Bóg nie potrzebuje naszych dobrych czynów, to NAM są one niezbędne.
Wpisał: Ks. Ivo Őunpuu   
09.09.2017.

Bóg nie potrzebuje naszych dobrych czynów, to nam

one niezbędne.

Ks. Ivo Õunpuu


Kazanie na V niedzielę po Zielonych Świątkach



Albowiem powiadam wam, iż, jeżeli nie będzie obfitowała sprawiedliwość wasza więcej niż nauczycieli w Piśmie i faryzeuszy, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego.


Na czym opiera się ta sprawiedliwość uczonych w Piśmie i faryzeuszy? Na usprawiedliwieniu z wypełniania Prawa za pomocą uczynków, ze przestrzegania nie tylko 10 przykazań, ale również z wypełniania setki innych przykazań i przepisów. Przy tym chodzi tylko o zewnętrzne formalne ich wypełnianie, wykonanie albo niewykonanie jakiegoś aktu, nie o wewnętrzną duchową dyspozycję, stan rozumu i gotowość woli. O końcowym wyniku dochodzenia sprawiedliwości z wypełniania uczynkami Prawa powie Jezus: obłudnicy! iż oczyszczacie co jest zewnątrz kubka i misy, a wewnątrz pełni jesteście drapieztwa i plugastwa ... obłudnicy! iż jesteście podobni grobom pobielanym, które z wierzchu zdadzą się piękne ludziom, ale wewnątrz pełne są kości umarłych i wszelakiego plugastwa. Także i wy z wierzchu się wprawdzie zdacie ludziom sprawiedliwi, lecz wewnątrz pełni jesteście obłudności i nieprawości. Faryzeuszu ślepy! oczyść pierwéj, co jest wewnątrz kubka i misy, aby to, co zewnątrz jest, czystem się stało. (Mt 23:25.27-28.24).


Na czym natomiast opiera się sprawiedliwość chrześcijańska, to znaczy chrześcijanina, który zrozumiał istotę swej religii i według tej żyć się stara? Opiera się na przez wiarę w Jezusa Chrystusa darmo danej łasce Bożej, która dokonuje wewnętrzne usprawiedliwienie i przemianę grzesznika, i daje mu przez wszczepione w jego duszę łaskę Ducha Świętego nowe nadprzyrodzone życie w Duchu i prawdzie, nowe życie w Jezusie Chrystusie, tak i ż każdy chrześcijanin może razem ze św. Pawłem powiedzieć: Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus (Gal. 2:20).


Jaka ta różnica tu zachodzi i czy naprawdę istotnie ważna? Bo również chrześcijanin ma przestrzegać 10 przykazań a swoje postępy w życiu bogobojnym mierzyć miarą przykazań, tak iż w końcowym rozrachunku na jedno i to samo wychodzi, byle by przestrzegł te przykazania i dobrze się zachował. Tylko że chrześcijanin ma tych przykazań do przestrzegania na szczęście o wiele mniej od Żyda tak może myśleć niejeden z nas?


Różnica jednak jest i ta różnica jest wielka. Po pierwsze, nie jest obojętne, z jakiego źródła czy z jakiej siły pochodzą nasze działania, czyny czy słowa. Istota i jakość źródła działania określają istotę i jakość czynów wynikających z tego źródła, a różnica zachodzi nawet kiedy ze zewnętrznego widoku mamy do czynienia praktycznie identycznym czynem. Jest istotna różnica pomiędzy tym, kiedy człowiek czyni jakiś czyń dobry czy unika jakiegoś czynu złego tylko z powodu własnych naturalnych przyczyń wewnętrznych, ujętych w świetle naturalnego rozumowania o dobrym i złu oraz z mocą naturalnego dążenia woli do dobra, nawet kiedy istnieje w jego światopoglądzie miejsce dla Boga-Stwórcy, Prawodawcy i Sędziego, a tym, kiedy człowiek działa z wewnętrznego oświecenia rozumu oraz poruszenia woli przez Ducha Świętego. A po drugie, istotna różnica pomiędzy czynami zewnętrznie identycznymi może zachodzić na poziomie wewnętrznej intencji, w jakiej ten czyn jest dokonany. Zła intencja może zepsuć dobry czyń, dla dobrego czynu zawsze jest potrzebna dobra intencja, a dla zasługującego na życie wieczne dobrego czynu jest potrzebna choćby habitualna intencja nadprzyrodzona.


