GDYBY NIE LODZIARZE z PO - TEJ KATASTROFY BY NIE BYŁO
Wpisał: piersi-blondynki   
06.08.2010.

GDYBY NIE LODZIARZE z PO - TEJ KATASTROFY BY NIE BYŁO

piersi-blondynki

" Podejrzanie uparci  ministrowie. Jeszcze żaden rząd nie próbował dokonać tak bezczelnego szwindlu.
Minister ON B. Klich i szef Kancelarii Prezesa RM T. Arabski, niczym namolni domokrążcy, usiłują sprzedać rządowi dwa brazylijskie samoloty. Robią to wbrew ustawie Prawo o zamówieniach publicznych, z naruszeniem unijnego zakazu pomocy publicznej dla spółek skarbu państwa i na przekór zdrowemu rozsądkowi. Lobbing uprawiany na rzecz irlandzkiej spółki, która na tym zarobi, swoją skalą i bezczelnością znacznie przebija aferę hazardową.  
Fakty:  
Gdy w końcu 2007 r. władzę przejmowała koalicja PO-PSL, w Ministerstwie Obrony Narodowej kończono prace nad przetargiem na samoloty rządowe. Specjalna komisja złożona z najlepszych ekspertów w dziedzinie lotnictwa określiła precyzyjnie, jaki samolot powinien zastąpić JAK-40. Wskazano zasięg, pułap, ładowność, konieczne elementy bezpieczeństwa oraz specjalny pakiet przeróbek niezbędnych w samolocie rządowym obejmujący łączność szczególnego typu oraz różne systemy obrony biernej i czynnej. Z ustaleń komisji jasno wynikało, że do przetargu przystąpi trzech producentów: amerykański, kanadyjski i francuski. Reszta w żaden sposób nie spełniała kryteriów określonych w przetargu.  
Przetarg został całkowicie dopięty już za nowego ministra obrony narodowej Bogdana Klicha. Pozostało go tylko przeprowadzić i odebrać samoloty. Gdyby zrobiono to w pierwszej połowie 2008 r., rząd i prezydent już by latali nowymi samolotami.  
Z niewyjaśnionych przyczyn MON nie ogłosiło przetargu.  
Szwindel  
Zamiast tego pełną parą ruszyły prace zmierzające do ominięcia prawa o zamówieniach publicznych w taki sposób, by bez przetargu kupić, wyleasingować albo wydzierżawić samoloty produkcji brazylijskiej. Wszystko jedno jakie, byleby z Brazylii z koncernu Embraer. Takie zaangażowanie kilku państwowych urzędników po stronie jednego producenta jest wprost niebywałe.  
Nerwowe ruchy trwają już 2 lata. W różnorakie, mniej lub bardziej pokraczne prawnie i finansowo, układanki próbowano wmanipulować wiele instytucji i firm państwowych oraz banki. Wymieńmy: MON, Ministerstwo Gospodarki, Kancelaria Prezesa Rady Ministrów, Kancelaria Prezydenta, Ministerstwo Finansów, Ministerstwo Skarbu Państwa, ARP, AMW, UZP, PZU, PZU Asset Management, PKO BP, BGK, PLL LOT, EuroLOT i BRE Leasing. To wstępna lista, którą prokuratura będzie zapewne rozszerzać o podmioty niezwiązane ze skarbem państwa, a zainteresowane tym szwindlem. Wszystko po to, żeby kupić, wydzierżawić lub wyleasingować samolot, który dla rządu i prezydenta się nie nadaje.  
