Siostra Łucja: Ul z pszczołami w pociągu, opróżnianie szamba...
Wpisał: Mark Fellows   
14.09.2017.

Siostra Łucja:

Ul z pszczołami w pociągu, opróżnianie szamba...


[ z książki: Siostra Łucja, fakty nieznane i zapomniane, Mark Fellows, wyd. ANTYK md]


16 lipca 1926 roku Łucja wyjechała z Pontevedra, by wstąpić do nowicjatu sióstr od św. Doroty w Tuy, hiszpańskim miasteczku tuz za północno-zachodnią granicą Portugalii. Obłóczyny nastąpiły 2 października tegoż roku, a następnego dnia Łucja złożyła pierwsze śluby. Była przy tym Maria Rosa [Matka Łucji md] , a po ceremonii dała Łucji prezent: „ul pszczół, prostej, domowej konstrukcji, wykonany z korka, ul, który miał zaopatrywać wspólnotę w miód”. W trakcie podróży pociągiem do Tuy Maria Rosa musiała wywoływać spore wrażenie!

Łucja żyła nadal tak jak zawsze od czasu wyjazdu z Fatimy. Nie mówiła o objawieniach i nikt z nią o nich nie rozmawiał. Spokojnie czyniła postępy w posłuszeństwie, pokorze i miłości. Znajdowała radość w planowaniu zabaw bożonarodzeniowych, „przygotowywaniu gier i projektowaniu scenerii, zawsze jako jedna z najbardziej spontanicznych w improwizowanych śpiewach, inteligentnych, często zabawnych; i zawsze ta sama”.

Pewnego dnia Łucja wraz z jeszcze jedną siostrą przekroczyła granicę portugalską, by zrobić w Walencji zakupy dla swego zgromadzenia. Na ulicy zatrzymały je osoby żądne wiadomości.

  • Jesteście dorocjankami, prawda? Czy przyjechałyście z Tuy?

  • - Tak, proszę pani- odparła Łucja.

  • - My same tam jedziemy - powiedziała jedna z pań. - Chcemy spotkać się z Łucją, tą Wizjonerką z Fatimy.

      - Doprawdy?

    • - Ona tam jest, nieprawdaż?

    • - Nie, proszę pani - odparła Łucja. - Ona jest w Portugalii.

      Pytające były rozczarowane, lecz drążyły nadal.

    • - A gdyby była w Tuy, siostro, czy nie mogłybyśmy się z nią zobaczyć?

          - Z pewnością, proszę pani- odpowiedziała Łucja.

          - A jak powinnyśmy się do tego zabrać?

            - Cóż, po prostu patrząc na nią, proszę pani, tak jak w tej chwili patrzy pani na mnie - powiedziała siostra Łucja, łącząc doskonale szczerość, przezorność i pokorę.

Ostatnia z anegdot ojca de Marchi dotyczy przełożonej Łucji, która czasami wystawiała posłuszeństwo swej podwładnej na próbę, zlecając jej odrażające zajęcia.

    Jednym z takich poleceń było opróżnienie szamba. Łucja zabrała się do pracy bez szemrania, a potem wróciła pokryta brudem, śmierdząc nim tak, że matka przełożona aż się zatoczyła. Łucja stała przed nią z jaśniejącymi oczyma i zachwytem na twarzy.

  • Przełożona wyrzuciła z siebie: - Cóż ci się stało, dziecko?

Łucja odparła spokojnie, z pokorą i powstrzymywaną radością: - Właśnie objawiła mi się Matka Boska...

Zmieniony ( 14.09.2017. )