Oszczerców Polski prawda nie wyzwoli, ale ich zabije!
Wpisał: Matka Kurka   
25.02.2018.

Oszczerców Polski prawda nie wyzwoli, ale ich zabije!


Matka Kurka

http://kontrowersje.net/oszczerc_w_polski_prawda_nie_wyzwoli_ale_ich_zabije


Liczmy wyłącznie na siebie, na „zwykłych” Polaków, bo na „profesorów” nie ma co liczyć! Człowieka można zabić nie tylko gazetą, ale sałatką. Profesor Krystynę Pawłowicz próbowano właśnie w taki sposób zamordować. Metod na zabijanie jest bez liku, Kaczyńskiego zabijano wzrostem, Macierewicza oszołomem, Jana Pawła II pedofilią. Mnie również próbowano zabić tysiącem słów, od nieroba po wariata, ale nadal żyję, podobnie jak przeżyli wszyscy wymienieni przeze mnie, z którymi nie śmiem się porównywać. Przeżyłem dlatego, że nie dałem się zabić, a im bardziej byłem zabijany, tym bardziej chciało mi się żyć. Prawdą jest, że człowieka da się zabić byle czym, jednak warto dodać jakiego człowieka. Pogubionego, zahukanego, przerażonego, słowem słabego!

Każdy z nas pierwszą socjalizację przechodzi w szkole, wtedy się okazuje, że jesteśmy za grubi, za chudzi, za mądrzy, za głupi, źle ubrani albo nosimy okulary. Szkoła nie ma dla dzieci litości, zwłaszcza ta dzisiejsza i jeśli nie potrafisz przejść tej przeszkody niczego w życiu nie osiągniesz. Ważne jest to, że porażka w szkole wcale nie oznacza tragedii w dorosłym życiu, wręcz przeciwnie, bardzo często wyśmiewane grubasy i okularniki zostają kimś, a wyśmiewający nikim. Zacząłem od irytującego poziomu dydaktyki, ale to preludium większość „zwykłych” Polaków może z powodzeniem pominąć, tak jak pedantycznie domagam się czytania całości tekstu przed komentowaniem treści i formy, tak teraz „zwykli” Polacy spokojnie mogą przejść do następnego akapitu. Preludium było dla „profesorów”.

Polska przechodzi w tej chwili przez klasyczną szkołę życia, wyszła z domu, gdzie i tak nie było do końca miło, bo w domu patologii nie brakuje i musi się zmierzyć z rówieśnikami, ale przede wszystkim ze starszymi kolegami. No i jak Polsce idzie? Fantastycznie! Od wielu miesięcy Polska radzi sobie doskonale, nie siedzi w kącie, nie płacze i nie czeka kiedy przyjdzie mama. Polska idzie przez szkołę życia jak burza, ale… ciotki, wujkowie i ckliwe mamusie nie są zainteresowani postępami w nauce, tylko tym, co „ludzie powiedzą”. Dzień w dzień jakiś kompletnie nieporadny życiowo profesor snuje czarne wizje, jaka to Polskę czeka katastrofa i dodaje „wizerunkową”, jakby to była największa katastrofa.

Obojętnie w jakie słowa ubierzemy te prymitywne obawy, zawsze na końcu zostanie jeden drobnomieszczański lęk – ludzie nas na języki wezmą. Słuchając profesorów mam wrażenie, że żaden z nich nie przeczytał nic prócz „Moralności Pani Dulskiej”, gdzie się dowiedział, że prostytutka po cichu przyjmująca klientów jest bardziej moralna od nieszczęśliwie zakochanej samobójczyni, która wywołała skandal.

Wypisz wymaluj, wszystkie diagnozy i obawy profesorów: Cenckiewicza, Nowaka, Musiała i wielu innych. Jak jeden krzyczą, że świat nas zje, ponieważ nie dajemy z siebie zrobić cichej prostytutki. Pomijając strach, o pomstę do nieba wołają zaniedbania edukacyjne profesorów, zwłaszcza na zajęciach z logiki grali w „statki”. Otóż ich „logika” to sylogizm.

Z jednej strony mówią, że my tu w Polsce nie zdajemy sobie sprawy, jaki fałszywy przekaz na Zachodzie poszedł, jeśli chodzi o polską odpowiedzialność za holokaust. Z drugiej Nam „wyjaśniają”, że przypisywanie Polsce odpowiedzialności z holokaust OD LAT jest w USA i Izraelu powszechnie obowiązującą wykładnią. Co zatem stwierdzają? Mniej więcej tyle, że stracimy coś, czego dawno już nie mieliśmy. Profesorowie panicznie się boją, że otwarcie „ludzie wzięli nas na języki”, chociaż za plecami robią to od lat.

