Mogło być gorzej, premiera Polski wybrał nie George Soros, ale Jonny Daniels
Wpisał: Matka Kurka   
09.12.2017.

Mogło być gorzej, premiera Polski wybrał nie George Soros, ale Jonny Daniels



Matka Kurka http://kontrowersje.net/mog_o_by_gorzej_premiera_polski_wybra_nie_george_soros_ale_jonny_daniels





Nieświęta Trójca : http://kontrowersje.net/sites/default/files/z-Rydzykiem.jpg





Nikt dotąd nie przedstawił racjonalnej analizy samej dymisji i tego co się stało przed i co się stanie po dymisji Beaty Szydło. PiS poszedł na chama, po trupie własnego elektoratu, „media niepokorne” nie tylko przedrukowały idiotyczny bełkot o „świeżym koniu drugiego etapu”, ale nawet rozsądni ludzie wśród „niepokornych” udają, że nie ma żadnego problemu i między wierszami piszą: „chyba znów jesteś z PO”.

Oznacza to jedno, że naturalna, oddolna emocja polityczna została zastąpiona odgórnym przekazem: „Jesteś z nami albo wiesz gdzie wypier....j”.

Na mnie takie szczeniackie wybryki nie działają, jak również nie działa na mnie „obrażanie”.

Nie obrażam się na polityków, nie obrażam się na dziennikarzy, jednych i drugich traktuję kategoriami daleko posuniętego braku zaufania. Dlatego też wszelkie diagnozy psychologiczne, sugerujące zachowania niedojrzałe, fochy i tym podobne, pozostawiam w gabinetach internetowych psychologów. Ludzi i siebie trzeba szanować, ludziom i sobie trzeba tłumaczyć, co się dzieje i po co się dzieje. Nie pierwszy raz przychodzi zachować się mądrze w stadzie głupców lub cyników, którzy za nowe postawy mają już zapłacone. Zostawmy to wszystko za sobą, zajmijmy się problemem, bo problem jest niemały, ktoś olał kilka milionów Polaków w swej mądrości i zapomniał, że bez tego kapitału zostanie głupcem. Rzecz jest wielowątkowo skomplikowana i nie ma prostego wyjaśnienia ewidentnie nieakceptowanej rekonstrukcji rządu.

Sam przez wiele dni pisałem, że Kaczyński się zafiksował na Morawieckiego, że znów jedzie po politycznej bandzie i z niczego się nie wycofuję. Charakter polityka to cholernie ważny czynnik w procesie decyzyjnym, a w przypadku Kaczyńskiego niemal kluczowy. Silna osobowość, indywidualista, wszelkie cechy nie znoszące sprzeciwu. No i wiek, człowieka w tym wieku nie oduczysz, nie zmienisz, jak miał słabość do wyznaczania chybionych delfinów i kombinacji, gdy idzie dobrze, tak mu pozostało.

Jednak to wszystko za mało, żeby wyjaśnić tak niezrozumiały i dla elektoratu i dla połowy PiS ruch. Oparcie całej analizy politycznej o cechy charakteru decydenta jest po prostu śmieszne. Obojętnie jakby Kaczyński nie był zafiksowany i jak bardzo by mu się nie nudziło, nie jest to człowiek szalony, zwłaszcza w polityce. Fakt, że lubi ostrą jazdę, nie oznacza próby popełnienia samobójstwa.

Co w takim razie legło u podłoża tej nagłej i przeprowadzonej w fatalnym stylu zmiany politycznej? W mojej ocenie przyczyn było kilka, część wymienię w punktach, najważniejszą opiszę szerzej.

1. Tradycyjne wstrząśniecie szeregami i dołami PiS, trzeba pamiętać, że to jest zbieranina, jak w każdej partii, tam może kilkunastu myśli, reszta będzie chodzić od kija do marchewki. Po wolcie Dudy towarzystwo zaczęło się ustawiać na nowych pozycjach i to według starych znajomości. Kaczyński musiał przegrupować siły i pewnie zrobił to swoim stylu, wpuszczam świeże powietrze, siedzieć cicho, bo nowe wybory, a listy ja układam.