Projekt Mucha  
Oto jedna z takich prób. W połowie marca 2009 r. w Agencji Rozwoju Przemysłu (ARP) rozpoczęto prace nad projektem o kryptonimie Mucha. 15 kwietnia ministrowie Bogdan Klich (MON) i Tomasz Arabski (KPRM) podjęli decyzję o realizacji projektu. W tym celu 26 kwietnia ARP na życzenie ministrów powołała spółkę córkę ARP FLY SA. Poufna notatka służbowa podpisana przez Klicha i Arabskiego zdradza mechanizm takiej układanki (najważniejszy fragment):  
Agencja Rozwoju Przemysłu SA (ARP) utworzy spółkę specjalnego przeznaczenia, która pozyska z rynku finansowego kredyt w kwocie pozwalającej na sfinansowanie przejęcia od producenta w imieniu PLL LOT SA 2 samolotów typu Embraer 175 LR, które z kolei zostaną udostępnione MON w formie długotrwałego korzystania na okres 4 lat (z opcją przedłużenia) lub ewentualnego zakupu i będą użytkowane przez 36 SPLT. Działanie takie będzie także rodzajem pomocy dla PLL LOT SA.  
Tłumaczenie:

Wsadzimy komuś do kieszeni ponad 200 mln zł, które pożyczy jakiś bank, zrobimy to bez przetargu i pod pretekstem pomocy dla LOT. Dodać należy, że Unia Europejska nie toleruje tego typu działań, określając je jako niedozwoloną pomoc publiczną, o czym boleśnie przekonały się już polskie stocznie.  
Od początku października tego roku w barwach LOT można zobaczyć dwa embraery 175 o numerach SP-LIG i SP-LIH. To właśnie te maszyny chcą za wszelką cenę upchnąć rządowi ministrowie Klich i Arabski. Są to zwykłe samoloty pasażerskie, które, jak ustaliliśmy w fabryce, kosztują ok. 40 mln dolarów. Żeby dostosować je do przewozu rządu i prezydenta, należy dokonać jeszcze skomplikowanych i kosztownych przeróbek, które powinny być przeprowadzone u producenta.  
Koszt projektu Mucha (leasing na 4 lata) wyliczony przez specjalistów z ARP wynosiłby ok. 215 mln zł. Czyli mniej więcej tyle, ile zakup dwóch całkiem nowych samolotów już dostosowanych do przewozu VIP-ów, zgodnych z założeniami przetargu. O co tu chodzi? Dlaczego ministrowie chcą coś leasingować, skoro za te same pieniądze mogą kupić znacznie lepsze samoloty?  
Wiarygodność żadna  
Embraery nie są własnością PLL LOT. Narodowy przewoźnik jedynie je leasinguje od spółki Avian Leasing Limited o adresie: 85 Merrion Square, South Dublin, Irland. Leasing kończy się 16 grudnia 2009 r. Kto na projekcie Mucha by zarobił? Avian Leasing Limited oczywiście! To założona 29 września 2009 r. nikomu nieznana spółeczka, przy której, zdaniem naszych wiewiórek, kręci się pewien obywatel z paszportem Izraela, który jest świetnie poukładany z polskimi elitami rządzącymi.  
Rozpoczęło się poszukiwanie jeleni, którzy by sfinansowali i firmowali projekt. Poufna notatka wewnętrzna Agencji Rozwoju Przemysłu:  
W dn. 04 czerwca w gabinecie Min. A. Leszkiewicza (podsekretarza stanu w Ministerstwie Skarbu Państwa; przyp. AR) spotkali się Pan Min. Adam Leszkiewicz, Pan Jacek Goszczyński (wiceprezes ARP ; przyp. AR) i Pan A. Klesyk, prezes Zarządu PZU S.A. (...) z powodów wewnętrznych regulacji, PZU AM (spółka córka PZU przyp. AR) nie ma żadnych możliwości udzielenia pożyczki czy udostępnienia innego źródła finansowania.  