Oczywiście profesor to nie taki zwykły szaraczek, on nie powie, że nam dupę obrabiają, on będzie gadał o „multiplikacji fałszywych tez” albo „projekcji ukierunkowanych narracji”.

Profesorowie z pełnymi portkami krzyczą, że nowelizacja ustawy IPN, której nie przeczytali albo ni w ząb nie rozumieją, bo elementarny brak znajomości prawa u profesorów to norma, zniszczy nasz wizerunek. Przepraszam, co zniszczy? Jaki wizerunek, ten parę zdań wcześniej opisany jako „multiplikacja fałszywych tez”? Tylko profesor potrafi jednocześnie powiedzieć, że na świecie obowiązuje całkowicie fałszywy obraz Polski i zapowiedzieć katastrofę wizerunkową przy próbie mówienia prawdy o Polsce. Cytując klasyka „to są prości ludzie” i do nich trzeba mówić językiem prostym. Prości ludzie, profesorowie, jeśli świat uważa Polskę za winną ludobójstwa to takie plugawe oczernianie Polski jest katastrofą największą i większej nie będzie.

Usłyszeli, ale nie zrozumieli! Jedyną receptą profesorów na plugastwo jest cisza, z ich pseudointelektualnego bełkotu wprost wynika, że ciche i masowe uznawanie Polaków za ludobójców jest dla Polski lepsze, niż głośne i otwarte „psucie wizerunku”. Szkoda słów i zdrowia, nie ma sensu z profesorami dyskutować, jedyne co należy w tej sytuacji zrobić, to robić swoje, wbrew profesorskiej głupocie i profesorskim lękom. I najważniejsze! Broń Boże nie łapać się na te ich pomysły: „musimy zbudować długofalową strategię”, „naszą odpowiedzią niech będą naukowe, rzetelne opracowania”. Idźcie w pi… i wrócicie w piątek!

Naszą odpowiedzią powinno być codzienne spontaniczne obrabianie dupy tym, którzy dupę obrabiają nam, z tą korektą, że rzeczywiście nie ma sensu szukać plotek, ale mówić prawdę o oszczercach. Ktokolwiek proponuje cokolwiek innego, jest głupcem lub jeszcze gorzej, profesorem.

Gdy ktoś po cichu lub głośno nazywa Polskę niemiecką prostytutką, to Polska powinna się zachować jak każda kobieta – strzelić w pysk z całej siły, a potem zawołać męża, ojca, starszego brata. Polska dokładnie tak jest nazywana i wszystkie „chamy i Żydy” mają za to dostać po mordzie, ale tak, żeby się dwa razy zastanowili nim znów się odezwą.

Nowelizacja ustawy o IPN i potem słowa Mateusza Morawieckiego to jest szok dla potwarców, ten żydowski goguś Ronen Bergman, który miał łzy w oczach, rzeczywiści je miał, ale z zupełnie innego powodu niż pamięć o matce, którą zbrukał. On się rozpłakał, bo zwykły polski goj go ośmieszył i sponiewierał, odpowiadając na bzdety faktami. Czegoś takiego bezkarny oszczerca dotąd nie przeżył, dla niego jest to absolutnie nowe doświadczenie kulturowe i on już jest nie żydowskim doktorem prawa, ale polskim profesorem historii.

Wystarczy prześledzić ostatnie dwa tygodnie z życia Bergmana, który się teraz nie może opędzić od pytań o fałszywy życiorys swojej matki i setek dowodów na współpracę Żydów – jeden wielki płacz.

Ba! Stało się coś więcej, Żyd zaczął się tłumaczyć Polakom i nasmarował bzdurny wpis do pamiętnika, gdzie sztubacko tłumaczy ile lat ma jego matka, nie podając roku urodzin.

Jeszcze gorzej skończyła rodzina Rudermanów, która jest dziś pośmiewiskiem, nawet wśród Żydów, nie ugrali nic i zostali upokorzeni przez swoich, gorszej kary dla Żyda nie ma.

Takie i tylko takie postawy „zwykłych” Polaków dadzą Polsce „sukces wizerunkowy” i to informacja dla profesorów, bo Polacy wiedzą, że chodzi o prawdę i nawet nie polską, co Nas powinno wyłącznie interesować, ale o prawdę prawdziwą. Wyją, jęczą, odgrażają się i będą coraz głośniej płakać! Tak się zachowują wszyscy ludzie, którzy są bezsilni wobec prawdy o sobie.

Polska w tej bitwie nie ma nic do stracenia, od wieków przyprawiają nam gębę i w ogóle nie powinniśmy się tym martwić, co o nas mówią kłamcy. Z kolei kłamcy mogą stracić wszystko, bo prawda ich nie wyzwoli, prawda ich zabije.

Zmieniony ( 25.02.2018. )