"Porządkowanie" kirkutów jako żydowski przemysł nekrofilski w Polsce. "Dojenie polskiej krowy". | |
Wpisał: Światową Organizacją Restytucji Mienia Żydowskiego (WJRO) | |
11.02.2018. | |
"Porządkowanie" kirkutów jako żydowski przemysł nekrofilski w Polsce.
"Państwo polskie jest jak krowa, należy ją wydoić”. Przy udziale ministra kultury prof. Piotra Glińskiego „dojenie polskiej krowy” odbywa się na naszych oczach.
http://wprawo.pl/2018/01/18/porzadkowanie-kirkutow-jako-zydowski-przemysl-nekrofilski-polsce/
Gdy minister Piotr Gliński zadeklarował sfinansowanie renowacji żydowskiego cmentarza w Warszawie z pieniędzy polskich podatników na kwotę 100 milionów złotych, w przestrzeni publicznej rozgorzała debata na temat żydowskich cmentarzy w Polsce. Wielu próbowało dowieść, że społeczność żydowska, przez lata kreowana przez media na strażników pamięci, z pieczołowitością dba o swoje nekropolie i dlatego należy jej się wsparcie od rządu RP. Nic bardziej mylnego. Stan cmentarza żydowskiego w Jedwabnem świadczy o czymś zupełnie przeciwnym. Społeczność żydowska na swoich cmentarzach zbija kolosalny interes, a Polskę traktuje – jak mawiano w dwudziestoleciu międzywojennym – jak „dojną krowę”. Czyżby społeczność żydowska w Polsce prowadziła zakrojony na szeroką skalę przemysł nekrofilski? Właścicielem i zarządcą zdecydowanej większości żydowskich cmentarzy w Polsce jest założona na mocy porozumienia ze Światową Organizacją Restytucji Mienia Żydowskiego (WJRO) oraz Związkiem Gmin Wyznaniowych Żydowskich w RP (ZGWŻ) Fundacja Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego, która według statutu zajmuje się „ochroną materialnych reliktów kulturowego dziedzictwa Żydów w Polsce”. Dewastacja „Ze szczególnym zaangażowaniem podejmujemy inicjatywy związane z porządkowaniem i upamiętnianiem cmentarzy żydowskich” – pisze fundacja na swojej oficjalnej stronie internetowej. Problem w tym, że żydowskie zaangażowanie bardziej przypomina dewastację „reliktów kulturowego dziedzictwa” niż „porządkowanie i upamiętnienie cmentarzy żydowskich”, czego dowodem jest nekropolia w Jedwabnem – mieście, w którym w 1941 roku niemieccy okupanci przeprowadzili eksterminację kilkuset Żydów. Kirkut (żydowski cmentarz) znajduje się tuż obok miejsca upamiętniającego mord dokonany na jedwabieńskich Żydach. Kirkut powstał w XIX wieku, a ostatni pogrzeb miał miejsce w 1941 roku. Właścicielem i zarządcą cmentarza jest FODŻ. W grudniu br. jedna z czytelniczek wPrawo.pl udała się na żydowski cmentarz i – jak przyznaje – doznała szoku. – Vis a vis obelisku upamiętniającego Żydów pomordowanych w stodole w Jedwabnem widać chaszcze ogrodzone pokaźnym kamienny murem. Zaciekawiona tym miejscem postanowiłam wejść na ten teren. To, co zobaczyłam, a obeszłam cały teren, wprawiło mnie w osłupienie. Żeby nie nadepnąć na jakąś mogiłę musiałam się nieźle nagimnastykować, a z drugiej strony domyślać, co leży pod stertą zgniłych liści – opowiada czytelniczka z Dolnego Śląska i dodaje: – My, Polacy mamy ogromny szacunek do miejsc pamięci, a zwłaszcza do cmentarzy. Dbamy o groby naszych bliskich. O cmentarze w naszych miejscowością dbamy z największą starannością. Tymczasem to, co zobaczyłam w Jedwabnem, to zaprzeczenie jakiejkolwiek dbałości o miejsce pochówku i poszanowania sacrum – relacjonuje kobieta. Pamięć żydowskiej młodzieży Na zdjęciach, które przekazała mi czytelniczka, wyraźnie widać omszone mogiły pochowane pod stertami zgniłych liści i chaszczy. Nieopodal pomnika znajdującego się na cmentarzu, upamiętniającego miejsce spoczynku oraz informującego, że