Oksytocyna + Propaganda - ... i już kochasz muslima! a ON - kozę i ciebie ...
Wpisał: Jan Piński   
29.09.2017.

Oksytocyna + Propaganda – … i już kochasz muslima!

a ON – kozę i ciebie …



Niemcy chcą kontrolować umysły. Niebezpieczne testy nowej chemicznej metody panowania nad ludzkim zachowaniem



Jan Piński https://warszawskagazeta.pl/polityka/item/5143-niemcy-chca-kontrolowac-umysly-niebezpieczne-testy-nowej-chemicznej-metody-panowania-nad-ludzkim-zachowaniem




Jednym ze sposobów na kształtowanie postaw ludzi jest terror poprawności politycznej. Doprowadził on do tego, że obiektywne fakty jak np. narodowość i wyznanie sprawców gwałtów w Europie są ukrywane. Teraz inżynierowie społeczni z Unii Europejskiej dostali do ręki znacznie groźniejsze narzędzie. Opiera się ono bowiem już nie tylko na sile propagandy, ale na próbie uczynienia ludzi podatnymi na sugestie przy pomocy chemicznych środków.
Na zlecenie niemieckiego rządu naukowcy z Uniwersytetów Bonn i Lubeki odkryli sposób wpływania na ludzi, aby odnosili się z sympatią do uchodźców i pomagali im z „własnej inicjatywy”. Chodzi o podawanie ludziom hormonu oksytocyny w sprayu. Wyniki opublikowano w prestiżowym czasopiśmie „Proceedings of the National Academy of Sciences”.

Okazuje się, że podanie oksytocyny wraz z wywarciem silnej presji społecznej na pożądane zachowanie (pomoc uchodźcom) powoduje, że 74 proc. „ksenofobów” „zmieniło zdanie” i zaczęło deklarować chęć pomocy. Tego typu badania niebezpiecznie zbliżają nas do prób masowego sterowania ludźmi przy pomocy środków chemicznych, wspartych przekazem propagandowym.

Niebezpieczny eksperyment
W badaniu, które miało status klinicznego eksperymentu, wzięło udział 183 Niemców. Otrzymali oni 50 euro (ok. 230 zł), które mogli przeznaczyć na swoje potrzeby, na pomoc rodowitym Niemcom, wreszcie na pomoc uchodźcom. Wszystkim uczestnikom badania aplikowano hormon oksytocyny w sprayu. Oksytocyna jest hormonem, który u ludzi (ale także u innych ssaków) powoduje uległość, ufność, szczodrość, współpracę, potrzebę ochrony innych. Dlatego nazywana jest potocznie „hormonem miłości”. Odpowiada też za tworzenie więzi między kochankami, a także między rodzicami a dziećmi. To hormon, który w dużych ilościach produkują młode matki w okresie przed i po urodzeniu dziecka. Rodzącym zresztą podaje się oksytocynę, aby ułatwić i przyśpieszyć poród. Hormon ten produkują też młodzi ojcowie. Po narodzinach dziecka spada poziom testosteronu (tzw. hormonu męskości), właśnie na rzecz oksytocyny.

Krótko mówiąc natura to tak rozwiązała, że dziecku bardziej potrzebny jest opiekuńczy rodzic niż agresywny, który może zginąć, dając się prowadzić testosteronowi. Teraz ten naturalny „hormon miłości” ma być wykorzystywany w celu korygowania postaw względem uchodźców na „właściwe”.

Wśród osób, które poddały się eksperymentowi, wyodrębniono te, które miały pozytywny stosunek do uchodźców i te, które ich nie lubiły. Ta pierwsza grupa okazała się pod wpływem podania oksytocyny znacznie bardziej hojna niż do tej pory. Natomiast niechętni znacząco nie zmienili swojej postawy.

Dopiero w kolejnym eksperymencie okazało się, że kluczem do zmiany poglądów „ksenofobów” (używam tego określenia ironicznie), jest połączenie oksytocyny z presją propagandową. Gdy niechętnych poinformowano o tym, jaką pomoc na rzecz uchodźców świadczyła pozytywnie do nich nastawiona grupa, to 74 proc. osób dało się złamać. Oczywiście przekaz musiał być wzmocniony podaniem oksytocyny, bez tego liczba osób niechętnie pomagająca uchodźcom pozostawała bez zmian. „Oksytocyna może pomagać propagować akceptację i integrację imigrantów z zachodnimi kulturami” – podsumował szef zespołu badawczego prof. Rene Hurlemann, kierownik katedry psychologii medycznej Uniwersytetu w Bonn. „Połączenie oksytocyny i wywierania wpływu osłabiło egoistyczne motywy” – podkreśla prof. Hurlemann.

