Wojciech Kuczok komentuje przemarsz Polaków na ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich.
Wpisał: Kuczok   
10.02.2018.

Wojciech Kuczok komentuje przemarsz Polaków na ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich.

[nie wiem, co to za Kurczak, ale pewnie jakiś ważny celebrans, to jest - celebryta, więc podlizując się, umieszczam MD]



http://aszdziennik.pl/122471,pjongczang-2018-wojciech-kuczok-o-polskiej-reprezentacji


Wojciech Kuczok w felietonach dla "Gazety Wyborczej" komentuje poczynania skoczków narciarskich i mocno krytykuje ich wiarę. "Niech będzie pochwalony Skoczek Polski, niech nad nim niebiosa czuwają przed igrzyskami, na igrzyskach i po igrzyskach" - pisze.

Brawo, Wojciech. Mamy dla ciebie miejsce w dziale sportowym ASZdziennika. Od dziś będziesz u nas komentować igrzyska olimpijskie w Pjongczangu ;)

Oto komentarz z ceremonii otwarcia zimowych igrzysk olimpijskich w Pjongczangu pisany słowami Wojciecha Kuczoka.

Pjongczang. Idą jak w krucjacie. Widzę tę białoczerwoną procesję, a przed oczami staje mi Jasna Góra i pielgrzymka szalikowców. Znów przyszło mi żałować, że urodziłem się Polakiem. Że niechybnie dzielę paszport i język z tym, co ochrzcił i pacierza uczył Dawida Kubackiego.

Ciepło ognia olimpijskiego ginie w chłodzie rodem z naw kościoła Opatrzności Bożej.

Mniej mnie drażnią narciarze, którzy maszerują mimo mrozu, niż skoczkowie, którzy zostali w wiosce olimpijskiej
grzać się przy paschałach. Skoro już marnować sobie życia i czynić gusła znakiem krzyża, to czemu nie na płytach stadionów i w świetle kamer porno-mediów z całego świata?

Widzę w Pjongczangu wymuszony uśmiech bobsleisty i jako jedyny lituję się nad czytelnikiem. Wbrew fanatykom spisuję bowiem prawdę o prymitywnej paradzie ucieleśnienionego lamentu. Bo sztafeta, gdyby mogła, biegłaby wespół z reprezentacją Watykanu. W najśmielszych majaczeniach nie przypuszczałem, że stanę się oto bezwolnym narzędziem katolickiego miłosierdzia.

Kibolizacja snowboardziarstwa idzie w Polsce pod rękę z
shorttrakizacją katolicyzmu.

Kroczą saneczkarze,
a ja myślę o powstaniach. Ich dłonie uniesione w górę machają, jak nakręcane myślą o rozbiorach. Demonstrują bogobojność. Jęli mnie nękać łyżwiarze figurowi i udręczone klęskami narodowymi ich kości śródręcza, ich nadgarstki nabrzmiałe od samobiczowania pokutą. Do swojego boga wyciągają te dłonie, bo między toeloopem a axlem nie ma miejsca na rozrachunki, na bolesną prawdę, na doniosłe epitety.

I zacznie się zaraz ta adoracja bolesna skoczni,
ta katolicka sztafeta różańca.

Niosą biathloniści flagę, czy to ta flaga ich bardziej niesie? Sowietów i Niemców widzą w ekipie Norwegów. Ta flaga trzyma ich bardziej, niż oni trzymają tę flagę. Lud Jerozolimy
tak samo trzymał palemki witając boga katolików. Historia zatacza koło. I jakby uderza o bandę, upada, ot, alegoria polskiego, katolickiego łyżwiarstwa szybkiego.

A może uciec? Przełączyć na tenis ziemny i zapomnieć. Tylko co to za wyjście? Jednakowoż lepsze takie, niż wyjście reprezentacji Polski na Igrzyskach Olimpijskich w Pjongczangu.

NIE PRZEGAP! Już jutro Wojciech Kuczok skomentuje dla ASZdziennika konkurs na normalnej skoczni!



to jest ASZdziennik. Wojciech Kuczok nie został zmyślony.

Zmieniony ( 10.02.2018. )