na nekropolii znajdują się groby Żydów pomordowanych w lipcu 1941 roku, znajdowała się rzucona niczym śmieć biało-czerwona szarfa, która kilka miesięcy wcześniej została złożona w imieniu Prezydenta Rzeczpospolitej Andrzeja Dudy. Sytuacją zdegustowani są mieszkańcy Jedwabnego. Jeden z nich komentuje sprawę w mocnych słowach. Jak twierdzi „mieszkańcy mają dość tabunów Żydów”, którzy po dzień dzisiejszy nie kiwnęli palcem, by uporządkować swoją nekropolię. – Do Jedwabnego regularnie przybywa żydowska młodzież, która mogłaby wziąć przykład z Polaków, którzy kilka razy w roku jeżdżą za granicę na Kresy, by doprowadzić do porządku nagrobki swoich przodków. Żydowska młodzież, nie wspominając już o zarządcy cmentarza, nie dba o pamięć swoich przodków i nie przejmuje się, że ich cmentarz to ruina – mówi Władysław, mieszkaniec Jedwabnego. Ciężko nie przyznać racji mieszkańcowi podlaskiej miejscowości. Polacy z pełnym zaangażowaniem dbają o estetykę i porządek na polskich cmentarzach, czego przykładem są chociażby starania fundacji „Ku Korzeniom” z Oławy, która po dzień dzisiejszy nie dostała ani grosza na renowację nagrobka żołnierza AK, podporucznika Henryka Krantza, ps. „Robur II”, „Wojtek”. Mimo to, oławscy patrioci, podobnie jak narodowcy i kibice z całej Polski, organizują zbiórki i własnymi rękami do porządku doprowadzają nagrobki polskich bohaterów. Dezercja Mając na względzie pamięć o pomordowanych Żydach w Jedwabnem i widząc, że zarządca cmentarza nie wywiązuje się ze swoich obowiązków , podjąłem próby ustalenia, w jaki sposób FODŻ „porządkuje” nekropolię. – Proszę przesłać pytania drogą mailową, na wszystkie odpowiemy – zapewnił mnie w rozmowie telefonicznej Marcin Bartosiewicz, koordynator projektow FODŻ. Przesłałem następujące pytania:
Minęła doba. Odpowiedzi nie zostały przysłane. Ponownie zadzwoniłem do pana Bartosiewicza z pytaniem, czy mogę spodziewać się oficjalnego stanowiska fundacji w poruszanych przeze mnie kwestiach. – Zarząd zabronił mi wypowiadać się w tej sprawie. Takie dostałem odgórne polecenie. Dostałem również zakaz kontaktowania się z panem drogą mailową – stwierdził Marcin Bartosiewicz. Po zapoznaniu się z niewygodnymi dla nich pytaniami żydowska fundacja zdezerterowała. Rozumiem, że zarząd FODŻ mógł nie chcieć odpowiadać na pytanie dotyczące ekshumacji w Jedwabnem. Ale dlaczego nie chciał udzielić informacji na temat „prac porządkowych” na cmentarzu. Czyżby zarządcy nekropolii mieli coś do ukrycia? Nekrofilski przemysł W tym miejscu rodzi się pytanie: czy właściciele i zarządcy żydowskich cmentarzy w Polsce, z których Żydzi urządzili niemalże pobojowisko, nie dbają o swoje nekropolie, ponieważ chcą wymusić na ministerstwie kultury udzielenie ogromnych dotacji, co w konsekwencji skutkowałoby renowacjami żydowskich cmentarzy z pieniędzy polskich podatników? Wszystko wskazuje na to, że tak. Gdyby społeczności żydowskiej zależało na uporządkowanych i zadbanych cmentarzach, a nie na polskich pieniądzach, do rąk wzięliby łopaty i grabie, a do pracy zaangażowaliby przybywające tam setki żydowskiej młodzieży, która w kilka tygodni mogłaby uporządkować cmentarze, na który leżą ciała ich przodków. Trzeba być naprawdę naiwnym, żeby w działaniach FODŻ nie widzieć obrzydliwego szwindlu, który na myśl przywołuje stwierdzenie społeczności starozakonnych z czasów dwudziestolecia międzywojennego: „państwo polskie jest jak krowa, należy ją wydoić”. Niestety, przy udziale ministra kultury prof. Piotra Glińskiego „dojenie polskiej krowy” odbywa się na naszych oczach. |
|
Zmieniony ( 11.02.2018. ) |