2. Usamodzielnienie się byłego Andrzeja Dudy, który zaczął grać na siebie i w moim odczuciu Kaczyńskiego w tej partii ograł lub co najmniej grał jak równy z równym. Duda już wymusił nowy skład rządu i teraz w świetle kamer będzie grał tego, który podpisuje nominacje, może wezwie ministrów na dywanik. Ponadto został ojcem reformy sądowniczej, pięć razy wezwał Kaczyńskiego do siebie, uziemił dwoje głównych konkurentów: Szydło i Morawieckiego. W tej części Kaczyńskiemu udało się średnio.

3. Ciężki temat następcy lidera PiS, plotkuje się jednocześnie i o zdrowiu Kaczyńskiego i o jego własnym, trochę rozpaczliwym poszukiwaniu następcy. Trudno podważać, że taki proces istnieje, on po prostu musi istnieć. Wybór Morawieckiego jest tutaj dla mnie kompletnie niezrozumiały, ale może jest to element większego testu, o którym za chwilę.

4. Wywołanie paniki i przez to mobilizacji w elektoracie. Takie zabiegi Kaczyński wykonywał wielokrotnie, jednak ten konkretny zabieg jest dramatycznie schrzaniony. Pewnie poszedł komunikat do posłów medialnych i funkcjonariuszy medialnych, że mają sprzedać „walkę o Polskę”, jak to zostało wykonane widać gołym okiem.

    1. Ogłupienie opozycji i mediów, nowym ruchem, pozornym chaosem, odwrócenie uwagi od wiadomych spraw i ciamajdanów, przesuniecie sporu politycznego na PiS i Dudę, co akurat zdecydowanie się udało, niestety gigantycznym kosztem, o czym było wyżej.

Tak to z grubsza widzę, teraz najważniejszy punkt.

Średnio rozgarnięci politycy PiS i rozmaici „niepokorni” klepacze wierszówek, powtarzają jedną kaleką mantrę, że mamy nowe gospodarcze i geopolityczne otwarcie. Takie hasła na bank, o ironio, podesłała sama góra PiS i na tym bym się skupił. Jak to czytać? Albo średnio pesymistycznie albo średnio optymistycznie. Mało mnie obchodzi poprawność polityczna po obu stronach, zatem nazywam diaspory po imieniu.

Mateusz Morawiecki oczywiście nie ma żadnych światowych kontaktów i poważania w UE, nie ma dostępu do amerykańskich funduszy i chińskich tranzytów, ale może mieć. Dwie okoliczności pokazują, że taki proces chyba się rozpoczął.

Przy Mateuszu kręci się izraelski i amerykański „przyjaciel Polski”, niejaki Jonny Daniels i nie jest to portorykański biznesmen, czy finansista, podobnie jak ściągnięty przez Morawieckiego do Polski JP Morgan. Na zdjęciu widać siłę i oryginalność tej tajemniczej postaci.

Tak, dokładnie to chcę powiedzieć, Morawiecki bez dwóch zdań jest człowiekiem naszych starszych braci w wierze, czego nie wolno głośno mówić, bo wiadomo, oszołomy „ruscy agenci antysemici”. Trudno, ja mówię ale jednocześnie dodaję, że to nie jest diaspora od Michnika, tylko konkurencja. Amerykańscy i izraelscy koledzy Mateusza nie mają nic wspólnego z żydokomuną i nawet Ojca Dyrektora się nie brzydzą, a to pocieszająca wiadomość. Daniels jest przedstawicielem grupy sprawującej władzę, ale takiej co to wprawdzie trzęsie całymi USA, jednak tubylcy jeżdżą Cadilacami i nie pracują za miskę ryżu.

