Były Andrzej Duda podpisze ustawy sądowe, bo nie ma wyjścia
Wpisał: Matka Kurka   
03.12.2017.

Były Andrzej Duda podpisze ustawy sądowe, bo nie ma wyjścia



Matka Kurka

http://kontrowersje.net/by_y_andrzej_duda_podpisze_ustawy_s_dowe_bo_nie_ma_wyj_cia



W trakcie prac komisji sejmowej przeszły poprawki PiS, które spokojnie można traktować jako balansowanie na cienkiej czerwonej linii. Jednym z głównych warunków brzegowych obozu prezydenckiego było wyłączenie Zbigniewa Ziobro z polityki kadrowej KRS i SN, a do ustawy o KRS PiS wprowadził zgłoszenie kandydatów przez 20 prokuratorów, czytaj przez Zbigniewa Ziobro. Właśnie po tej poprawce zagotowała się Surówka-Pasek i Romaszewska. Był to test na wytrzymałość, który skończył się brakiem wytrzymałości byłego Andrzeja Dudy.

Do sejmu natychmiast przyjechał minister Mucha, nawiasem mówiąc jeden z nielicznych, którzy w Pałacu zachowali rozum i przyzwoitość. Zamiast oczekiwanego konfliktu i starcia, Mucha wylał oliwę na zburzone fale i powiedział, że nic wielkiego się nie dzieje. Jego śladem, bez większego wahania, podążyły obie przedstawicielki Pałacu i tak się zakończyła próba sił. Dziś sam Czerepach Łapiński potwierdził, że umowa została zachowana, a poprawki są rzeczą naturalną. Wprawdzie dodał przy tym, że wszystko musi jeszcze przejść przez sejm w takiej samej lub w zbliżonej formie, ale cóż innego mógł powiedzieć. Przywołane sygnały polityczne są czytelne i jednoznaczne dla każdego, kto potrafi językiem polityki operować.

Były Andrzej Duda ustami Muchy i Czerepacha mówi wprost, że przełknął poprawki PiS i zamyka oczy na przyznanie kompetencji ministrowi Ziobro. Trudno podobne zachowanie traktować inaczej niż najdalej idące ustępstwo, zwłaszcza, że wcześniej Mucha zgodził się na propozycje Piotrowicza. Teraz Czerepach prosi tylko o jedno, żeby PiS nie przekroczył cienkiej czerwonej linii w sejmie, bo wtedy Duda rzeczywiście nie miałby wyjścia i musiałby ustawy wetować, czego bardzo nie chce robić. Dlaczego? Ano dlatego, że „geniusze” z Pałacu Namiestnikowskiego wpadli we własne sidła. Pierwsze weta dla Andrzeja Dudy miały kolosalne znaczenie. Patrząc z czysto osobistego interesu politycznego, Duda osiągnął coś, co trudno by mu było osiągnąć w inny sposób. Wetując ustawy PiS pokazał się jako samodzielny podmiot polityczny, oderwał się od metki „notariusza PiS”.

Konstrukcja ustaw PiS była czytelna dla Polaków i większość rozumiała, że to Ziobro samodzielnie wymieni cały KRS i SN. Takie rozwiązanie rzeczywiście mogło wzbudzać uzasadnione obawy, zwłaszcza po medialnych paranojach. Obecnie Polacy wiedzą, że po pierwsze będzie 3/5 w sejmie, po drugie opozycja ma 6 z 16 sędziów, no i nie PiS sam, ale w porozumieniu z Dudą będzie wymieniał sędziów, których większość Polaków i tak nie żałuje. Do tego wszystkiego dochodzi rzecz kluczowa, otóż to nie są już ustawy PiS, tylko prezydenta, w dodatku przesłane do sejmu po konsultacjach z Prezesem PiS. Gdyby w takich okolicznościach Duda zawetował własne ustawy, po własnych poprawkach, wysłałby do wyborców kompletnie nieczytelny komunikat. Wyłącznie przywrócenie przez PiS czytelnego zapisu, że sędziów wybiera zwykła większość, a nominuje Ziobro nie Duda, byłyby przez Polaków odczytane jako zerwanie umowy z Pałacem.

Istotne poprawki w ustawach naniesione przez PiS, ale w zupełnie innej i nieczytelnej dla śmiertelnika formie, nic elektoratowi nie mówią. Dla Kowalskiej i Nowaka ustawy przed i po poprawkach są takie same, dlatego weto zostałoby odebrane jako kompletne szaleństwo i strzelanie fachów przez prezydenta. W takiej sytuacji znaleźli się „stratedzy” z Pałacu, że muszą trzymać kciuki, aby PiS pozwolił Dudzie podpisać ustawy sądowe. Ze strony PiS istnieje tylko jedna bariera bezpieczeństwa, nie mogą wrócić do wyboru sędziów zwykłą większością sejmową i nominowania przez Ziobro, reszta jest do przegłosowania.

Pora podsumować zyski i straty.

Niewątpliwym zyskiem Andrzeja Dudy jest całkowicie wiarygodne oderwanie się od PiS i usamodzielnienie polityczne. Tego faktu nie kwestionuje żaden racjonalny analityk, czy to z lewa, czy z prawa. Co jeszcze zyskał Duda? Nic! Kompletnie nic! Poza tym jednym zyskiem same gigantyczne koszty i straty. Między bajki można włożyć sondaże poparcia na poziomie 74%, które zresztą już spadają.

Elektorat PiS podzielił się mniej więcej na pół, co oznacza, że Duda ma góra 20% poparcia, zamiast pewnych 40%. Jeśli nawet brakujące 20% zdobędzie w tak zwanym centrum, co jest mrzonką, to wróci do punktu wyjścia, ale to nie będzie stabilny elektorat, tylko kapryśny i podatny na każdą bzdurę wrzuconą do mediów. Czy warto było się tak wygłupiać? Na to pytanie nawet Duda zna odpowiedź i Czerepach też.

Oczywiście, że była to skrajna polityczna głupota. Upodmiotowienie doradzałem Dudzie zanim on sam o tym myślał i ustawy rzeczywiście nadawały się do tego idealnie, ale trzeba było do tego podjeść z głową. Istniały dwie mądre możliwości, łagodniejsza to skierowanie ustaw do Trybunału Konstytucyjnego, surowsza to zawetowanie, ale jasno sprecyzowane. Wystarczyło powiedzieć, że PiS ma zmienić Ziobro na prezydenta, wprowadzić 3/5 w ustawie o KRS nie SN i poprawić ewidentne błędy legislacyjne, które zresztą PiS chciał poprawić. W taki sposób Duda zyskałby punkty poza PiS i nie zaliczył tak ogromnych strat wśród elektoratu PiS, czyli dokładnie prowadziłby politykę „centrową”. Jak wyszło wszyscy widzą, straty są nie do odrobienia, a i zysk rozmienił się na drobne, bo Andrzej Duda znów będzie uznawany za prezydenta PiS.


Zmieniony ( 03.12.2017. )