Konkurs piosenki francuskiej
Wpisał: Marcin B. Brixen   
24.10.2017.

Konkurs piosenki francuskiej


marcinbrixen.pl http://naszeblogi.pl/48474-konkurs-piosenki-francuskiej


Do drastycznej sceny doszło w mieszkaniu państwa Hiobowskich, konkretnie w kuchni. Siostra Łukaszka zamknęła się tam z tajemniczą miną co od razu powinno wszystkich zaalarmować. bowiem siostra w kuchni była bardziej niebezpieczna niż John Rambo w składzie broni czy McGyver w fabryce nitrogliceryny.

Hiobowscy zorientowali się, że coś jest niedobrze, kiedy było już za późno. Z kuchni walił powalający smród, a siostra kursowała ze szmatami pomiędzy kuchnią a łazienką piszcząc "wykipiało!". Prawdziwym wstrząsem okazała się jednak zawartość garnka stojącego na zachlapanej jakąś cieczą kuchence.

  • Co to jest?! - spytała wstrząśnięta babcia Łukaszka wyławiając chochlą jakąś szmatę.
    - Moje spodnie! - zdumienie dziadka było bezgraniczne. - Coś ty robiła?!
    - Gotowałam krem z porów - wyznała siostra.
    To co się potem działo trudno opisać. Po dwudziestu minutach dzikich wrzasków zapłakana siostra zabrała się do czyszczenia kuchni, a babcia stwierdziła, że musi się uspokoić. I nie patrzeć więcej na kuchnię. I najlepiej wyjdzie stąd. I najlepiej zaraz.
    - Wyjdźcie wszyscy - dudliła przez zabuczany śliczny nosek siostra.
    - Chodźmy wszyscy na spacer - zaproponował pojednawczo tata Łukaszka.
    - Super - siostra wytarła wesoło nosek i sięgnęła po kurtkę.
    - Ty nie!!! Nigdzie nie idziesz!!! Sprzątasz!!! - babci znów skoczyło ciśnienie i trzeba było seniorkę wywlec siłą na klatkę schodową. Drzwi od mieszkania zamknęły się zasłaniając smutną siostrę Łukaszka.
    - Chyba nie będziemy jak głupki chodzić wokół bloku - zaoponował Łukaszek. - Zimno jest.
    - Coś powinno być w osiedlowym domu kultury - przypuściła mama Łukaszka. Podeszli tam aby zobaczyć tablicę z ogłoszeniami.
    - Jest coś, za chwilę się zaczyna - odczytał tata Łukaszka. - Konkurs piosenki francuskiej. Idziemy?
    - Właściwie... - skrzywił się dziadek.
    - Może być - zgodziła się babcia.
    I poszli.
    Na sali było bardzo mało osób. Być może wpływ miało na to to, że akurat w Najlepszej Telewizji rozpoczynała się emisja polskiego serialu science-fiction "Biedni lekarze".
    - Pierwszy odcinek, tytuł "Nie jemy już dwa miesiące" - westchnęła mama Łukaszka.
    - Obejrzysz powtórkę - pocieszył ją Łukaszek.
    Była tak zwana obsuwa, trwał jeszcze poprzedni koncert. Występował zespół z gatunku muzycznego, który dopiero raczkował, ale stopniowo zdobywał sobie coraz większą publiczność. Mowa tu rzecz jasna o szantach erotycznych.

  • Hiobowscy wysłuchali takich piosenek jak "Niech się pieni mój szampan na twoim kadłubie" czy "Masz rufę jak Kim Kardashian". Wreszcie wyszedł kierownik domu kultury i zapowiedział konkurs piosenki francuskiej.
    - Merci - odezwała się jakiś śniady pan, który wraz z dyrektorem wyszedł na scenę. - Cieszę się, że Polska chce uczyć się pięknej i wspaniałej kultury francuskiej. Zaczniemy od piosenki turystycznej pod tytułem "Wysadź mnie pod ambasadą".

  • Hiobowscy zafalowali niespokojnie. Ich samopoczucie pogorszyło się jeszcze bardziej gdy zobaczyli wykonawców. Grupa brodatych mężczyzn w śnieżnobiałych odzieniach wyszła na scenę, ustawiła się w krąg i zaczęła śpiewać razem:
    - Ałła hałła, ałła hałła...
    - Panie, co to jest?! - nie wytrzymał dziadek.
    Śniady pan podszedł do nich i udzielił wyjaśnień:
    - Jak to co? Piosenka francuska. Najnowszy hit prosto znad Sekwany. Wszyscy Francuzi uwielbiają tę piosenkę!
    - A będzie coś Edith Piaf? - spytała z nadzieją babcia Łukaszka.
    - Kto to? - spytał śniady pan.
    - Wychodzimy - zadecydowała babcia.
    - Nie wychodźcie! A jeśli już wychodzicie to przyjdźcie chociaż za tydzień! Będziemy odkrywać tajniki kuchni francuskiej! - wołał za nimi śniady pan. - Będzie tajine po marsylsku i falafel a la Lyon!

Zmieniony ( 24.10.2017. )