Czas na narodową, polską hurtownię książek. I na mocny portal informacyjny.
Wpisał: Mirosław Dakowski   
03.01.2018.

Czas na narodową, polską hurtownię książek.

I na mocny portal informacyjny.

Mirosław Dakowski

Motto:

Przywracam wpis z końca roku. To JEDYNE miejsce, gdzie książki mogę reklamować. Może dotrze do tych spośród stu tysięcy ludzi, którzy „czasem wchodzą” na mą stronę. Może dotrze do księgarzy- chyba istnieją mniej bojaźliwi?? Lub do ich znajomych choćby.

O to, co najważniejsze” to skuteczna broń na nasze czasy. Nie powinna rdzewieć w magazynie. Kupujcie, proponujcie znajomym. A „O energetyce dla użytkowników oraz sceptyków” dla tych, co chcą tanio ogrzać dom, wiedzieć, czemu rządzący ciągle nam grożą energetyką jądrową, o totalnym ocipieniu i jego kosztach, o co „zachód” tak walczy w Afganistanie.

Oraz „Cud nad Wisłą” płk. Arciszewskiego! To też broń na nasze - niestety ciekawe - czasy!! W księgarniach ich nie ma. W hurtowniach "nie potrzebują". A cenzury w „ten kraj” też nie ma... Dowiedziałem się od Bajwalca, że wielka firma zaczynająca się na ON.. żąda za trzy dni mocnej reklamy dwieście tysięcy złotych.

A podobnej firmy NARODOWEJ - brak. Nasze pieniądze "na kulturę" Gliński daje głównie pedałom i lewakom.



Rozwinięcie.

To, że nasze pieniądze "na kulturę" Gliński daje głównie pedałom i lewakom, jest FAKTEM. Jakie naciski mogą to zmienić?

Pozatem tolerowanie przez „dobrą zmianę” TVKury nie wróży dobrze polskiej kulturze. Przecież on bezczelnie połowę „wiadomości” o 1930 wypełnia prostacką auto-reklamą siebie, w drugiej kolejności grupy rzadzącej, samochwalstwem i promowaniem prymitywu [sylwester, korona królów – obie oceniam tylko z reklam właśnie] .

W początkach „transformacji” oddano [jakżeż czujnie!!] media, gazety, hurtownie książek, itp. do łap „leberałów”.

Mózg transformacji wiedział przecież, że na początku było Słowo. Więc władzę nad słowem – dał swoim podwykonawcom.

KONKRETY.

Książki niewygodne im [ tj. ich panom] nie są przyjmowane do dystrybucji, są ignorowane, często z brutalnym komentarzem - odrzucane.

A ta transformacja spowodowała, że ludzie usiłujący wydać [i sprzedać !] swą książkę, są rozproszeni i biedni. Powstały jednak, z trudem, polskie hurtownie, polskie wydawnictwa, powstają polskie księgarnie. Robią je ludzie ideowi, więc mało majętni.

Każdy chce być tym wiodącym, więc promują oczywiście swoich autorów, a książki innych wydawców przyjmują z łaski, a sprzedają je – często poniżej cen wydawcy PIERWOTNEGO. Dumping, więc i ruchu w interesie – brak. Firm wydających dwie, dziesięć, sto książek - są setki. Ale dotrzeć do świadomości potencjalnych czytelników nie mogą.

W wydawnictwach podziemnych lat 80-tych żartowaliśmy ponuro, że działamy na zasadzie 3S: sam napisz, sam wydrukuj i sam przeczytaj.

To hasło, będące kiedyś dowcipem, stało się teraz rzeczywistością.

Ludzie czytają z dziesięć razy mniej, niż przed ćwierć wiekiem. To m.inn. niszcząca moc ruchomych obrazków: TV i internetu, głównie śmieciowego.