Nie udało się z PZU, to może PKO BP? Cytat z tej samej notatki:  
24 czerwca 2009 w trakcie kolejnego spotkania z przedstawicielem PKO BP prezes ARP FLY zaproponował, że firmą z którą można podpisać umowę na odkupienie samolotu, gdyby nie chciało kupić go wojsko, może być PLL LOT (wcześniej uzgodniono to z LOT). Przedstawiciel PKO BP stanowczo zaprotestował, gdyż zdaniem banku PKO BP, wiarygodność finansowa LOT jest żadna i wprowadzenie LOT do projektu może tylko utrudnić akceptację projektu przez bank.  PKO BP również nie dało się wciągnąć w szwindel. Mający ponad miliard złotych długów LOT jest faktycznie mało wiarygodnym partnerem.  
Projekt Mucha, jeden z kilku zmierzających do zapłacenia za embraery z pominięciem ustawy o zamówieniach publicznych, upadł.  
Mucha bis  
To wcale nie koniec, lobbyści Embraera nie poddają się tak łatwo. 23 listopada 2009 r. do Departamentu Uzbrojenia i Modernizacji MON wpłynęło pismo (EULO/001021/ZA/2009) od EuroLOT SA, spółki córki LOT:  
Szanowny Panie Ministrze, EuroLOT SA przekazuje w załączeniu parafowany projekt umowy (dalej „Umowa”) w sprawie dzierżawy i obsługi samolotów Embraer 170-200 przeznaczonych do przewozu ważnych osób w państwie. Podpisano : prezes i wiceprezes EuroLOT.  Nowa układanka: EuroLOT ma kupić dwa embraery leasingowane dotąd przez LOT od irlandzkiej spółeczki. Następnie ma je wydzierżawić na rzecz jednostki wojskowej 36. SPLT. EuroLOT jest w podobnie trudnej sytuacji, jak macierzysta spółka. Nie ma kasy na żadne zakupy. Nie ma pieniędzy nawet na remonty samolotów (ATR), którymi lata. Najprawdopodobniej wymyślono sposób na przekazanie stosownej kwoty z budżetu państwa. Znów po chamsku łamane jest prawo o zamówieniach publicznych oraz unijny zakaz pomocy publicznej dla spółek będących własnością skarbu państwa.  
Z naszych informacji wynika, że zaproponowana przez EuroLOT umowa spotkała się z krytyką ze strony generała Anatola Czabana, szefa szkolenia Sił Powietrznych. Słusznie, bowiem przy rozwiązaniu zaproponowanym przez EuroLOT rozmywa się odpowiedzialność za samoloty. Kto inny jest właścicielem, kto inny użytkownikiem, a jeszcze ktoś inny dokonuje przeglądów i napraw. A jak mówi stare lotnicze porzekadło, gdzie nie ma odpowiedzialności, tam jest krew i są łzy.  
Co ciekawe, EuroLOT proponuje dzierżawę za ok. 110 mln zł. Prawie dwa razy taniej niż ARP. Jednak w umowie jest haczyk, a raczej cały komplet haków. Otóż MON ma wziąć na siebie koszty ubezpieczenia, koszty dostosowania samolotów na potrzeby VIP-ów oraz koszty późniejszego demontażu pakietu VIP (po zakończeniu dzierżawy, czyli po 4 latach, samoloty trzeba zwrócić w takim samym stanie, w jakim się je wzięło). Dodatkowo EuroLOT będzie określał, ile roboczogodzin potrzeba na bieżącą obsługę samolotów, a za każdą roboczogodzinę zapłaci MON. Gdy podliczy się haki i haczyki oraz doda koszty obsługi (robionej zresztą poza EuroLOT-em), wychodzi znów kwota bliska 200 mln zł.  
Licząc barany  
Jakkolwiek by chachmęcono, zawsze leasing czy dzierżawa będą droższe niż zakup nowych samolotów. Biorąc pod uwagę to, że nowe samoloty mają 10-letnią gwarancję, a latać mogą spokojnie 30 lat, wersja z leasingiem czy dzierżawą jest 7-krotnie droższa. Nie uwzględniamy na razie w ogóle offsetu, bo w przypadku dzierżawy czy leasingu o niczym takim nie może być mowy. Tymczasem francuscy i kanadyjscy producenci samolotów spełniających wymagania polskich Sił Powietrznych i gotowego przetargu, zaproponowali stuprocentowy offset. Oznacza on ratunek dla zakładów zbrojeniowych w Pionkach lub w Bydgoszczy. Setki ocalonych miejsc pracy, dziesiątki milionów złotych wpływających do budżetu.  
