Pochwała niekonsekwencji
Wpisał: Izabela Brodacka   
25.11.2017.

Pochwała niekonsekwencji


Izabela Brodacka


Motto:
„Tak, niewątpliwie , one są niewinne:

Pająki, modliszki, rekiny, pytony

To tyko my mówimy: okrucieństwo”
Czesław Miłosz



Kiedy  moja wnuczka miała pięć lat spędzaliśmy wakacje na łódce na Jezioraku. Między innymi w rezerwacie Widłągi skąd nikt nas nie  wyganiał, bo nie śmieciliśmy, a nawet sprzątaliśmy po innych żeglarzach. Wieczorem przypłynęło do nas stadko osieroconych przez matkę kaczuszek. Dokarmialiśmy je chlebem więc maluchy zostały na noc w trzcinach. Rano pojawił się orzeł bielik, który miał  gniazdo gdzieś w okolicy, żeby zapolować na kaczuszki. Bohatersko je obroniliśmy wrzaskami i machaniem rękami. Orzeł odleciał. Przy śniadaniu wnuczka powiedziała ze smutkiem: „ a  teraz jego  dzieci będą głodne”.

Jej trzeźwa uwaga uświadomiła mi fakt zasadniczej niekonsekwencji naszych odczuć i wyborów i to niekonsekwencji koniecznej a nawet być może godnej pochwały. Z tego, że zjadamy wołowinę nie wynika, że mamy prawo zostawić  w lesie przywiązanego do drzewa psa. Z tego, że sami jesteśmy śmiertelni nie wynika, że mamy prawo  decydować o życiu i śmierci innych ludzi w szczególności tych nienarodzonych albo starych i chorych.
Obrońcy zwierząt i ekologowie też są w zasadniczy sposób niekonsekwentni. Pomijając nadużycie językowe jakim jest nazywanie ekologicznym każdego zwykłego przedsięwzięcia dochodowego trudno ustalić na przykład  czy ekologiczne są buty z prawdziwej skóry, które są zdrowe i nie torturują stóp używającego je człowieka czy wręcz przeciwnie buty z tworzywa sztucznego,  gdyż dla ich sporządzenia nie trzeba zabijać zwierząt.

Z punktu widzenia ekologów głębokich na przykład słynnej kiedyś Pracowni na rzecz Wszystkich Istot  nawet brzozowe łapcie są gwałtem na przyrodzie gdyż  ich produkcja powoduje niezasłużone cierpienia drzew. Przypominam sobie konferencję zorganizowaną  w 1989 roku w Darłowie z okazji projektu zlokalizowania w tej miejscowości elektrowni jądrowej. Wyjechałam nie podpisawszy memorandum końcowego zniecierpliwiona faktem, że dla przybyłych ekologów podstawowym zarzutem przeciwko tej lokalizacji elektrowni była groźba zniszczenia planktonu przez związane z jej funkcjonowaniem zrzuty gorącej wody. Zagrożenia dla ludzi i ich bezpieczeństwo zupełnie ekologów nie obchodziły. Gatunek ludzki jest dla nich najbardziej nienawistnym, bo zagrażającym Matce Ziemi i przyrodzie, wytworem ewolucji.

A przecież w tym stanowisku też nie ma żadnej logiki ani konsekwencji pomijając zasadniczy brak solidarności gatunkowej. Jeżeli zgodzimy się, że człowiek stoi ponad przyrodą - ma prawo wykorzystywać ją do swoich celów, jeżeli natomiast - jak twierdzą ekologowie- jest tylko jednym ze ssaków, nie powinno nas oburzać, że jak każde zwierzę uczestniczy w łańcuchu pokarmowym zjadając inne zwierzęta.

Obrońców zwierząt bulwersuje wyjmowanie z łona owcy płodu dla otrzymania karakułów lecz nie roztkliwia ich bynajmniej los zabijanych w łonie matek dzieci. Miłośnicy zwierząt nie są zresztą konsekwentni nawet w swoim szacunku dla życia zwierząt. Hodowcy węży karmią je żywymi myszami i szczurami, miłośnicy kotów i psów bez oporu podają swoim zwierzakom karmę sporządzoną z koniny, hodowcy rybek drapieżnych trzymają dla nich jako pokarm inne rybki na przykład gupiki, miłośnicy gupików karmią je żywą dafnią lub rurecznikiem. Nie ma potrzeby wspominać tu o zwierzętach z ogrodów zoologicznych dla których hoduje się specjalnie króliki i owce oraz o ptakach drapieżnych dla których hoduje się gołębie. W świetle tego prowadzenie w ZOO azylu dla ptaków, do  którego poczciwi ludzie znoszą poranione wróbelki i jaskółki brzegówki  wydaje się być wyjątkową hipokryzją. 

Podobnie sporządzanie pod autostradami specjalnych kosztownych przepustów dla żab jest wyjątkowo bezsensowne biorąc pod uwagę, że te same żaby są masowo odławiane na eksport. Raki szlachetne i błotne są ustawowo chronione ale jak wiadomo aby je przyrządzić w każdej restauracji wrzuca się je bez skrupułów żywcem do wrzątku.
Pomysł wyłączenia człowieka z łańcucha krzywdzonych i krzywdzicieli czyli pozostawienia przyrody z jej immanentnym okrucieństwem samej sobie jest zdecydowanie utopijny.

Na przykład obrońcy Puszczy Białowieskiej wydają się nie rozumieć, że pozbawienie lasu interwencji człowieka wcale go nie chroni. Zaniechanie sanitarnego wyrębu drzew oznacza praktycznie ochronę kornika, a nie puszczy. W Niemczech jest pewien las pozostawiony sobie i szkodnikom. Las wygląda jak wielkie śmietnisko martwych,  przeżartych przez szkodniki pni. Powinno się go pokazywać naiwnym ekologom przykuwającym się w Polsce do drzew.
Gdyby nawet udało się zresztą przekonać wszystkich ludzi do niejedzenia mięsa natychmiast pojawiłyby się problemy z nadmierną populacją zwierząt. Trzeba byłoby liczebność tej populacji sztucznie regulować, albo je odstrzeliwać tak jak obecnie robi się odstrzały selekcyjne czasami nawet wśród zwierząt chronionych.
Trzeba zrozumieć i pogodzić się z tym, że nasza miłość do zwierząt nie jest logiczna ani konsekwentna. Dlatego nie ma sensu przyznawanie zwierzętom ludzkich praw.

Nie ma również większego sensu mnożenie ustawowych zakazów wybiórczo wykluczających niektóre zwierzęta z ich użytkowania dla ludzkich celów choćby wydawały się nam one nie wiem jak głupie i niemoralne. Mam na myśli projektowany zakaz hodowli zwierząt futerkowych. Trudno arbitralnie ustalić co w ludzkiej kulturze jest artykułem pierwszej, a co kolejnej potrzeby. Aby oszczędzić życie zwierząt musielibyśmy jak kiedyś w Chinach albo w hitlerowskich obozach nosić drelichowe mundurki i drewniaki.  Musielibyśmy zrezygnować nie tylko z niemodnych obecnie kożuchów, lecz ze skórzanego obuwia i skórzanych toreb a odżywiać się soją i modyfikowaną genetycznie kukurydzą.
Ochrona zwierząt nie może być konsekwentna - musi być jednak racjonalna. Inaczej obrońcy zwierząt uważani będą za lewackich terrorystów, a miłość do zwierząt traktowana jako dziecięca choroba nad którą pochylają się –jak kiedyś premier Gliński- tylko badacze kontrkultury.

Tekst drukowany w Warszawskiej

Zmieniony ( 25.11.2017. )