JAKI PAN, TAKI KRAM - SKUNKSY | |
Wpisał: Izabela Brodacka-Falzmann | |
30.07.2010. | |
JAKI PAN, TAKI KRAM - SKUNKSY Izabela Brodacka-Falzmann, 19-07-2010 Nie do pojęcia dla mnie jest zainteresowanie mediów wybrykami wulgarnego błazna, który mieni się przyjacielem znanego polityka, roszczącego sobie prawa do herbu i hrabiowskiego tytułu [obie wartości ukradli, co może tłumaczy braku nich powonienia ani smaku... MD]. Pan Kmicic kazałby swoim oficjalistom wychłostać takiego parobasa i zapędzić do wywożenia gnoju. Żyjemy jednak w czasach opisywanych przez Gombrowicza, a nie Sienkiewicza. U Gombrowicza to panicz zabiega o względy parobka i podstawia mu gębę do bicia. Tak czy owak, według znanego chyba panu hrabiemu kodeksu Boziewicza, sukinkot, który obraża pamięć zmarłych, nie ma żadnej zdolności pojedynkowej. Przede wszystkim nie należy się z nim zadawać. Nie należy również z nim dyskutować i o nim mówić, tak jak nie mówi się o zepsutym powietrzu w salonie. Można tylko go przepędzić jak skunksa i starannie po nim wywietrzyć. Kilka lat temu w Empiku zainteresował mnie tytuł w "Nie" Urbana (dotyczył sprawy FOZZ), więc wzięłam pismo do ręki. Stojący obok pan w okularach wrzasnął na całą salę: „coś tu strasznie śmierdzi” i manifestacyjnie się odsunął. Szybko odłożyłam pismo na półkę i zawstydzona odeszłam. Powinniśmy zastosować podobną strategię wobec indywiduum ze świńskim ryjem. Wyłączać natychmiast telewizor, gdy się pojawi. Odkładać w kiosku pismo, które przeprowadziło z nim wywiad. Wychodzić, kiedy gdzieś przyjdzie. Nie podawać ręki. Odwracać się plecami. Całkowicie zasłużył sobie na taki ostracyzm, a ludzie szybko się zorientują, że kontakt z nim plami. Pan „hrabia” chyba jednak tego nie zrozumie. Taki bystry to on nie jest. Izabela Brodacka-Falzmann |
|
Zmieniony ( 30.07.2010. ) |