Survival, bezczelność a podatek CO2
Wpisał: Mirosław Dakowski   
01.08.2010.

Survival, bezczelność a podatek CO2

Mirosław Dakowski

            Przy ognisku na Czaplaku (to wyspa). Dusimy grzybki. Ktoś wspomniał, że ostatnio „młoda” narzekała, iż na dwa tygodnie na Helu nie starczy jej uciułane trzy tysiące złotych. A nam, zgredom, na żaglach od lat wystarcza do dobrego najedzenia się 7 - 10 złotych. Na dzień. Mimo „postępującej inflacji”. Gdy zaś kiedyś panów naszła fala lenistwa, i nie chciało się im popłynąć do Jerzwałdu po „papu”, to „zaparliśmy się” i przez tydzień żywili prawdziwkami, malinami i jeżynami. Tego na Czaplaku dużo. Litościwy żeglarz zostawił nam paczuszkę soli czosnkowej. Było doskonale.

Można i tak, można i tak...

            Przed stu laty chodzili po Polsce „Węgrzy”. I sprzedawali różne cudowne driakwie. Np. „patentowany środek na pluskwy!!”. „Bierze pani pluskwę, otwiera jej pyszczek, i kropelkę leku do gęby...” „Ależ - to przecież mogę pluskwę rozgnieść...”. „Można i tak, można i tak..lek na pluskwy!!! lek na pluskwy!!!”.

            W tych też czasach sprzedał warszawski cwaniak chłopu spod Łomży Kolumnę Zygmunta.

            Ktoś wspomniał pana P., znanego celebrytę „survivalowego”, który... ostatnio sprzedawał bogatym, a znudzonym luksusem europejcom dwa tygodnie survivalu na Bagnach Biebrzańskich. Za tysiąc dolarów. Dawał im dwie zapałki i dużo dobrych rad. Aha, jeśli się nie złamali, na koniec kursu, przy ognisku, dodawał wielki złocony dyplom i zaświadczenie o pomyślnym ukończeniu Kursu - w językach. Bardzo byli (są??) z nich dumni i chwalą się potem „w towarzystwie”. To jest „kepełe”!! Si non e vero, e ben trovato – dodał „obiektywny“.

            Te historyjki łączy jedno: Klienci oddawali swój pieniądz dobrowolnie.

 

Ograbić całą populację planety

 

            Gdy jednak globalni oszuści chcą ograbić całą populację planety, muszą zaprzęgnąć do długoletniej propagandy hordy „naukawców”, rządy i me®dia.

            I wychodzi z tego –

1) przekonanie o „szkodliwości”, w rzeczywistości dobroczynnego i mało rozpowszechnionego gazu (CO2 – 360 ppm [części na milion!])

2) obarczenie nas, ludzi, „winą” za wzrost jego ilości w atmosferze,

3) obarczenie nas, ludzi, przymusowymi ogromnymi podatkami „za karę”. I dla naszego dobra.

 

            No i rozprzestrzenia się moda, konieczność „konsumowania” różnych zbędnych dupereli, bo to jest „in”. Od czego ten tekst zacząłem.

            Czy to nie szatańska bezczelność? Aha, jeszcze „w pakiecie” dorzucili przekonanie, że „diabła nie ma”. Chyba szerzenie tego zabobonu jest najgroźniejsze.

            PS. Tekst umieszczam w dziale „Klimaty”, ale równie dobrze pasuje do działu „Gospodraka”. Kogo zaś dopadnie chandra unyńska nt. naszej bezsilności – jeśli jest katolikiem, lub chce nim być, proszę pod „Drogi wyjścia”. Inni  niech zmówią „Zdrowaś Maryjo” w intencji tego, by chcieli być katolikami. Pomaga. Na wszystko.

Zmieniony ( 02.08.2010. )