Komuchoidalni mówia nam: Możesz przecież wydać, możesz sprzedawać ! Ale duże, rozwinięte [wtedy też za nasze pieniądze!] jeszcze za komuny hurtownie są dalej w rękach sprawdzonych towarzyszy. Powtórzę: Książki niewygodne im [ tj. ich panom] nie są przyjmowane, są ignorowane, a często z brutalnym komentarzem - odrzucane.

Silny potencjał odpychający.

Przykład: Chcę pomóc w wydaniu bardzo ważnej dla nas, dla naszej przyszłości, książki Malachi Martina VATICAN. Na apel o pomoc finansową odpowiedziało parę osób, deklarując po ok. 1000 zł każda. Z wdzięcznością zapisałem to, ale na samo dobre tłumaczenie [600 stron] potrzeba z 15 tysięcy. A potem, po wydaniu – koszt reklam... Szukajcie więc kogoś, kto pomyśli: O, to może być dobry interes, wchodzę ! Ten dobry interes nie musi być tylko finansowy, powinien być duchowy.

Ale już mamy chyba, po ćwierć wieku walki, choć paru Polaków bogatych !

Mamy też wdzięczny kawał rynku do zagospodarowania; Rynek wydawniczy i reklamy.

Jak nam kiedyś mówił spec, doskonale żyjący... ze sprzedaży sadzonek kwiatków:

Potrzebne, konieczne są jednak trzy rzeczy:

kepełe,

chęć i możność zainwestowani od 10- ciu do 100 milionów,

odwaga i uczciwość.


Szukajmy kogoś takiego, namawiajmy go ! Bo kapitał nie może próżnować, kiśnie wtedy. W proponowanej dziedzinie może się z pożytkiem obracać, pomnażać !

Może wtedy powstać konkurencyjny do istniejących ośrodek wydawców, hurtu książek, wreszcie porządnej reklamy.

Potencjał przyciągający obecnych setek firm i firemek jest rzędy wielkości za mały.

Do takiego przedsięwzięcia spłyną te setki już istniejących inicjatyw lokalnych, indywidualnych.

Możemy TO wygrać !

===========================

PS.

Od 10 kwietnia 2010r. setki uważnych Polaków analizowało przeciekające przez oficjalne i pół-oficjalne ośrodki „dane” o katastrofie smoleńskiej. Znajdowaliśmy tam ogromne niespójności, kłamstwa, przerażające przemilczenia. Internet był pełen tych naszych analiz. Prokuratura wojskowa też je otrzymywała. Tak władza, jak około -PiS-owska opozycja z niepokojem ten proces śledzili. Były to jednak analizy nieskoordynowane, czasem prowadzące w sprzecznych kierunkach.

W październiku 2012 roku próbowaliśmy zgromadzić co najlepszych analityków na 10-14 dni w jednym miejscu, bez dziennikarzy, by w warunkach powagi i swobody wypracować wspólne, spójne stanowisko, na temat tego, co wiemy na pewno, co jest ukrywane, co można bez analiz zrabowanych czarnych skrzynek i bez wraku ustalić. Miały to być Warsztaty Smoleńskie.

Zapraszaliśmy oczywiście stronę oficjalną, rządową, i opozycyjną z okolic Antoniego Macierewicza. Obie te grupy odpowiedziały milczeniem.

Zwróciliśmy się do czterech znanych nam osób, o majątku zdecydowanie ponad milion dolarów, by dali na te warsztaty ok. $25 tysięcy. Nie usłyszeli, nie usłuchali, lub dali odpór. Więcej o tym np. tu: Zbrodnia Smoleńska a Zło Absolutne

Tymczasem opublikowanie wyników takich warsztatów – i rozpowszechnienie w co najmniej 50 tys. egzemplarzy [sądzę, że] utrąciłoby, uniemożliwiłoby ciągłe zakłamanie tak grupy MAK i Millera/Laska, jak i grupy A. Macierewicza i jego posłusznych kaziów , speców od kolejnych „rewelacji” znalezionych na... kopiach taśm z Rosji.


Bardzo szkoda, że tak się nie stało.

Zmieniony ( 04.01.2018. )