...drgnęło światełko w tunelu
Wpisał: St. Michalkiewicz   
06.07.2007.

[Nie mogę sie powstrzymać, by nie zacytować kawałka artykułu St. Michalkiewicza  z Jego strony. Każdy ją czyta, mam nadzieję, ale...  Tekst jest też w NCz!, ale może nie wszyscy czytali?? Pozatem: Dobre teksty lubię czytać dwa razy, albo i trzy...]

...nawet najbardziej zatwardziałym dziennikarskim hienom drgnęło światełko w tunelu i powoli wkraczają na drogą poprawy, wytyczoną przez Jego Ekscelencję: najpierw godność, a prawda, ewentualnie, potem. Zresztą – powiedzmy sobie otwarcie i szczerze – po co komu prawda? Jak wiadomo, nic tak nie gorszy, jak prawda. Czyż wobec tego sama godność nie wystarczy?

Tak się akurat złożyło, że JE abp Leszek Sławoj Głódź ogłosił, iż kościelna komisja historyczna pod przewodnictwem pana prof. Wojciecha ?ączkowskiego ustaliła, iż spośród 130 żyjących biskupów, „kilkunastu” zostało zarejestrowanych jako tajni współpracownicy SB lub kontakty operacyjne. Według krążących plotek, chodzi o 13 osób, więc okazuje się, iż stopień umęczeństwienia na szczytach hierarchii jest mniej więcej taki sam, jak na niższych szczeblach.

O żadnych nazwiskach naturalnie nie było mowy, bo – po pierwsze – nomina sunt odiosa, a po drugie – godność przede wszystkim! Dlatego nie będzie również żadnych ocen, również moralnych. I słusznie – któż to widział, żeby Kościół dokonywał jakichś ocen, a już zwłaszcza - ocen moralnych!

Czyż nie byłoby to przybieranie aroganckiej pozy sędziów minionej epoki? Komisja locuta, formalności stało się zadość i causa finita. „Lepsza zgoda od niezgody; zaplątaj dobrze węzeł, końce wsadź do wody” – radził doświadczony w takich sprawach Rosjanin, kapitan Ryków.

Nie ma to, jak dobry przykład. Na widok takiego szacunku dla męczeństwa nawet najbardziej, powiadam, zatwardziałe dziennikarskie hieny opanowały ciekawość, która, jak wiadomo, jest pierwszym stopniem do piekła. Przestały ich interesować nazwiska, pseudonimy, adresy, kontakty, a nawet – bliskie spotkania trzeciego stopnia.

Żadnych „dziennikarskich śledztw”, żadnych wątpliwości. Niewiarygodne, ale niedawna ewangeliczna pryncypialność wyparowała nawet z pana redaktora Terlikowskiego. „Gdzie tu Wylizuch, Felczak gdzie tu?!”. Czy nie jesteśmy aby świadkami cudu?

Jeden ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski odgraża się, że poda nazwiska, ale czy to ładnie tak pastwić się nad męczennikami, którzy w nagrodę zażywają już godności? Czyż wypada powtórnie ich biczować, kamienować i krzyżować?
........................

Zmieniony ( 07.07.2007. )