"Gaz. Wyb." staje po stronie władz Izraela. Kanalie zdarzały się wśród Żydów i wśród Polaków....
Wpisał: Krzysztof Feusette   
04.02.2018.

"Gazeta Wyborcza" staje po stronie władz Izraela.

Kanalie zdarzały się wśród Żydów i wśród Polaków. Ale to w Niemczech doszły do władzy.



Krzysztof Feusette https://wpolityce.pl/polityka/379784-kanalie-byly-wsrod-zydow-i-wsrod-polakow-ale-to-w-niemczech-doszly-do-wladzy


To musiało się stać prędzej czy później. W kuriozalnym sporze Izrael – Polska, rozpętanym przez izraelski rząd, a jeszcze bardziej tamtejsze media, „Gazeta Wyborcza” staje po stronie władz Izraela, nie Polski.

Wielu powtarzało od lat, że nie ma w Polsce drugiego takiego medium, które w sposób tak cyniczny i w imię własnych, partykularnych interesów próbowałoby szukać w naszym kraju demonów „dzikiego” antysemityzmu. Tak jest i teraz, a jednak coś poszło nie tak. Antysemityzmu nadal nie widać, rośnie za to autentyczne oburzenie Polaków na kolejne wypowiedzi izraelskich polityków i dziennikarzy.

Nie ma ono jednak - powtórzmy - nic wspólnego z antysemityzmem, za to dużo – z walką o dobre imię Polski. Dobre, nie dlatego, że tacy jesteśmy świetni, ale dlatego, że oskarżanie narodu polskiego o współudział w Holokauście, ba, czasem nawet o jego organizację, w każdym normalnym Polaku musi budzić gniew. Bo to oskarżenia podłe.

Powtórzę zatem raz jeszcze tak, by dotarło do zakutych łbów z kilku redakcji: antysemityzm – NIE, walka z antypolonizmem – TAK. To obowiązek każdego Polaka, w imię pamięci o polskich bohaterach i w imię prawdy, która, jak celnie zauważył wczoraj Jarosław Kaczyński, w tej sprawie, wobec tak brutalnej nagonki, sama się nie obroni.

Dotyczy to, jak już wiemy, nawet tak oczywistej, wydawałoby się, historii, jak tragedia rodziny Ulmów z Markowej. Niektórzy redaktorzy z Czerskiej wolą nie dostrzegać rzezi, jaką niemiecki oddział zwyrodnialców dokonał na Józefie i Wiktorii Ulmach, a także na szóstce ich dzieci ( siódemce, bo pani Wiktoria w tracie egzekucji zaczęła rodzić…) – za to oddanie własnego dachu nad głową dwóm żydowskim rodzinom. Bardziej zajmuje ich fakt, że donos na Ulmów złożył inny Polak, nazwisko: Leś, kanalia rozstrzelana wkrótce potem przez Polskie Państwo Podziemne. Kanalia ta ma być dowodem na „współudział” Polaków w hitlerowskich zbrodniach.

Czy są nimi także przypadki np. Calka Perechodnika, żydowskiego policjanta w getcie otwockim, który do transportu do Treblinki wpakował swoją żonę i dwuletnią córeczkę? Czy mają być dowodem na współudział Żydów w Holokauście dzieje Żydowskiej Gwardii Wolności, która obiecywała swoim rodakom w Warszawie (oczywiście – za pieniądze) paszporty, wizy i możliwość ucieczki z okupowanej Polski, a potem wydawała ich w ręce Gestapo – na pewną śmierć w obozach koncentracyjnych? Wyroki śmierci na członkach tej organizacji, w porozumieniu z żydowskim ruchem oporu, wykonywali żołnierze Armii Krajowej. Takich historii są dziesiątki.

Powtórzę pytanie: czy każda żydowska kanalia ma być dziś dowodem na współudział Żydów w Holokauście?

Podczas wczorajszego spotkania premiera Morawieckiego z zagranicznymi korespondentami padły liczby: w samej Warszawie swoim żydowskim sąsiadom pomagało, z narażeniem życia swojego, swoich dzieci, żon i matek, ok. 70 tysięcy Polaków. Po drugiej stronie człowieczeństwa znalazło się ok. 3 tysięcy polskich donosicieli, szmalcowników, powtórzmy – kanalii. Mówiłem o tym we wczorajszym „W tyle wizji”, wspólnie z Rafałem Ziemkiewiczem. Nie jesteśmy dumni z tych 3 tysięcy, to o 3 tysiące szumowin za dużo. Ale dumy z 70 tysięcy bohaterów odebrać sobie nie damy.

Nie będziemy zatem milczeć, gdy izraelskie gadzinówki, pokroju dziennika „Haaretz” piszą, iż zwycięża w Polsce nieprawdziwa narracja, że Polacy byli przede wszystkim ofiarami, nie współsprawcami niemieckiego bestialstwa. Nie będziemy udawać, że nie dostrzegamy rosnącej fali izraelskiego antypolonizmu, która nie zaczęła się przecież ani dziś, ani wczoraj. Dość przypomnieć komiks o Holokauście, opublikowany przez wspomniany „Haaretz” już w roku 2007. Opowiadał o żydowskich dziewczynkach uciekających przed wojną, które trafiają do pociągu pełnego polskich pijaków i brudasów. Ci chcą je wydać Niemcom za wódkę, na szczęście w porę zjawia się dobry… hitlerowski oficer, który ratuje dziewczynkom życie, a na koniec częstuje cukierkami.

Nie chce mi się już nawet cytować kolejnych, podobnych ohydztw płynących dziś z ust i spod piór antypolsko nastawionych dziennikarzy izraelskich. Możecie nas nie lubić, nie szanować i mieć za podludzi. Ale prawdy o niemieckim nazizmie, niemieckim Holokauście, polskich ofiarach, polskich bohaterach, o rotmistrzu Pileckim, którego rodziny nie zaprasza się do Auschwitz na rocznicowe obchody, a który sam do tego obozu dał się pojmać, by przekazać światu prawdę o tamtejszych zbrodniach i założyć w Auschwitz ruch oporu, tego nie jesteście w stanie nam odebrać.

Choćbyście mieli na terenie Polski jeszcze stu Wrońskich i pięciuset Czuchnowskich.

Więc albo uznacie, że prawda o II wojnie światowej jest tylko jedna – za każdą zbrodnię winę ponoszą nazistowskie Niemcy, Polaka na Żydzie lub Polaku, Żyda na Polaku lub Żydzie, albo kreślcie sobie dalej swoje antypolskie komiksy. Tylko nie dziwcie się, gdy w obliczu islamizacji Europy i coraz częstszych aktów antysemityzmu w Niemczech i Francji, nie zostanie Izraelowi w Europie już żaden przyjaciel.

Bo dziś polscy Żydzi, z wyłączeniem kilku tradycyjnie antypolskich środowisk, pukają się w czoła, czytając wasze brednie. A pewne gazety zaczęły ich już dzielić na lepszych i gorszych. O to chodziło?

Zmieniony ( 04.02.2018. )