Kiedy człowiek gorliwie stara się własnymi siłami o wypełnianie woli Bożej, zapisanej w przykazaniach Prawa, to prędzej czy później dojdzie do wniosku, że własnymi siłami to okazuje się mu niemożliwe. Nawet kiedy udaje mu się o własnych siłach unikać spełniania pewnych zewnętrznych czynów przeciw przykazań Bożych, albo udaje mu się spełniać pewne dobre czyny, odkrywa on wkrótce, że w jego duszy, na poziomie wewnętrznych poruszeń rozumu i woli, pojawiają się w dziedzinach tych samych przykazań poruszenia i dążenia grzeczne a one przezwyciężają go wewnętrznie, nawet kiedy te poruszenia nie dojdą do swego spełnienia w zewnętrznym czynie. Człowiek odkrywa w sobie, że zasadniczo jest on wewnętrznie gotowy do grzechu, gdyby tylko nie strach przed niepowodzeniem, wpadnięciem pod oko świadków albo policji, przed wymierzaniem kary, odkrywa w sobie, żeby chętnie by zgrzeszył ... gdyby tylko nie było tego czy innego przepisu Prawa Bożego i czynników stojących na straży tegoż Prawa. A ponieważ jest ten przepis Prawa, i na jego straży stoi wielu czynników, omija on przynajmniej zewnętrzne naruszenie Prawa, a będzie wyglądał jak sprawiedliwy...

W takiej sytuacji duchowej przed obliczem grzechu u człowieka pozostaną zasadniczo dwie możliwości: albo

    1. modyfikowanie przepisów Prawa oraz sposobów jego wypełniania za pomocą różnych sztuczek oraz wykrętów interpretacyjnych, żeby z jednej strony zachowało się formalne wypełnianie litery Prawa, a zarazem byłoby możliwe omijanie albo naruszenie istoty Prawa; albo

      2) pokorne uznanie wobec Boga prawdy, że człowiek nie jest w stanie o własnych siłach wypełniać całego Prawa Bożego, przynajmniej co do jego istoty, oraz ponoszenie pokornej prośby do Boga o udzielenie zewnętrznej pomocy i siły dla wypełniania tegoż Prawa, jeśli Bóg tego od człowieka wymaga. Pod zewnętrzną siłą tu zrozumiem siłę Ducha Świętego, łaskę, która jest zewnętrzna człowiekowi co do pochodzenia, ale wewnętrzna co do działania. Z pierwszego wyboru rozwijała się duchowość przestrzegania przepisów Prawa, czy współczesna ziemskiemu życiu Chrystusa duchowość faryzejska czy ta późniejsza, duchowość judaistyczna. A z drugiego wyboru rozwijała się duchowość sprawiedliwych proroków i ojców Starego Testamentu, a później duchowość chrześcijańska.


Faryzeuszy ówcześni czy współcześni nie zrozumieli jednej ważnej rzeczy: że każdy grzech w czynie lub w słowie, każde zewnętrzne naruszenie przepisu Prawa ma swój początek i swoje podłoże w wewnętrznym grzesznym poruszeniu rozumu i woli przeciwnym Prawa Bożego. Takie to poruszenie, dopuszczone na poziomie woli, może stanowić grzech śmiertelny nawet bez zewnętrznej realizacji tego poruszenia w czynie lub słowie.

Na zewnątrz faryzeuszowi udaje się unikać zabójstwa, cudzołóstwa, złodziejstwa, oszukania, obrażania, on zachowuje się ludźmi grzecznie i miłe, rozdaje jałmużny i darowizny i jest powszechnie celebrowany jako chodząca świętość. Jednak w duszy po kryjomu życzy śmierci temu i owemu, pożąda wielu cudzych kobiet czy mężczyzn, knuje chytre intrygi, tak iż wyjdzie z nich zawsze z korzyścią oraz czysty, myśli on z pogardą o ludziach, z którymi w tym samym momencie miło rozmawia albo którym rozdaję jałmużny. Jakiś czas udaje się faryzeuszowi zachować pozory zewnętrznej sprawiedliwości, jednak kiedy nadarzy się "bezryzykowa okazja" do grzechu, albo kiedy wydarzy się załamanie napięcia sprzeczności pomiędzy zewnętrznymi pozorami a wewnętrzną ohydą, wyjdzie na jaw cała prawda o jego wnętrzu:  Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota.  Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym. Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie wyszło na jaw, ani nic tajemnego, co by się nie stało wiadome.


