Wykluczenie, "fala", dyskryminacja
Wpisał: Izabela Falzmannowa   
15.08.2010.

Wykluczenie, „fala”, dyskryminacja

Izabela Falzmannowa

            9 czerwca w magazynie TVN pani Magdalena Środa po raz kolejny wystąpiła z filipiką przeciwko państwu polskiemu, które rzekomo notorycznie łamie prawo międzynarodowe, nie chroniąc dzieci niewierzących przed ostracyzmem środowiskowym. Obecny w studio psycholog, pan Olaf Żylicz, słusznie zauważył, że sytuacja dziecka niewierzącego w wiejskiej szkole na mitycznych Mazurach, na które notorycznie powołuje się pani Środa w swoich wypowiedziach, jest porównywalna z sytuacją dziecka ortodoksyjnie praktykującego w renomowanym warszawskim liceum. Jedyny wniosek z ich wymiany zdań to taki, że konformizm ułatwia życie.

            Kampania nietolerancji dla nietolerancji, którą jak zwykle przy tej okazji postulowała pani Środa stawia przed nami ( a przede wszystkim- z racji jej zawodu- przed nią) filozoficzny problem: czy brak tolerancji dla nietolerancji jest też nietolerancją?

            Przede wszystkim warto zastanowić się, z jakim zjawiskiem mamy naprawdę do czynienia i czy można mu skutecznie przeciwdziałać.

Otóż twierdzę, że ostracyzm grupowy jest zjawiskiem pierwotnym, całkowicie niezależnym od wychowania, środowiska, kraju czy rasy.

            Pojawia się już w przedszkolu gdzie dzieci spontanicznie wybierają ofiarę- dziecko zbyt grube, rude, inaczej ubrane i odmawiają zabawy z nim. Jeżeli w grupie nie ma dziecka wyróżniającego się wyglądem czy zachowaniem znajdą sobie jakąś inną ofiarę i pod byle pretekstem będą ją prześladować. Dzieci próbują oczywiście racjonalizować swe zachowanie i pytane, dlaczego nie bawią się z jakimś dzieckiem twierdzą na przykład, że ono śmierdzi. Jeżeli udowodnimy im, że to nieprawda, będą się upierać, że odrzucane dziecko ukradło jakąś zabawkę, albo kogoś przezywało.

            Na poziomie gimnazjum i liceum tworzą się -też spontanicznie- grupki i koterie towarzyskie. Jedne dzieci są lubiane i zapraszane inne nie. I to nie dlatego, że są niesympatyczne czy nieżyczliwe. Wręcz przeciwnie- wkupywanie się dziecka nieakceptowanego w łaski kolegów przynosi jak najgorsze rezultaty, jest ono tym bardziej lekceważone i pomiatane. Bo pomiatanie innym człowiekiem, odrzucanie go i poniżanie jest jak widać źródłem jakiejś pierwotnej satysfakcji.

            Zjawiska fali w wojsku czy też grypsowania w więzieniu, mają te same źródła, co skomplikowane rytuały inicjacyjne w angielskich szkołach dla arystokracji. Pojawiają się one spontanicznie w każdym zamkniętym skupisku ludzkim i służą w mniej czy bardziej zamaskowany sposób tylko jednemu- czerpaniu satysfakcji ze stratyfikacji społecznej. W dalszej konsekwencji tworzą mechanizm dzielenia ludzi na lepszych i gorszych i służą czerpaniu satysfakcji z przynależności do lepszych oraz z cierpień gorszych.

            Polecam pamiętniki Orwella opisujące jego przeżycia w brytyjskiej szkole dla elity. Orwell był jak wiadomo wyjątkowo wnikliwym obserwatorem życia społecznego, dlatego można zaufać jego diagnozom. Polecam również znaną powieść Musila „Niepokoje wychowanka Torlessa”. Interpretatorzy opowieści Musila chcieliby w niej widzieć przestrogę przed rodzącym się faszyzmem. Nie rozumieją, że prześladowania szkolne to zjawisko ponadczasowe i że faszyzm wyolbrzymił tylko i doprowadził do tragicznego apogeum tkwiące w każdej społeczności tendencje.