Zapytaliśmy MON, o co w tym wszystkim chodzi. Rzecznik ministerstwa unikał nawet potwierdzenia, że wpłynęła do nich oferta z EuroLOT-u, wymigując się od odpowiedzi na proste pytanie. Gdy zapytaliśmy, czy nie jest to złamanie ustawy o zamówieniach publicznych, otrzymaliśmy odpowiedź:  
MON przywiązuje szczególnie dużą wagę do aspektu zgodności z prawem. W tym celu MON wystąpiło do Prezesa Urzędu Zamówień Publicznych celem zajęcia stanowiska czy zawarcie przedmiotowej umowy będzie zgodne z obowiązującym stanem prawnym.  
Ciekawostka. W kwietniu tego roku ministrowie Klich i Arabski podjęli decyzję o przejęciu embraerów od LOT-u, a MON do dziś nie otrzymało z UZP stanowiska, czy aby jest to zgodne z prawem. Co jeszcze ciekawsze : nie wiedząc, czy postępowanie jest zgodne z prawem, urzędnicy ministerstwa obrony wysłali na szkolenia w Szwajcarii 6 załóg lotniczych z 36. SPLT na naukę latania właśnie embraerami. I szkolą mechaników tego pułku w obsłudze brazylijskich maszyn.  
My też zapytaliśmy Urząd Zamówień Publicznych, czy w przypadku leasingu, czy dzierżawy embraerów, z pominięciem przetargu da się zastosować art. 4 pkt 5 Prawa Zamówień Publicznych mówiący, że prawa tego nie stosuje się do zamówień, jeżeli wymaga tego istotny interes bezpieczeństwa państwa. Naszym zdaniem wyjątek ten, zresztą zgodnie z unijnymi interpretacjami, ma zastosowanie w sytuacjach katastrofalnych, gdy np. jakieś państwo pozbawione w wyniku ataku terrorystycznego elektrowni musi kupić od ręki generatory prądu. Prawo dotyczące zamówień publicznych i przetargi zostały wprowadzone do porządku prawnego w interesie obywateli, aby państwo racjonalnie wydawało środki budżetowe, a urzędnicy nie ulegali korupcji. Każde odstępstwo od zasady przetargu jest psuciem państwa i wywołuje uzasadnione podejrzenia kryjącej się za tym łapówki.  
Minął miesiąc, a my nie dostaliśmy żadnej odpowiedzi z Urzędu Zamówień Publicznych.  
Ostatnim argumentem, jakim posługują się orędownicy brazylijskiej myśli technicznej, jest kryzys. To słowo ma potężną moc. Jest kryzys, więc nie mamy pieniędzy; tłumaczą dzierżawę, której roczny koszt wyniesie około 33 mln zł. Policzmy: 112 milionów zł w 4 lata rząd wyda na dzierżawę dwóch samolotów, nie licząc kosztów dodatkowych (wspomniane wyżej haczyki). I po 4 latach będzie musiał wydać ponad 200 milionów na zakup nowych samolotów. No trudno, skoro teraz nie ma kasy... Tylko że zarówno francuski Dassault, jak i kanadyjski Bombardier zaproponowały polskiemu rządowi rozłożenie płatności na raty. Raty niższe niż koszt dzierżawy! I co najważniejsze, początek ich spłacania przypada na rok 2012, gdy kryzys może już być tylko niemiłym wspomnieniem."

(znalezione w prasie  ~FAKTY PRAWDY , 2010-07-30 06:27