąsiadem. Nie mówmy tu o problemach z wojownikami KORANU.
U nas jest inaczej. Sprzedajemy Chińczykom kopalnie, porty, ziemię rolniczą, wodę, linie elektryczne, hotele i patenty. Na równych przepisach handlowych (bez taryf celnych) mają przewagę numeryczną bez porównania. Jest ich 1350 milionów. Nasi politycy nazywają to "level playing field".

Jeszcze trochę na temat twojej książki. Dopis w tytule i naklejka są genialne. "Krzaczek na drodze lawiny" i "Partyzanci z wyrąbanego lasu". Nie chce Ci pochlebiac ale twój wybór tematów można porównać do myśli Leonarda da Vinci w 20-21szym wieku. W podsumowaniu globalnej ekonomii, nuklearnej energii i zmian klimatycznych cytujesz tylko fakty znane i udowodnione. Nie można zaprzeczyć.


Pozdrowienia,  Janusz i Toni

Ps:
Teraz coś nowego o postępie technologicznym. Niedawno spędziliśmy trochę czasu w hotelu/resort na wyspie Bali (właściciele Chińczycy). Każdego dnia fascynowało mnie używanie naszego ustępu. Gdy wchodziłem, kamera optyczna wyczuwała moja wizytę i podnosiła automatycznie siedzenie ze światłem. Samo siedzenie, wygodne, ogrzewane było do przyjemnej temperatury. Pod koniec sesji, dodatkowo, można było skierować strumień wody, ciepły, ciągły albo pulsujący, albo prysznic, do tylu albo do przodu pośladków -- Z tych przyjemności nie korzystałem -- Po posiedzeniu, wodę spłukiwali automatycznie a pokrywa siedzenia schodziła na dół. To wygoda! Przesyłam Ci fotografię. Co można było tu dodać to tylko muzykę. Dziewiątą Symfonię  Beethovena, naturalnie.

Zmieniony ( 03.09.2017. )