            Przyrodnik powiedziałby, że człowiek podobnie jak koń jest zwierzęciem hierarchicznym. Nie jesteśmy w stanie przeszkodzić ustalaniu się hierarchii w stadzie żyjącym swobodnie na pastwisku- możemy tylko, jak to jest na wyścigach, zamknąć każdego konia w osobnym boksie. Podobnie nie jesteśmy w stanie przeciwdziałać stratyfikowaniu się ludzi w obrębie grupy społecznej. Wśród zwierząt hodowlanych ustalanie hierarchii jest oczywiście zjawiskiem reliktowym, gdyż to człowiek kieruje ich rozpłodem i przejmuje wszelkie funkcje organizacyjne i obronne, związane zwykle z pozycją w stadzie. Podobnie czysto reliktowy charakter ma ustalanie hierarchii w wojsku, w więzieniu i w grupie rówieśniczej.

            Jak wiadomo spontanicznemu podejmowaniu jakiegoś działania musi jako nagroda towarzyszyć satysfakcja. Nagrodą nie może być satysfakcja płynąca ze społecznej roli, bo ani dziecko, ani żołnierz, ani więzień słuchający rozkazów i nie ponoszący żadnej odpowiedzialności za warunki życiowe swoje i innych, nie są w stanie jej pełnić. Pozostaje satysfakcja z bezinteresownego wykluczania i poniżania bliźnich.

            Nie przeceniałabym teorii o tym, że w wiezieniu czy w szkole nieformalna struktura pełni funkcje przejęte od struktur formalnych, na przykład wychowawcze. Chętnie natomiast uwierzę, że przełożeni w wojsku doskonale wiedzą o prześladowaniach rekrutów przez falę i że odgrywają one ich zdaniem pewną rolę w budzeniu w młodych ludziach agresji i nienawiści, bez której nie nadawaliby się do służby. W szkołach, internatach i domach dziecka fala z całą pewnością ma tylko funkcję destrukcyjną, jej wyłącznym rezultatem jest demoralizacja dzieci i samobójstwa prześladowanych, walczy się z nią ze wszystkich sił, a odradza się spontanicznie jak stugłowy smok. Obecna jest – w swoistej postaci- nawet w renomowanych liceach, gdzie młodzież z dobrych domów z całym okrucieństwem zabawia się poniżaniem i wykluczaniem kolegów.

            Kilka dni temu znajoma panienka z dobrego warszawskiego liceum, walcząca nota bene z nietolerancją religijną i dyskryminacją przez noszenie na przegubie kolorowych bransoletek, opowiadała mi z zachwytem, że mało popularne koleżanki szkolne usiłują „doskoczyć” do śmietanki towarzyskiej jej klasy „małpując” zachowania tej śmietanki. Ta elitarna grupa towarzyska manifestuje wobec „gorszych” swe lekceważenie, umawiając się przy nich na imprezy, na które ich nie zaprasza. Kiedy zapytałam czy nie dostrzega w tym co robi dyskryminacji w stanie czystym, odparła ( skądinąd słusznie) że nikt nie ma prawa narzucać jej znajomych, a poza tym te „gorsze” koleżanki są głupie, źle ubrane i nudne.

Cierpienia tych głupich, źle ubranych, nudnych koleżanek, traktowanych przez elitę swej klasy jak meble, są - twierdzę-być może cięższe do zniesienia niż cierpienia rekruta, któremu każą myć ubikacje szczoteczką do zębów. Jeżeli rekrut zaakceptuje falę, za rok będzie miał szansę odegrać się na tak zwanych kotach z nowego poboru. Tymczasem wykluczany z niezrozumiałych dla niego przyczyn uczeń będzie długo niósł ciężar swej niezasłużonej klęski.

