Rozprawa Międlar vs. Scheuring-Wielgus w tajnej salce za zasiekami, dla mafijnych świadków koronnych
Wpisał: Kasta sędziów   
29.09.2017.

Rozprawa Międlar vs. Scheuring-Wielgus w tajnej salce za

zasiekami, dla mafijnych świadków koronnych. Bez prasy i

publiki !!!



http://wprawo.pl/2017/09/27/skandal-ani-dziennikarze-ani-publicznosc-nie-mogli-wejsc-na-rozprawe-scheuring-wielgus-vs-miedlar/



Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście, który wydał wyrok skazujący Jacka Międlara na 6 miesięcy ograniczenia wolności (poprzez wykonywanie prac społecznych) za rzekome znieważenie poseł Joanny Scheuring-Wielgus, uniemożliwił wejście na salę rozpraw nie tylko publiczności, ale również prawie wszystkim dziennikarzom i ekipom telewizyjnym, które chciały obserwować i nagrywać proces. Na salę został wpuszczony wyłącznie dziennikarz PAP oraz ekipa TVN.

Nie wpuszczono ani TVP, ani Onetu, ani Polsatu, ani Emisji TV, ani Sumienia Narodu, ani wPrawo.pl. Jak do tego doszło?

Sąd zastosował bardzo sprytną sztuczkę, dzięki której rozprawa, chociaż jawna, odbywała się bez udziału publiczności i bez dziennikarzy. Miejsce rozprawy zostało przeniesione do znajdującej się na obrzeżach Warszawy niewielkiej salki Sądu Okręgowego przeznaczonej do składania zeznań przez członków mafii!

Betonowy mur, drut kolczasty, kilka bramek i elektroniczne zapory oraz sąsiadujące z salą więzienie – taki widok przywitał publiczność i dziennikarzy, którzy chcieli obserwować rozprawę.

Prezes Sądu Rejonowego wydał też zarządzenie, że wstęp na salę rozpraw będzie możliwy wyłącznie na podstawie przepustek. Poprzednio też obowiązywały przepustki, ale wyłącznie dla publiczności. Tym razem okazało się, że obostrzenie to dotyczy również dziennikarzy, co wcześniej nie miało miejsca.

Ale to jeszcze nie wszystko!

Sytuacja była o tyle absurdalna, że przepustki na rozprawę, która odbywała się w sali Sądu Okręgowego można było odbierać wyłącznie w sekretariacie Sądu Rejonowego, a oba budynki oddalone są od siebie o około 20 kilometrów! Mało tego, wydawanie przepustek nie odbywało się w dniu rozprawy, ale w  dniach 21 – 26 września, o czym Sąd Rejonowy łaskawie powiadomił ogłoszeniem na tablicy informacyjnej w budynku Sądu Rejonowego (w którym nie było rozprawy) oraz na swojej stronie internetowej (jak wiadomo, wszyscy zaczynają poranną lekturę od internetowej strony Sądu Rejonowego, nawet jeśli jadą na rozprawę do Sądu Okręgowego).

W efekcie tej sztuczki zostały pobrane wyłącznie 3 przepustki dziennikarskie, a z publiczności przepustki nie wydano nikomu, chociaż według zarządzenia przygotowano 15 przepustek dziennikarskich i 40 dla publiczności. Nie było jednak możliwości, aby zwrócić się do osoby decyzyjnej z wnioskiem o wydanie nieodebranych przepustek, ponieważ przed salą przesłuchań dla gangsterów przywitali nas policjanci, którym kazano wpuszczać wyłącznie osoby z przepustkami wydanymi na mocy rozporządzenia Prezesa Sądu Rejonowego, którego oczywiście nie było w Sądzie Okręgowym na Woli, ponieważ był w Sądzie Rejonowym w Śródmieściu.

Jaki był efekt tej sądowej sztuczki? Pusta sala rozpraw otoczona zasiekami i publiczność oraz dziennikarze dyskutujący w cieniu owych zasieków o sądowej zabawie w kotka i myszkę, a właściwie – o sądowej grze w durnia.

W zaistniałej sytuacji doprawdy nie ma już co pisać o takich drobiazgach, jak odebranie Jackowi Międlarowi pendrive’a przed wejściem na otoczoną zasiekami salkę dla mafijnych świadków koronnych. Absurd tej sytuacji po prostu nas rozbawił. I stojąc pod betonowym murem zastanawialiśmy się, gdzie odbędzie się kolejna rozprawa? Może w jakiejś betonowej piwnicy ukrytej pod pagórkiem otoczonym polem minowym? A przepustki będzie można odebrać po podaniu tajnego hasła w stylu „żyrafy wchodzą do szafy” lub „pawiany wchodzą na ściany”. W polskich sądach wszystko jest możliwe.

============================

Pan Jacek napisał na twitte’rze w stosunku do pani Joanny:

„Konfidentka, zwolenniczka zabijania i islamizacji. Kiedyś dla takich była brzytwa! Dziś prawda i modlitwa”.

Pan Jacek twierdzi, że słowa „kiedyś dla takich była brzytwa” są nawiązaniem do tego, że po wojnie kobiety, które kolaborowały z Niemcami, oznaczano tak, że golono je na łyso jako znak rozpoznawczy, co jest prawdą i używano często do tego brzytwy, by ogolić na gładko

 

Zmieniony ( 29.09.2017. )