Jak trzeba mieć zryty beret, żeby dawać kasę na tego nieroba i cwaniaczka. [O Kiju].
Wpisał: Kij   
30.11.2017.

Jak trzeba mieć zryty beret, żeby dawać kasę na tego nieroba i cwaniaczka.

Mateusz Kijowski odniósł się do zbiórki „Stypendium Wolności”. „Dech w piersi zapiera! Dziękuję…”



Mail'em:

ttp://www.stefczyk.info/wiadomosci/polska/mateusz-kijowski-odniosl-sie-do-zbiorki-stypendium-wolnosci-dech-w-piersi-zapiera-dziekuje,21812569924#ixzz4ztuIqizT

29.11.2017

Kochane KOD-erki, kochani KOD-erzy – już dawno nie miałem tak ściśniętego gardła. I jak bardzo infantylnie by to zabrzmiało – jestem wzruszony – napisał na swoim blogu Mateusz Kijowski, który dziękuje organizatorom zbiórki „Stypendium Wolności”.

–  Nie spodziewałem się tak wielkiej życzliwości i tak serdecznego zaangażowania. Po wielomiesięcznych atakach i dużej dawce niechęci wczoraj znowu uwierzyłem w ludzi i w prawdę  – pisze na swoim blogu Kijowski. Zbiórka pieniędzy na Kijowskiego to pomysł działaczy KOD-u, którzy postanowili wesprzeć swojego byłego lidera w trudnej sytuacji życiowej.

Aktywista w wywiadzie dla portalu NaTemat przyznawał, że od dłuższego czasu nie może znaleźć żadnej pracy, a zakupy spożywcze robią mu znajomi. Opisywał, że jego sytuacja materialna jest dramatyczna i niewykluczone, że będzie musiał wyemigrować z kraju za pracą.

Takiego losu dla swojego byłego lidera chcieli uniknąć sympatycy Komitetu Obrony Demokracji, którzy zorganizowali zbiórkę „Stypendium Wolności – Mateusz, zostań w Polsce!”. Jako pomysłodawczynię akcji media wymieniają Krystynę Pawłowicz, sympatyczkę Komitetu Obrony Demokracji, a prywatnie siostrę posłanki Prawa i Sprawiedliwości.

Pierwotnie celem zrzucających się na Kijowskiego było uzbieranie 25 tysięcy złotych, a po kilku dniach zwiększono tę kwotę do 35 tysięcy.

Sprawa „zbiórki na Kijowskiego” zbulwersowała wielu internautów.

Jeden z nich napisał na Twitterze, że po przeczytaniu wywiadu z byłym liderem KOD-u zaoferował mu pracę. – Postanowiłem mu pomóc, tak po ludzku. Pan Mateusz opowiadał, że kiedyś pracował w gastronomii, a moja córka prowadzi restaurację w Łodzi, więc zaproponowałem mu pracę w niej. Napisałem mu prywatną wiadomość na Facebooku. Nie wiem, czy ją odczytał – powiedział mężczyzna w telewizji Polsat News.

W szukanie pracy Kijowskiemu włączyły się także media, między innymi Wirtualna Polska. Nie wiadomo jednak, czy w kontekście popularności zorganizowanej przez sympatyków KOD-u zbiórki „Stypendium Wolności – Mateusz, zostań w Polsce!” jakakolwiek praca będzie Kijowskiemu potrzebna. 


Zmieniony ( 30.11.2017. )