Ludzie nie pomniki, chcą prawdy. (cz. I)
Wpisał: Yurko   
23.02.2018.
 }

Ludzie nie pomniki, chcą prawdy. (cz. I)

Yurko

Zamach na prawdę”* - wywiad Małgorzaty Wassermann dla Bogdana Rymanowskiego wydany w formie książkowej jest ciekawym źródłem wiedzy, a przynajmniej może być inspiracją do przywołania faktów pomijanych przez podkomisję i inne oficjalne czynniki. Pomijanych oficjalnie, gdyż czy na zapleczu są pomijane tego nie wiemy. Przyznam, że lektura fragmentami dość szokująca i ze zdumieniem czytałem kolejne wersy.

Przytaczam z tej książki niektóre fragmenty, są one niespójne, a w treści czasem sprzeczne, tak jak np. wątek „rozmowy braci Kaczyńskich”, czy o „zabezpieczeniu” dowodów. Pomijam dyskusję autorów nt. konferencji smoleńskich, osoby A. Macierewicza i efektów prac pana Nowaczyka.

Przejdźmy do książki:

Str 27

B.R. - Co się stało z ubraniem ojca?

Prokurator chciał, żebym podpisała zgodę na jego spalenie. „Moment, ale taką decyzję musi podjąć moja mama” – zastrzegłam. Kiedy do niej zadzwoniłam, poprosiła, żeby przywieźć ubranie do domu. „Mamo – powiedziałam – zlituj się, przecież ja stąd dzisiaj nie wyjdę”. Po krótkiej rozmowie uległa: „Dobrze, dziecko, to zostaw im to wszystko”. Tłumaczka wzięła mnie na bok i poprosiła, bym podpisała zgodę. Miałam wrażenie, że wstyd jej za to co mnie spotyka. Nie wiedziałam co zrobić. Mam wziąć śmierdzącą benzyną reklamówkę błota z postrzępionymi kawałkami spodni i marynarki?

I co powiem mamie: „Spójrz, tyle po nim zostało?!” – myślałam. Nie byłam w stanie sobie tego wyobrazić. Podpisałam zgodę.

Mój komentarz: niewiarygodne, że osoba zawodowo mająca wiedzę na temat zabezpieczania dowodów podpisuje zgodę Rosjanom na spalenie rzeczy ojca.

B.R. - I w ten sposób doszło do zniszczenia dowodów.

Nie przyszło mi wtedy to do głowy, że to coś więcej niż nieszczęśliwy wypadek. Zachowałam się jak córka. Powinnam była zachować się jak prawnik.

Str. 37

B.R. – Wie pani, na którym fotelu w samolocie siedział ojciec?

M.W. - Nie. Prokuratura do dzisiaj nie zdołała odtworzyć mapy miejsc, jakie pasażerowie zajęli o siódmej rano na lotnisku Okęcie.

Mój komentarz: trzeba dodać, że i bodaj dotąd nie ma także wiarygodnej listy pasażerów. Skąd zatem wiadomo, że prezydent był w salonce tego, a nie innego samolotu?

B.R. – Ojciec na lotnisko wyruszył z mieszkania, które wynajmował w okolicach sejmu.

M.W. – Byłam tam już po katastrofie. Wyglądało, jakby ojciec wyszedł tylko na chwilę. Na stole w kuchni leżało niedokończone śniadanie, a w pokoju modlitewnik otwarty na piątkowych czytaniach. /…/

Mój komentarz: dlaczego modlitewnik był otwarty na piątkowych, a nie na sobotnich, rannych (jutrznia) czytaniach? O której i którego dnia, tata pani Małgorzaty wyszedł z mieszkania? Nagle…?

Str 95

M.W - Z uporem będę powtarzać, że kluczowe były pierwsze dni po katastrofie. Każdy początkujący śledczy wie, że to pierwszy dzień śledztwa decyduje o wszystkim. To na podstawie tego, co znajdziemy na miejscu wypadku, prowadzone jest całe dochodzenie. Może trwać dwa, pięć czy więcej lat, lecz dowody trzeba zabezpieczyć natychmiast.

Kiedy zdarzy się wypadek drogowy ze skutkiem śmiertelnym, zabezpiecza się miejsce zdarzenia i dokonuje oględzin wraz z pobraniem materiału DNA. Za każdym razem. To elementarz.

Mój komentarz: potwierdzenie strony nr. 27, M.W. miała wiedzę jak ważne są dowody z miejsca zdarzenia i czas ich zabezpieczenia.

