"Polska" delegacja wraca z Izrael na tarczy.
Wpisał: Matka Kurka   
02.03.2018.

"Polska" delegacja wraca z Izrael na tarczy.

Tak się zawsze kończy polityka "brzydkiej panny"

Po rozmowach polskiej delegacji, która pojechała się tłumaczyć z polskiej historii do Izraela, nie zmieniło się nic. Izrael nadal oczekuje zmiany ustawy, Polski rząd przekazuje pałeczkę do Trybunału Konstytucyjnego. Tematyka i problematyka pewnie już wielu nudzi, ale to jest właśnie jeden z głównych powodów, dla których przegrywamy z takim państwem jak Izrael. Żydom się nigdy nie nudzi walka o własne interesy i nieustanne podtrzymywanie, w dużej części fałszywego, mitu holokaustu.

Zanim jakiś nierozgarnięty poleci do prokuratury z paragrafem „kłamca oświęcimski”, pragnę doprecyzować, że fałszywość mitu nie polega na tym, że ludobójstwo na Żydach się nie odbyło, ale na obojętnym stosunku zdecydowanej większości Żydów do hekatomby „Ostjuden”.

Izrael i diaspora żydowska na całym świecie jeszcze parę lat po II Wojnie Światowej milczeli wstydliwie i dopiero po wojnach Izraela z Arabami zrodził się fałszywy mit tak celnie nazwany przez Normana Finkelsteina „przedsiębiorstwo holokaust”.

Ktokolwiek był w posiadaniu tej minimalnej wiedzy, ten doskonale zdawał sobie sprawę, że wyjazd polskiej delegacji do Izraela nie mógł przynieść żadnych efektów. Równie dobrze można były wysłać grupę wybitnych profesorów transplantologów do Biura Głównego Świadków Jehowy na misję, która miałaby przekonać Świadków Jehowy do transfuzji krwi. Takie eskapady z definicji nie mogą się udać, bo żaden wyznawca nie zrezygnuje z podstaw swojej wiary.

Proszę sobie wyobrazić, że teraz PiS mówi otwartym tekstem, tak Żydzi mają rację, nasza ustawa jest bardzo zła, zakłamuje historię, wprowadza cezurę, rujnuje nasze międzynarodowe relacje.

W tym samym momencie PiS zapada się pod ziemię i znika ze sceny politycznej.

Czego Polacy oczekiwali od Izraela? No dokładnie tego samego, a nawet jeszcze więcej, ponieważ holokaust w Izraelu nie podlega żadnej dyskusji, dla lewej i prawej strony jest świętością. Po publicznych wypowiedziach przedstawicieli władz i opozycji izraelskiej było jasne, że nikt tam się nie cofnie o krok, co się skończy lotem w przepaść. Nie ma mowy, aby jakikolwiek polityk izraelski powiedział, że polska delegacja przekonała go do słuszności zapisów ustawy o IPN. Jedynie szaleniec mógł się spodziewać ze strony Izraela komunikatu, że polskie prawo jest dobre, potrzebne i nie stanowi żadnego zagrożenia dla badań nad holokaustem.

Podobne stanowisko oznaczałoby, że Świadkowie Jehowy dopuszczają transfuzję krwi. Dogmaty wiary nie podlegają żadnej dyskusji, taka jest natura i definicja dogmatów. Jedyną możliwością „dogadania się” Izraela z Polską było zapewnienie, że Polska wycofa się z ustawy i w porozumieniu z Żydami napisze nową. Na szczęście nic takiego polska delegacja nie zaproponowała i tak koło się zamyka. Po co było tam jechać?

Polska pokazała, że uległa naciskom i to nie pierwszy raz, przecież idiotyczny kontratyp (wykluczenie przestępstwa) dla kłamstw „naukowych” i „artystycznych” to spełnienie żądania Izraela. Prowadzenie polityki w taki sposób to nie żadne straty wizerunkowe, ale podważanie polskiej racji stanu i to na własne życzenie.

Polska powinna robić dokładnie to samo co Izrael, budować dzień w dzień swój mit założycielski i swoje dogmaty wiary, z którymi nie ma żadnej dyskusji. Kwestia polskiej martyrologii i bohaterstwa w tracie II Wojny Światowej nie jest polem do kompromisów, to polska świętość.

Tymczasem polska delegacja nie tylko naruszyła tę świętość, ale jeszcze pojechała na dywanik, gdzie została upokorzona. Cały bieg wydarzeń dało się przewidzieć w każdym szczególe i mimo wszystko jakiś czynny szatan podszeptywał najgorsze pomysły. Co teraz? No jak zwykle trzeba się uczyć na tych samych błędach.

Skoro już doszło do tej nieszczęsnej eskapady, to nie ma co płakać tylko ratować, co się da. Największą głupotę można przerobić na pożytek i w tym przypadku też otwiera się dość oczywista furtka. Olbrzymim i bezsensownym kosztem zyskaliśmy poważny argument w polityce międzynarodowej.

W tej chwili wystarczy na każde naciski i presje odpowiadać tym, że Polska zrobiła wszystko, aby wyjaśnić, jak będzie działać ustawa, która nie blokuje prawdy o holokauście, ale nie pozwala na zakłamywanie polskiej historii. Polska z własnej inicjatywy wykazała maksimum dobrej woli inicjując rozmowy z Izraelem i to w Izraelu, niestety z przyczyn politycznych żadne argumenty rzeczowe nie docierają. Więcej Polska nie może zrobić, a na przypisanie Polsce i narodowi polskiemu zbrodni niemieckich nie zgodzi się nigdy i za żadną cenę. Dyskusję uważamy za zamkniętą!

Tak sobie pomarzyłem, ale boję się, że w szeregach PiS od kilku tygodni politykę robi się co najmniej na rozdygotanych kolanach.

Zmieniony ( 02.03.2018. )