Rewelacyjne źródło światła: Kurczaki z promocji.
Wpisał: pani Małgorzata   
31.10.2017.

Rewelacyjne źródło światła: Kurczaki z promocji.

Gorlice. Kupiła kurczaka na promocji w markecie. Mięso świeciło w ciemności.



http://www.gazetakrakowska.pl/wiadomosci/nowy-sacz/gorlice/a/gorlice-kupila-kurczaka-na-promocji-w-markecie-mieso-swiecilo-w-ciemnosci,12627506/



Zakupione w jednym z sieciowych marketów podudzia kurczaka wystraszyły panią Małgorzatę. To pierwszy taki przypadek z jakim się spotkałam - mówi Jadwiga Wójtowicz z sanepidu. Panią Małgorzatę skusiła promocja. W jednym z sieciowych sklepów na terenie powiatu kupiła dramstiki, czyli podudzia z kurczaka. - Co tu kryć, były naprawdę tanie - opowiada. - Niecałe sześć złotych za kilogram, to wydawała się świetna okazja tym bardziej że wyglądały na świeże. Pomyślałam, że będzie dobry obiad dla całej rodziny - dodaje.

Po powrocie do domu pani Małgorzata zamarynowała kupione mięso. - Żadne cuda, trochę przyprawy uniwersalnej, oliwa, zioła - relacjonuje. - Było już popołudnie, więc zostawiłam je na trochę na stole w kuchni, bo oderwały mnie od pracy inne zajęcia, jak to w domu. Na noc miały trafić do lodówki - dopowiada.

Nie minęło wiele czasu, gdy pani Małgorzata wróciła do kuchni. Było już całkowicie ciemno. Zanim włączyła światło, zaskoczyła ją bijącą ze stołu poświata. - W pierwszej chwili pomyślałam, że ktoś zostawił na stole wyciszony telefon, który teraz dzwoni – wspomina.

  • Podeszłam do stołu i to, co zobaczyłam, po prostu mnie przeraziło. Mięso świeciło, to było takie światło jak od odpustowych figurek. Pewnie każdy je widział, świecą w ciemności na seledynowo i właśnie tak świecił mój obiad - mówi. Pani Małgorzata nie mogła uwierzyć. Przez chwilę myślała, że ma jakieś omamy wzrokowe. By potwierdzić to, co widzi, zawołała męża. On też patrząc na to, co dzieje się na stole, nie krył zdziwienia. Dla obydwojga było w tym momencie pewne, że z planowanego na kolejny dzień obiadu, nic nie będzie.

  • - Rano postanowiłam zgłosić sprawę w sanepidzie - opowiada. - Po drodze wstąpiłam jeszcze do tego sklepu, gdzie dokonałam zakupów. Tak naprawdę chciałam ich ostrzec, że mają dziwne mięso i ktoś może się nim zatruć. Zaproponowali mi, że zamienią moje podudzia na schab.

  • Odmówiła i pojechałam do Gorlic - dopowiada. Pani Małgorzata, zanim dotarła do Gorlic, zadzwoniła jeszcze, by upewnić się, że w sanepidzie będzie miał kto się zająć jej niedoszłym obiadem. Usłyszała, że specjaliści zmienią swój harmonogram pracy i zamiast jechać na zaplanowaną kontrolę, poczekają na nią. - Gdy pokazałam mięso, to chyba mi nie do końca wierzyli - mówi. - Zmienili jednak zdanie, gdy poszliśmy z nimi do całkiem ciemnego pomieszczenia, świeciły jasno i wyraźnie - dodaje.

  • Wizyta pani Małgorzaty w sanepidzie sprawiła, że w sklepie, w którym zakupione zostały feralne podudzia, natychmiast przeprowadzono kontrolę. - Na podstawie wydruku z kasy fiskalnej zidentyfikowaliśmy placówkę - relacjonuje Jadwiga Wójtowicz, dyrektor gorlickiego Sanepidu. - Na miejscu sprawdziliśmy partię towaru, zgodnie z dokumentami i fakturami udostępnionymi przez właściciela sklepu. Przy okazji skontrolowano całe stoisko mięsno-wędliniarskie. Jak również książeczki zdrowia pracowników. Wszystko było w porządku - podkreśla.

Zmieniony ( 31.10.2017. )