Współżycie??? Raczej obok-życie.
Wpisał: Eska   
20.02.2018.

Współżycie??? Raczej obok-życie.

I tak zostałam antysemitką....

Żydzi mają wielkie wpływy, ale nie mają zbyt wielu przyjaciół na świecie, a Izrael ma w tej chwili naprawdę potężny problem.

Eska http://eska.szkolanawigatorow.pl/i-tak-zostaam-antysemitka



„Jest w naszym wspólnym interesie - dzisiejszego Izraela i Polski, społeczności żydowskich na całym świecie i w Polsce - walczyć o prawdę historyczną, by nasze współżycie mogło rozkwitnąć również w przyszłości” - stwierdził Mateusz Morawiecki.

Współżycie???
Raczej
obok-życie.

Nie wiem, skąd informacje czerpie PMM, wszak historyk - ja mam swoje ze wspomnień rodzinnych z Wołynia, z miasteczka powiatowego Dubno.
Owszem, byli Żydzi
(zaliczający się do miejscowej elity), którzy kończyli polskie szkoły i uniwersytety i znakomicie mówili po polsku. Ale byli i tacy, co studiowali w Niemczech czy Austrii i świetnie mówili, ale po niemiecku, natomiast starsi po rosyjsku. Reszta, czyli biedota mówiła w jidysz. Oni nie mówili po polsku, ewentualnie robili to w sposób zwany swego czasu nieładnie „żydłaczeniem”.
Podam dwa przykłady losów rówieśniczek mamy – jedna, koleżanka z gimnazjum, z dość nowoczesnej rodziny - znakomicie mówiła po polsku i mimo semickiej urody po zmianie metryki mogła uchodzić za Ormiankę, wystarczyło ją wywieźć gdzieś, gdzie jej nie znano.
Uratowała się. Druga, piękna blondynka z niebieskimi oczami, typowo aryjska uroda, ale z rodziny tradycyjnej – tylko jidysz, słowa po polsku, nie znała życia poza sztetl. Zginęła.

Żydzi w znakomitej większości żyli obok. Mieli to zagwarantowane od setek lat, różnymi prawami i królewskimi przywilejami. Prawa II RP, mimo iż traktowały ich jako równoprawnych polskich obywateli, niczego tu nie zmieniły. Owszem, sporo Żydów po prostu się spolonizowało, ale to był tylko niewielki procent.

Reszta żyła sobie osobno i – co gorsza – niespecjalnie nas lubiła.

Wzajemne stosunki zostały określone przez swego rodzaju kastowość I RP. Na górze panowie, czyli szlachta, po środku handlowcy, czyli głównie Żydzi, niżej wytwórcy, czyli głównie chłopi. Chłop mógł aspirować do tytułu szlacheckiego i to się zdarzało całkiem często. Żyd nie mógł, chyba żeby się ochrzcił, porzucił handel i zajął się wojaczką.
Szlachta oczywiście uważała się za lepszą. Żydzi zazdrościli szlachcie i pogardzali „ciemnym” chłopstwem, a jednych i drugich mieli za frajerów do wykorzystania. Chłopi bali się Żydów, obwiniając ich jednocześnie za swoją biedę i rzekome/prawdziwe oszustwa finansowe. To nie było żadne
współżycie, granice były bardzo wyraźnie określone przez prawa i obyczaj.

Dzisiejsze społeczeństwo polskie jest głównie chłopskie i jeśli coś „wyssało z mlekiem matki”, to przekonanie, że Żyd na pewno oszuka. To nie jest żaden antysemityzm, tylko zwykły strach.

Za to resztki polskich elit zetknęły się z żydowską zawiścią w katowniach NKWD i UB.

Opowieści o przyjaźniach, (które oczywiście się zdarzały i to całkiem nierzadko, wszak zawsze się znajdą dobrzy ludzie), o żydowskich bankierach polskich królów, polskich artystach czy naukowcach, a nawet bohaterskich żołnierzach żydowskiego pochodzenia itp. - to jest klajstrowanie prawdy. Mówiąc o tym, mówimy o Żydach, którzy Polskę zaakceptowali jako swoją ojczyznę.

Większość wcale tak nie uważała, byli tu na wygnaniu, owszem, przez stulecia bardzo wygodnym w porównaniu w innymi miejscami w Europie, ale nie u siebie. Żyli tu, ale zawsze i na własne życzenie – jako obcy. Tyle, że po iluś tam pokoleniach utożsamili się z tym miejscem na ziemi, nawet pięknie je nazwali - Polin.
A potem przyszedł czas rozbiorów i cały, wielowiekowy porządek prawny i obyczajowy diabli wzięli. Żydzi już nie byli poddanymi króla polskiego, byli poddanymi cara albo cesarza, ze wszystkimi tego konsekwencjami. I to wszystko zmieniło.

Ok, nie chcę tu pisać historii, to nie moja działka, podsumuję króciutko, za to kolokwialnie – dla przeciętnego Polaka Żyd to było potencjalne zagrożenie finansowe, dla przeciętnego Żyda Polak to był frajer do oskubania. W związku z powyższym raczej się nie lubiliśmy i nie ma to nic wspólnego z antysemityzmem czy antypolonizmem. To nie żaden rasizm, tylko przekazywane przez pokolenia doświadczenia codziennego obok-życia . A na to wszystko nałożyła się straszna II wojna i Zagłada.
Dlatego żadne łatki przyklejane na wierzchu nic tu nie pomogą – było, jak było. My to widzimy inaczej, oni to widzą inaczej. Na razie Żydzi narzucili światu swoją wersję, teraz my musimy pokazać swoją.
Zawsze będą dwie, jednej się z tego zrobić nie da.
---------------------------------------------------------------------------------------------

Osobiście wolę towarzystwo polskich Żydów z ich poczuciem humoru, błyskotliwą inteligencją itp. niż towarzystwo nowych, parcianych elit, często niewiadomego pochodzenia. Nic na to nie poradzę, lubię Żydów i już. Może dlatego, że jako niedobitek polskiego ziemiaństwa nie mam wobec nich żadnych kompleksów? Ale złudzeń też nie mam, to twardzi gracze, którzy biją nas na głowę swoim „kupieckim” doświadczeniem.

Dlatego mdli mnie już od tego nawoływania do „braterskiego współżycia”.

Tu trzeba z miłym uśmiechem, a nawet bardzo przepraszając, wydać w różnych językach odpowiednie książki i pamiętniki, już dawno temu napisane. A co bardziej drastyczne momenty nagrać w krótkich filmikach i puszczać gdzie się da, oczywiście znowu odpowiednio przetłumaczone. I pozostawiać bez komentarza, samo się rozejdzie.

Żydzi mają wielkie wpływy, ale nie mają zbyt wielu przyjaciół na świecie, a Izrael ma w tej chwili naprawdę potężny problem. I trzeba to wykorzystać bez najmniejszych skrupułów, bo inaczej pozostaje wersja romantyczna, czyli „płacz i płać”.
Trzeciej opcji nie ma!

Zmieniony ( 21.02.2018. )