Str 105

M. W. w odpowiedzi na pytanie o statystykę przekonanych do wersji rządowej (Kopacz/Tusk) M.W. odpowiada m.in.:

Sprawdza się stara prawidłowość, że kłamstwo wielokrotnie powtarzane staje się prawdą. To, co działo się od 10 kwietnia 2010 roku, to był nieustający „zamach na prawdę”. Trudno policzyć fałszywe informacje, które nawet po zdementowaniu żyją własnym życiem i tkwią w głowach Polaków.

Str 107

B.R. – A konkretnie?

M.W. - Cztery próby lądowania. Alkohol we krwi dowódcy sił powietrznych Rzekoma kłótnia generała Błasika z kapitanem Protasiukiem. Naciski na pilotów, żeby lądowali za wszelką cenę. Rozmowa telefoniczna braci Kaczyńskich. Słowa, które rzekomo miał wypowiedzieć Arkadiusz Protasiuk: „Jak nie wyląduję, to mnie zabiją”. /…/ Część z nich rozpowszechniano nieświadomie, część z pełną premedytacją. Robili to politycy rządowi, wielu dziennikarzy i tak zwanych ekspertów lotniczych. (pisownia oryginalna)

Mój komentarz: autorka dementuje informację o rozmowie braci uznając je za kłamstwo takie same jak np. kłótnia generała Błasika z Protasiukiem, czy słowa Protasiuka o przymusie lądowania.

Str. 110

M.W. stwierdza wcześniej, że jest przekonana, że do katastrofy doszło pod wpływem sił zewnętrznych.

Na jakiej podstawie?

M.W. - Każdemu, kto bez uprzedzeń dokonuje analizy zniszczeń samolotu, narzuca się jedno pytanie. Dlaczego upadający na ziemię z tak niewielkiej wysokości samolot roztrzaskał się w drobny mak? A jeżeli maszyna rozbiła się na tak drobne kawałki, dlaczego jest tyle całych ciał?

Mój komentarz: W oparciu o jakie źródła dokonano analizy? W efekcie powstają pytania wewnętrznie niespójne, sprzeczne i nie dające żadnej odpowiedzi przez osiem już lat. A pogląd na fakty budowany jest i wzmacniany przekazem mediów celowo wybiórczym, szarpanym bez logicznej kolejności i oczywistych spostrzeżeń, bo porównań brak.


Str.176

Rozmowa dotyczy domniemanych ładunków w Tupolewie. Kontroli BOR. Małgorzata Wassermann porównuje Tupolewa do malezyjskiego boeinga. Mówi także:

Ewa Kochanowska trzyma w domu koszulę po mężu, profesorze Januszu Kochanowskim. Jest ona pocięta na cienkie paski, w całości ostał się tylko kołnierzyk.

Mój komentarz: Jednak można było zachować nawet tak mały dowód… czy wspomniana koszula była badana przez odpowiednie czynniki? Czy pocięcia na cienkie paski są efektem wybuchu, czy też działania jakiejś maszyny? Jakiej? Kiedy?

Str 177

B.R. - Dopóki nie zbadamy wraku i czarnych skrzynek, pani przekonanie będzie tylko hipotezą.

M.W. Hipotezą nazywamy przypuszczenie naukowe, które wymaga sprawdzenia. Nie można tego określenia stosować do faktów. Faktem, a nie hipotezą jest dyslokacja szczątków oraz rodzaj ich zdeformowania. To jest potwierdzone w licznych dokumentach. Należą do nich protokoły oględzin miejsca zdarzenia sporządzone przez Rosjan, zeznania świadków, obszerna dokumentacja fotograficzna i filmowa sporządzona niezależnie od siebie przez wielu operatorów i fotografików. Wszystkie te fakty wskazują w sposób jednoznaczny, że rozpad samolotu następował etapami /../ Żadne badania wraku i czarnych skrzynek tego nie zmienią. W ich wyniku można co najwyżej ustalić kolejne szczegóły, choćby rozmieszczenie ładunków i czas ich eksplozji.

Mój komentarz: Dyslokacja szczątków nie odbywała się na skutek jakiejkolwiek katastrofy. Mówią o tym materiały filmowe, mapa satelitarna zamieszczona we wszystkich raportach w porównaniu ze zdjęciami i same zdjęcia. Widać na nich smoleńskich bagażowych przenoszących w piętnastu chłopa statecznik z jednego miejsca (zrzutu) na inne już katastroficzne.

