Luter - samobójca
Wpisał: ks. dr Luigi Villa   
01.10.2017.

Luter - samobójca


Z książki: ks. dr Luigi Villa; Marcin Luter zabójca i samobójca

Wydanie poszerzone o dokumenty Papieża Leona X zawierające potępienie błędów oraz ekskomunikę Marcina Lutra i jego zwolenników. str. 37 i nn.

Wydawnictwo ANTYK Marcin Dybowski


Mamy wiele świadectw, protestanckich i katolickich, na temat tego ostatniego rozpaczliwego gestu Lutra.

Wystarczy tutaj wspomnieć to najważniejsze świadectwo, relację jego osobistego sługi - Ambrosiusa Kuntzella (albo Kudtfelda). Przerażony straszliwą karą Bożą, która dosięgnęła jego pana opowiedział wszystkie szczegóły tego zdarzenia! Oto jego relacja: „W wieczór poprzedzający jego śmierć Marcin Luter jak zwykle dał się owładnąć nieumiarkowaniu i to do tego stopnia, że kompletnie pijanego musieliśmy go wyprowadzić i położyć do łóżka. Potem poszliśmy stamtąd do naszej izby, nie przeczuwając niczego złego! Nazajutrz wróciliśmy do pana, by jak zwykle pomóc mu się ubrać. I wtedy - och, cóż za boleść! - ujrzeliśmy naszego pana Marcina powieszonego przy łóżku i nędznie uduszonego! Miał wykrzywione usta, czarną prawą część twarzy, szyję czerwoną i odkształconą. Pod wpływem tak przerażającego widoku zdjął nas wszystkich strach! Potworny. Niemniej jednak pobiegliśmy co prędzej do książąt, jego wieczornych gości, by poinformować ich o tym odrażającym końcu Lutra! Ci, podobnie jak my wstrząśnięci, zobowiązali nas od razu - składając w zamian tysiące obietnic i uroczystych przyrzeczeń - byśmy zachowali milczenie aż po grób na temat tego wydarzenia i żeby absolutnie nic nie wyszło na jaw. Następnie kazali nam zdjąć przerażającego trupa ze sznura, położyć go na łóżku i mówić wszystkim na mieście, że mistrz Luter niespodziewanie porzucił ziemskie życie”!

Tak relacjonował samobójczą śmierć Lutra jego służący Kudtfeld; relację tę opublikował W miejscowości Aversa w 1606 r. Sedulius, uczony.

Doktor de Coster - niezwłocznie wezwany! - to on właśnie stwierdził, że usta Lutra były wykrzywione, że prawa część jego twarzy była czarna, że miał zdeformowaną szyję i że najprawdopodobniej został uduszony. Potwierdzenie tej diagnozy możemy odnaleźć na rycinie Lucasa Fortenagela, którą artysta wykonał dzień po śmierci Lutra i którą Jacques Maritain zamieścił w swojej książce „Trzej reformatorzy"”.

Luter zatem nie zmarł śmiercią naturalną - jak mylnie podają wszystkie książki ukazujące dzieje protestantyzmu, ale śmiercią samobójczą, we własnym łóżku po wystawnej kolacji, podczas której jak zwykle pił bez umiaru i objadał się ponad wszelką miarę! Pewnego dnia napisał nad swoim łóżkiem: „Papieżu, za życia byłem twoją DŻUMĄ, po śmierci będę twoją ŚMIERCIĄ”! („Pestis eram Vivus, moriens ero mors tua”).

Jest się czego przerazić, ale też i nad czym rozmyślać! Pewien ówczesny historyk opowiada, że cały tłum diabłów pod postacią kruków latał wokół jego ciała, kracząc przeraźliwie, i towarzyszył mu aż do grobu!

Mamy jeszcze i to wydarzenie: „W Graz (Austria) pewien franciszkanin w głoszonym kazaniu stwierdził, że Luter został potępiony... Któregoś wieczora, pod pretekstem posługi dla jakiejś chorej, przyszedł do niego pewien człowiek... Zamiast znaleźć się u cierpiącej franciszkanin znalazł się w obecności pięciu mężczyzn, którzy grożąc mu rewolwerem, powiedzieli, że jeśli nie zdoła dowieść, że Luter jest w piekle, to żywym go nie wypuszczą. Zakonnik, prawdziwie Boży człowiek, wyłożył Przenajświętszy Sakrament, który ze sobą przyniósł, i począł go adorować; następnie wypowiedział modlitwę-egzorcyzm... Niespodziewanie ktoś zastukał do drzwi. „Wejść!” - zawołali mężczyzn - ale nikt nie wszedł! Kilka chwil później jednak drzwi się otwarły i Luter - rozpalony niczym rozżarzony węgiel, wszedł do pokoju. Był w towarzystwie dwóch innych demonów! Pięciu mężczyzn uciekło...”

Nie mogę się już modlić, nie złorzecząc! Przeklęty! Niech będzie przeklęte imię papisty!... Przeklęty! „ - z pism Lutra.

Zmieniony ( 01.10.2017. )