Nawet gdyby niejednemu faryzeuszowi udaje się zachować pozory przed ludźmi a nawet samym sobą aż do końca swego życia, jego pozorna sprawiedliwość z uczynków prawa bez prawdziwej wewnętrznej sprawiedliwości cnotliwej duszy wyjdzie na jaw przed sądem Bożym, który widzi to, co jest w sercu człowieka, a pozory sprawiedliwych uczynków na nic mu się nie przydadzą. Z powodu wymagania koniecznej zgodności pomiędzy wewnętrznym, czyli sercem, a zewnętrznym, czyli czynami, Jezus Chrystus powiedział: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa (Mt 5:28), a faryzeuszom czynił zarzut, że są groby pobielane, zewnątrz piękne oczom a wewnątrz pełne pługastwa. Jednak Nasz Pan pokazał faryzeuszom również drogę unikania tragicznej sprzeczności pomiędzy zewnętrznymi pozorami sprawiedliwości a wewnętrznym pługastwem grzechów myśli i pożądania: Faryzeuszu ślepy! oczyść pierwéj, co jest wewnątrz, aby to, co zewnątrz jest, czystem się stało (par. Mt. 5:24).


Prawdziwa, wszechstronna i stała przemiana duchowa możliwa jest tylko przez moc Bożą oraz pod kierownictwem Bożym, tzn. poprzez Ducha Świętego. Kiedy żyjemy i działamy wewnętrznie pobudzani Duchem Świętym, wtedy zachowanie przykazań Bożych będzie dla nas zewnętrznym przedłużeniem pobudzanych w nas przez Ducha Świętego myśli i dążeń. Kiedy żyjemy kierowani Duchem Bożym, wtedy każdą myślą, każdym dążeniem, każdym czynem, który jest zgodny z wolą Bożą coraz bardziej nabieramy się stałej dyspozycji utwierdzania się w dobrym a sprzeciwienia się złu, innymi słowami, stałości w cnotach, a używając ogólnego wyrażenia, conformitatem voluntati Dei - zgodności naszej woli z wolą Bożą.

Bóg nie potrzebuje naszych dobrych czynów, lub raczej potrzebuje je tylko o tyle, o ile są dla nas środkiem kształtowania w naszej duszy stałej cnotliwości, świętości i zgodności naszej woli z Jego wolą. Z tego to powodu Bóg przestrzega nas, że do Nieba, do życia razem z Nim, nie wejdzie nic szpetnego, nic grzesznego, nic nieświętego. Ponieważ faryzeusz pielęgnuje tylko zewnętrzne pozory sprawiedliwości czynów lub słów, które przecież przemijają, a nie pielęgnuje stałej cnotliwości i świętości duszy, która się nie przemija i pozostanie wraz z Duchem Świętym w duszy człowieka na zawsze, dlatego właśnie Jezus Chrystus powie nam: jeśli nie będzie obfitowała sprawiedliwość wasza więcej niż nauczycieli w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego.


Drodzy w Chrystusie, starajmy się, aby nasze życie chrześcijańskie było pielęgnowaniem zgodności pomiędzy wewnętrznym a zewnętrznym, pomiędzy sercem a czynami. Starajmy się o rozwój prawdziwego życia duchowego, wzrostu w świętości, aby Chrystus przez Ducha swego sprawił wzmocnienie siły wewnętrznego człowieka, aby Chrystus zamieszkał przez wiarę w naszych sercach, abyśmy byli w miłości wkorzenieni i ugruntowani, zostali napełnieni całą Pełnią Bożą i doszli do szczęśliwej wieczności Królestwa Bożego.

Zmieniony ( 09.09.2017. )