Miała być telewizją narodową, a jest - gównem Kury.
Wpisał: Matka Kurka   
02.01.2018.

Miała być telewizją narodową, a jest - gównem Kury.

Za rok lanser i tandeciarz Kurski zaprosi „Amelinium”

[musiałem dać inny tytuł, bo nie znam anielinum.. nigdy nie słyszałem o tym. w tytule trza by dodać "I Glińskiego".. MD]


Matka Kurka

http://kontrowersje.net/za_rok_lanser_i_tandeciarz_kurski_zaprosi_amelinium


Wieczna wojna jakości z tandetą i szmiry ze sztuką jest pacyfikowana, jakże głupio używaną sentencją łacińską: „o gustach się nie dyskutuje”. Trzeba zacząć od tego, że owe słowa zostały wypowiedziane w czasie, gdy coś takiego jak bezguście praktycznie nie istniało. Nie licząc „dzieł” Nerona, w starożytnym Rzymie do sztuki, kultury, podobnie, jaki i nauki, nie byli dopuszczani analfabeci. Filozofowie, poeci, malarze prezentowali najwyższy poziom, reszta to rzemieślnicy, którzy z powodzeniem ośmieszyliby współczesnych „artystów”.

Kontekst i odniesienie tej słynnej sentencji są jednoznacznie pozytywne, poeta miał na myśli tyle, że nie dyskutuje się o tym, czy Seneka, czy Cyceron jest bardziej „cool”.

W dzisiejszych czasach przywołuje się i katuje sentencję „de gustibus non est disputandum” nie w obronie gustu, który odnosi się do sztuki i literatury na najwyższym poziomie, ale tak się usprawiedliwia wszelką szmirę i tandetą. Podobnie nie dyskutowało się przez lata o wyrokach sądów i okazywało szacunek prezydentowi, bez względu na to kto nim był i co sobą reprezentował. Prymitywny rodzaj cenzury i to w dodatku używany na obraz i podobieństwo cepa. Odezwiesz się, że król jest nagi, to ci powiedzą, że nie masz prawa czegoś tam i kogoś tam oceniać, co zresztą samo w sobie jest kolejnym cenzorskim kretynizmem.

Otóż mam prawo dyskutować o gustach i nikt mi tego zabronić nie może, a już na pewno nie dam sobie wcisnąć bezguścia jako dobro narodowe.

Tandeciarz i lanser Kurski biega po mediach społecznościowych i chwali się oglądalnością sylwestrowej szmiry na poziomie 6-8 milionów Polaków. Pomijam już fakt, jak on to policzył, ale nie będę liczb kwestionował z bardzo prostego powodu – one niestety są prawdopodobne. Sam oglądałem „Sylwestra marzeń” głównie po to, że teraz wiedzieć o czym piszę i mogę napisać jedno – kompletne dno. Totalne bezguście, szmira, żadnego poziomu i wszelkie uwagi, że to jest oferta dla „prostych ludzi”, tylko dodatkowo podnoszą ciśnienie.

Jestem prostym człowiekiem, moją ulubioną strawą jest kapuśniak plus schabowy z ziemniakami i mizerią. Po chałupie chodzę w dresie nie w smokingu, wychowałem się na wsi i wszystkie miejskie mody mnie śmieszą. Nie jestem koneserem muzyki klasycznej, chociaż lubię od czasu do czasu posłuchać, nie zbieram dzieł sztuki, klnę jak szewc.

Uważam się za chodzącą definicję prostego człowieka i za cholerę nie dam sobie wcisnąć murzyńskości przygotowanej przez Kurskiego. Pal sześć, że komuś się to podoba i nawet fantastycznie się bawił, w końcu mówimy o 8 milionach ludzi.

Setkom milionów na całym świecie podobają się „małżeństwa” homoseksualne, co nie znaczy, że nie będę dyskutował o gustach. Jeszcze może jakoś przeżyłbym cały ten chłam, ale pojawia się nowa społeczna presja, a mianowicie rzekoma pogarda dla prostego ludu. Działa to jak każdy idiotyzm, jeśli nie kupujesz brei zawiniętej w papierek, to gardzisz tymi, którzy się produktem zachwycają. Nie tańczysz jak wszyscy, to znaczy, że czujesz się lepszy, mądrzejszy i resztą masz za prostaków. A gówno! – jak mawiał Dyzma. I tego knebla wcisnąć sobie nie dam, statystyki oglądalności chłamu świadczą wyłącznie o tym, że chłam się doskonale sprzedaje, co przecież nie jest żadną tajemnicą.

Kurski doskonale wie, że stawiając na szmirę gwarantuje sobie popularność. Jego świadomy i cyniczny wybór, jednocześnie robi za alibi i umacnia go na stołku prezesa TVP. Pamiętajmy jednak, że mówimy o telewizji, która miała być telewizją narodową, tymczasem mamy telewizję murzyńską, gdzie gawiedź podniecą się jakimś portorykańskim macho, śpiewającym gniota z playbacku i przy tym wciska się pozostałym, że jest to doskonała oferta kulturalna dla „normalnych Polaków”.

Nie, nie jest to żadna oferta dla „normalnych Polaków”, jest to gwałt na zmysłach i poczuciu smaku, sieczka, żenada, bezguście. Kierowanie się wyłącznie kryterium oglądalności doprowadzi Kurskiego i co gorsze narodową kulturę do poziomu Yotubowego „Amelinium”.

To pisałem ja, prosty chłopak ze wsi.


Zmieniony ( 02.01.2018. )