A... Adam... Amsterdam... Amsterdamskiprofesor, Konstantynopolitańczykowianeczka...?
Wpisał: Mirosław Dakowski   
22.10.2017.

A, Adam, Amsterdam, Amsterdamskiprofesor, Konstantynopolitańczykowianeczka...?


TAK czy NIE, A czy à [nie-A]


Mirosław Dakowski 22. X. '17


[Ledwo przypomnę młodzieży anegdotkę o pielęgniarkach, z których jedna u pacjenta czytała Adam, a druga - Amsterdam]


Chodzi mi jednak o realny dylemat:

Czy szukać rozwiązań prostych, czy badać i drążyć zjawiska w „całej nich złożoności i współzależności”.

Ludzi o inklinacjach do tego drugiego podejścia [szczególnie po dodaniu modnych barw, odcieni i znaczeń] mają otwartą drogę do profesur, prezesur, nagród literackich i nacz-redaktorów poczytnych organów. Ale – poza tym kwasem – są naprawdę potrzebni.

W czasach miej młodości przy najnowszych komputerach były instalowane drukarki równoległe, które z ogromnych hukiem drukowały jednym uderzeniem linijkę z 80 znaków. Koledzy dźwigali kilogramy i dziesiątki kilogramów wydruków jako wynik nocy obliczeń.

Ktoś zapytał: „ Jak z tych papierzysków dostać odpowiedź na istotne przecież pytanie:

"TAK czy NIE”

- Ja wykorzystywałem wielometrowej wysokości stosy i kolumny wydruków do innego celu: Po nocach w naszych laboratoriach w IBJ Świerk buszowali por. Szerszeń z porucznikiem Dziedzicem z SB. Kartkę z zaszyfrowanym liczbowo listem „na Zachód” kładłem w te dziesiątki tysięcy stron w zaznaczonym, tylko dla mnie widocznym miejscu. I znajdź to, głupi ubolu!

[ Gdyby zaś znalazł, to szansa, że Dział Kryptografii SB czy KGB by to odczytaŁ ZNÓW BYŁA zero. Dla FACHOWCÓW - bo klucz BYŁ DŁUŻSZY OD PRZEKAZU.  Chyba, że moja Korespondentka, znana powszechnie i lubiana, z grupy AFLCIO, była równocześnie agentką GRU... Co, z obecnej perspektywy patrząc, nie jest wykluczone. ]

Sam miałem [i mam] umysł prosty, choć staram się, by nie stał się prostacki [może czasem się udaje?].

Dlatego, gdy przy burzliwym rozwoju elektroniki, w GSI [Gesellschaft für Schwerionenforschung] Darmstadt szef przyszedł szczęśliwy, bo na nowy eksperyment wywalczył 260 milionów DM [marka, to tak, jak teraz euro], to po zastanowieniu się - rzekłem „Nein, danke”. Bo w perspektywie miałem roczną harówę i konieczność wyciśnięcia zrozumiałych dla człowieka informacji, w formie prostego wykresu, lub lepiej, właśnie A czy Ã. A mieliśmy rejestrować zdarzenia [zderzenia ciężkich jonów - np. U+U] w około 4160 wymiarach. Przypominam humanistom, że żyjemy, doświadczamy zmysłami cztery wymiary: czas i trzy wymiary przestrzeni.

Z tego, co obserwuję ostatnio z daleka, wynik doświadczenia w fizyce cząstek elementarnych, czy ciężkich jonów, często bliżej jest zdania „no, chyba Konstantynopolitańczykowianeczka..., ale.. potrzeba dalszych prób, badań i pieniędzy. Popatrzcie zresztą na poniższe dziesiątki dwuwymiarowych wykresów !! ”.

Rzadka i trudna jest odpowiedź TAK czy NIE.

Zacząłem więc pracować nad energiami dla ludzi, energią słoneczną i poszanowaniem energii. [A tym - nie chce się zająć ministerstwo Energii. Za proste, panie...]

Nie znam długości indeksu Hirscha, którym tak chwalą się młodzi, nigdy nie umiałem pisać proposali do grantów. Jedynym mym osiągnięciem na początku tego wyścigu do koryta było wyegzekwowanie reguły, że planujemy do proposalu to, co już mieliśmy zrobione, gdzie były gotowe, pewne wyniki.

Pisze o tym teraz, by wyjaśnić prostotę i niezmienność Strony i by przeprosić analityków Konstantynopolitańczykowianeczki, dlaczego przesyłanych mi ich złożonych rozumowań nie publikuję.

Prostak, cholernik.

Zmieniony ( 26.10.2017. )