Po ludzku mówiąc, ze wszystkich diaspor, ta zostawi ulice i tak z połowę kamienic. Ważne! Kierunek amerykańsko-izraelski to kolizyjna z europejskim marksizmem unijnym, firmowanym przez najgorszą z możliwych diaspor i doskonale znanego Sorosa. Amerykańsko-izraelska siła, europejską wciąga nosem. I teraz po tych wszystkich „spiskach żydowskich” klucz do „świeżego konia drugiego etapu”.

Cofnijmy się jeszcze raz do 11 listopada 2017 roku i całej fali „polskiego nazizmu”, która się przelała od Moskwy przez Jerozolimę, aż do Nowego Yorku. Polskę obsrała diaspora europejska, ale jednocześnie na dywanik wezwał Izrael i USA, a „przyjaciel Polski” Daniels, który dotąd Polski bronił, też zauważył 60 tysięcy nazistów. Działo się to wszystko 9 dni po tym, jak Terlecki powiedział w telewizji, że Beata Szydło zostaje na urzędzie. Dziś w zachodniej prasie mamy zachwyty nad nowym premierem i osobiste gratulacje Danielsa. Dla mnie ta układanka staje się do bólu oczywista. Kaczyński dotąd miał wsparcie amerykańsko-izraelskie i to pozwalało wygrać wybory, potem olewać diasporę marksistowską, ale nie ma nic za darmo. „Przyjaciele Polski” upomnieli się o ratę i starym zwyczajem chcą swojego na urzędzie, bo taki najpewniejszy.

Tak widzę dramatyczną sytuację geopolityczną. Polska nie ma szans na przetrwanie, stojąc samotnie przeciw dwóm potęgom, a jeszcze są Niemcy i Rosja. Kaczyński nie miał wyjścia i pod presją jednoznacznych sygnałów po prostu musiał wybrać Morawieckiego albo straciłby wszystko i my też. Przy takim założeniu zupełnie inaczej brzmi PR-owa brednia o uspokojeniu ulicy i zagranicy. UE i lokalne brzęczki silniejszemu nie podskoczą i właśnie dostały wytyczne, że starszy brat namaścił premiera Polski. Nic więcej robić nie trzeba, takie ruchy polityczne same się czytają. Jakie będą dalsze konsekwencje i raty proszę mnie nie pytać, wiem tylko, że będą na pewno i oby to były reparacje niemieckie do podziału, a nie reprywatyzacja Warszawy.

Wersja bardziej optymistyczna. Kaczyński nie pod presją, ale sam, realnie oceniając sytuację wewnętrzną i zewnętrzną, łącząc sygnały polityczne, dochodzi do wniosku, że bez podpięcia się pod dużego gracza Polska wróci do PO i radzieckich Niemiec. Takich przyczyn oczywiście nie można podać na tacy, ani Jolce, ani Markowi z PiS, tym bardziej „paskowym” i „wierszokletom” z mediów „niepokornych”. Jedyne, co można zrobić, to rzucić hasła i liczyć na inteligencję Polaków.

Jeśli się w tej diagnozie pomyliłem, to możemy brać kredyty, zmieniać pracę i wyjeżdżać do Australii albo gdzieś dalej. Pozostaje odszyfrować „nowe otwarcie gospodarcze”, co połączę z katechizmem czujnego Polaka.

Zadanie dla legendarnego „myślącego elektoratu PiS” jest w tej chwili jedno. Patrzeć uważnie, jakiej wielkości płacimy raty i co z tego mamy. Nie jest to trudne zdanie, wskaźniki będą wyraźnie.

Pozwolą nam być „ciemnogrodem”, modlić się po swojemu, gonić islam? Punkt. Pozwolą postawić własne fabryki i palić węglem? Punkt. Pozwolą posadzić złodziei od reprywatyzacji? Punkt. Podzielą się reparacjami? Punkt. Wyciszą lewacką diasporę? Punkt. Pozwolą zrepolonizować media i zachować własne banki? Punkt.

Tyle możemy i powinniśmy zrobić, nad resztą możemy tylko zapłakać albo się pogodzić, że światem rządzą giganci, nie genialni politycy średniej wielkości kraju w środkowej Europie.

Zmieniony ( 09.12.2017. )