 

Na filmie Koli 1:24 widać bujające się dźwigowe zawiesia, czyli w momencie „zero” już tam są – helikopter lub dźwig. (na skraju polany widoczne, ułożone w prostokąt płyty betonowe).

Za pomocą małego pojazdu gąsienicowego zmieniano położenie końcówki skrzydła. Podczas transportu końcówka skrzydła została zgnieciona - udokumentował ten fakt Vlad Igorjev.


Kwestią uzupełniającą wymienione „dyslokacje” jest problem z krajobrazem zmieniającym się wokół rozstawionych części. Raz jest to mały teren z kilkoma zaledwie częściami – mówi o tym p. Tomaszewski) – brzozowy lasek/zagajnik, innym razem wręcz las z wieloletnimi wysokimi gęsto rosnącymi drzewami – a wśród nich części jak np. końcówka ogona wokół której złomu brak.


Na innych materiałach jak wspomnienia, filmy, zdjęcia, jest to wielka polana z ogromną ilością lotniczego złomu i masą ściętych samosiejek.


Części samolotowe o których śp. prof. Eugeniusz Wróbel mówił, że nie pochodzą z TU 154 m nr. 101 przemieszczają się ze wschodu w kierunku zachodnim nawet do 100 i więcej metrów (lub odwrotnie), mimo iż „mapa” satelitarna tego nie zdołała utrwalić. Co ciekawe, nie widzi ona także ciężkiego sprzętu operującego na katastroficznej polance. Gdy porównujemy z różnych źródeł zdjęcia (LifeNews, „pomniksmoleńsk”, S. Wiśniewski) – łatwo zauważamy, że na jednych brak jakichkolwiek zniszczeń wokół rozstawionych już części jak stateczniki czy końcówka ogona. Brak też przy nich choćby małej ilości innego złomu. Na drodze „upadku” stoi nie ruszony betonowy słupek w miejscu w którym ponoć jakiś samolot orał ziemię skrzydłem, a ziemia jest nienaruszona. Na tych materiałach nie widać połamanych drzew, zniszczonego poszycia i zniszczonych krzewów. Patrząc na porównania z mijających dni - drzew ubywa w miarę upływu czasu, a złomu i błota przybywa. (źródło: zdjęcia z ”pomniksmoleńsk” i TV REN).


Powoływanie się na liczną dokumentację rosyjską np. protokoły oględzin jako obowiązującą, jest dla mnie szokujące…. I to, że już nic tego nie zmieni… Żadne badania… Po co zatem powołano podkomisję?



Str. 187

B.R. - Lech Wałęsa powtarza, że kluczem do wyjaśnienia katastrofy jest ujawnienie rozmowy braci Kaczyńskich.

M.W. – To niedorzeczna i całkowicie nieprawdziwa teza. Wyobraża pan sobie, że Jarosław Kaczyński mówi do prezydenta: „Leszku, masz lądować niezależnie od wszystkiego!”? Wyobraża pan sobie, że brat radzi bratu, by narażał na śmierć swoją małżonkę? To była idealna kochająca się rodzina. /…/ Z informacji prokuratury wynika, że rozmowa trwała około 30 sekund i odbyła się, jeszcze zanim załoga przekazała panu Kazimierzowi meldunek o złej pogodzie. /.../

Mój komentarz: Skąd prokuratura to wie? Fizycznie nie było to możliwe. M.W. sama wcześniej podała, że ta informacja była kłamliwa.

………….

Tak jak wspomniałem, podane przeze mnie przykłady faktów oparte są o analizy porównawcze dostępnych materiałów foto i filmowych (m.in. A. Gargas i Sławomira Wiśniewskiego, LifeNews i lokalnej TV REN), stron internetowych jak „pomniksmoleńsk” p. Kurtyki oraz prezentacji medialnych ZP i podkomisji.

Wobec tych faktów oczywiste jest i rację ma prof. M. Dakowski, że szanse powstania sejmowej komisji śledczej dotyczącej „Smoleńska” są nikłe a może równają się zeru. Przyczyny są aż nazbyt oczywiste. Szczególnie w okolicznościach ataku Izraela na Polskę. Ale jak widać nie tylko z tego powodu.

+

*Zamach na prawdę” Małgorzata Wassermann Bogdan Rymanowski, Wydawnictwo M 2015

Zmieniony ( 23.02.2018. )