Koszmar futurystów
To pierwszy przypadek w historii tak otwartej próby stworzenia mechanizmów kontroli ludzkiego zachowania. Eksperyment polegający na chemicznym otumanieniu ludzi, a następnie poddaniu ich atakowi propagandy jest pokazywany w zachodnich mediach jako akceptowalne remedium na ksenofobów. Czyli godny pochwały wysiłek naukowców, którzy w ten sposób „osłabiają egoistyczne motywy” „ksenofobów”.

Przez lata futuryści, głównie naukowcy i pisarze, przestrzegali przed rosnącą kontrolą ze strony państwa, która przekłada się na próby ordynarnego prania mózgu.

Niemiecki eksperyment jest niemal wprost wyjęty z opowiadania Stanisława Lema „Kongres futurologiczny” opublikowanego w 1971 r. Główny bohater, a zarazem narrator opowieści Ijon Tichy, bierze udział w tytułowym kongresie, odbywającym się w luksusowym hotelu, a poświęconym upadkowi cywilizacji na ziemi. Po rozpoczęciu obrad dochodzi do zamieszek, które są tłumione przy użyciu zaawansowanych substancji chemicznych, likwidujących… niepożądane zachowania społeczne, ale przy okazji powodującym halucynacje. Bohater wkrótce odkrywa, że środki te mają na celu ukrycie przed ludźmi prawdziwego obrazu rzeczywistości. Całość – znów punkt dla Lema, odbywała się w bliskiej mu przyszłości, gdzieś na początku XXI wieku.

To, co do tej pory było intelektualną rozrywką i prowokacją, staje się na naszych oczach, częścią składową bieżącej polityki. Jednym ze sposobów kształtowania postaw ludzi jest terror poprawności politycznej. Doprowadził on do tego, że obiektywne fakty jak np. narodowość i wyznanie sprawców gwałtów w Europie, są ukrywane właśnie dlatego, że nie są zgodne z obowiązującą linią poprawności politycznej. Teraz inżynierowie społeczni z Unii Europejskiej dostali do ręki znacznie groźniejsze narzędzie. Opiera się ono bowiem już nie tylko na sile propagandy, ale na próbie uczynienie ludzi podatnymi na sugestie przy pomocy chemicznych środków.

Milczenie owiec, czyli wstęp do prania mózgu

Niemoralność tego typu badań i milczenie o nich opinii publicznej pokazują, że ludzie nie zdają sobie sprawy, z jakim zagrożeniem mamy do czynienia. Można bez problemu wyobrazić sobie sytuację, że oksytocyna będzie podawana np. tak jak fluor – do wody w miejskich wodociągach i w ten sposób populacja będzie bardziej podatna na propagandowy przekaz. Sam pomysł, aby modyfikować zachowania populacji przy pomocy hormonów i propagandy, jest tak koszmarny, że trudno go na serio komentować. Tym niemniej badania zlecił niemiecki rząd w jakimś celu. Autorzy badania nie ukrywają bynajmniej, jaki przyświecał im cel: „Konflikty, prześladowania, bieda na Bliskim Wschodzie i Afryka, skutkowały od 2015 r. wymuszoną emigracją ponad 65 milionów osób. (…) Tak duży napływ uchodźców nie tylko wystawia na próbę zdolności absorpcji emigrantów przez kraje europejskiej, ale oznacza konieczność dostosowania się ich rdzennej populacji do gwałtownego wzrostu różnorodności etnicznej, religijnej i kulturowej. Opór wobec tego scenariusza ma podłoże ksenofobiczne. Niedawne wybory w Europie pokazały, że popularnością cieszyli się ci kandydaci, którzy otwarcie prezentowali ksenofobiczne postawy wobec uchodźców. (…) W obliczu wzrostu napięć wywołanych różnicami w tożsamości etnicznej, religii, i kulturowej, pilnie potrzeba strategii, która zintegruje społecznie uchodźców z ludźmi rasy białej” - napisali badacze z Niemiec we wspomnianym artykule.

Trudno o bardziej jasną deklarację intencji.

Europejczycy nie lubią uchodźców, więc trzeba ich jakoś zmanipulować. Odporni są na propagandę? To użyjmy chemikaliów.

A dyskusja tego typu toczy się jawnie. W USA za publikację badań odpowiedzialny był Uniwersytet Rockefellera w Nowym Jorku, jak wiadomo rodzina ta od lat wspiera budowę nowego globalnego ładu, zakładającego powstanie światowego rządu. Teraz trzeba czekać, aż od teorii przejdą do praktyki. Jak skomentował jeden z polskich internautów: czyżby Luftwaffe miała wziąć na siebie obowiązek bombardowania, tym razem miłością, czyli oksytocyną?


Zmieniony ( 29.09.2017. )