            Jak zaznaczyłam, przynosząca satysfakcję gra w prześladowanie bliźnich wymaga, aby te prześladowania znajdowały jakieś preteksty. Zastanówmy się, dlaczego kryminaliści z takim zapałem prześladują oskarżonych o pedofilię. Tylko naiwny uwierzy, że dla ich zatwardziałych serc dziecko jest świętością. Wielu z nich uczestniczyło w porwaniach dzieci dla okupu, albo okrutnie biło dzieci własne. Zarzut pedofilii jest po prostu wspaniałym, niekwestionowanym pretekstem do przynoszącego prymitywną, pierwotną satysfakcję, znęcania się nad innym człowiekiem. Licealistka dręcząca koleżankę szkolną doznaje- twierdzę- tej samej prymitywnej, tylko lepiej skrywanej satysfakcji, co kryminalista dręczący kolegę z celi.

            Współcześnie, o wiele lepszym pretekstem do prześladowań w szkole jest niestosowanie się prześladowanego do kanonów młodzieżowej mody, niż jego ateizm czy inne wyznanie. Powiem więcej- to ortodoksja religijna częściej niż ateizm podlega wśród młodzieży wykpiwaniu i prześladowaniu. Jak na filozofa i socjologa pani Środa, oskarżając państwo polskie o prowokowanie prześladowań, wykazuje dużą naiwność poznawczą.

            Wbrew obiegowym opiniom odrzucanie ma niewielki związek z niezrozumieniem obcej religii, kultury czy obyczajowości. Oczywiście „inny” podkłada się grupie, ułatwia jej sprawę, wskazuje na siebie, gdy grupa szuka ofiary. Nie uczęszczanie na religię jest równie dobrym pretekstem do prześladowań jak brak firmowej odzieży. Ale gdybyśmy nawet zlikwidowali religię w szkole, gdybyśmy ubrali młodzież w więzienne drelichy, znajdą się inne kryteria przynależności do lepszych i odrzucenia gorszych. Czyżby drelichy przeszkadzały więźniom w grypsowaniu? Jakie są kryteria więziennych podziałów, pani Środa nie chciałaby nawet wiedzieć. Zapewniam, że nie jest to wyznanie ani światopogląd.

 Dlatego zupełnie utopijnym jest przeświadczenie, że wielo-kulturowość, albo „piękne różnienie się”, które zakłada zakaz wartościowania postaw i przekonań i ich postmodernistyczną kalejdoskopową migotliwość, zlikwiduje prześladowania jednostki przez grupę, która z tych prześladowań czerpie satysfakcję i tworzy się- konsolidując się niejako przeciwko tej jednostce.

            Nic nie pomoże penalizacja zachowań dyskryminujących. Można karać za przemoc fizyczną, można- jeżeli uda się to udowodnić- za znęcanie się psychiczne. Ale czy można ukarać pracownice pewnej korporacji za to, że otwierały okna przy każdym wejściu nielubianej koleżanki, doprowadzając ją tym do próby samobójczej? W sądzie oskarżone o mobbing panie twierdziły (jak te dzieci w przedszkolu), że ich ofiara po prostu nieznośnie cuchnie. Czy Wysoki Sąd powinien powołać eksperta, żeby to sprawdzić, czy wystarczyło obwąchać poszkodowaną?

            Za czasów PRL, gdy panowała demokracja socjalistyczna, obserwowano wśród kacyków partyjnych przezabawne zachowania. Notable zajmowali na trybunach pierwszomajowych miejsca ściśle związane z ich pozycją, jak konie czy gęsi wracające z pastwiska według ustalonego hierarchicznego porządku. Teraz możemy się śmiać z tęgawych panów w topornych garniturach walczących o miejsce w pobliżu genseka, ale dla nich była to zapewne sprawa życia i śmierci. Tak zachowuje się człowiek w stadzie niezależnie od czasów.

            Czy możemy na przykład zakazać starszym osobom „pozycjonowania się” przy księdzu podczas pielgrzymki, choć te odepchnięte zapewne czują się gorsze i cierpią?

Czy możemy przeszkodzić w spontanicznym tworzeniu się subkultur wytwarzających nieuchronnie własną hierarchię a nawet własny język? 

            Musielibyśmy zamknąć każdego człowieka – jak konia na wyścigach- w osobnym boksie, a tego chyba nie chcemy.

Zmieniony ( 15.08.2010. )