Walczymy o Prawdę, nie o półprawdę!
Wpisał: Andrzej Leja   
08.03.2018.
}

Walczymy o Prawdę, nie o półprawdę!

Obrzydliwe kłamstwa Grossa znalazły się na sztandarach wszystkich antypolonitów

8 marzec 2018 Andrzej Leja



Toczymy ciężki bój o suwerenność i prawdę. Przez wiele lat zamiast polityki historycznej mieliśmy nad Wisłą pedagogikę wstydu, realizowaną z wyrachowaniem przez środowiska skupione wokół Michnika, UW, Gazety Wyborczej i TVN.

Obrzydliwe kłamstwa Grossa znalazły się na sztandarach wszystkich antypolonitów, nieznoszących polskości i państwa, w którym żyją. Polubią oczywiście ,,tenkraj”, pod jednym wszak warunkiem, jeśli ponownie stanie się on państwem teoretycznym, w którym czują się jak rekiny w wodzie. Państwo dumne ze swej historii, walczące o suwerenność jest im obce. Nie czują się w gruncie rzeczy Polakami (pomińmy już aspekt agenturalności; czemu?? MD), wolą być światłymi w swym mniemaniu Europejczykami; to jakby ta sama czarodziejska lewacka różdżka, która zamieniła nam Niemców w nazistów. Chętniej wyprodukują antypolski film Pokłosie niż Koronę królów.

Ten typ tak ma, targowica i antypolonizm w genach. Toczymy bój o historyczną prawdę nie tylko z jej fałszerzami z zagranicy, realizującymi kłamstwami i półprawdami własną politykę historyczną i narodowy interes (niemiecki, izraelski…), ale także z rodzimą targowicą, której bliższe europejskie/sorosowe apanaże niż polski interes.

To, co napisał ostatnio Tusk, daleko wykracza poza granice, które można by od biedy akceptować jako postawy opozycyjne wobec rządu.

Niebywała agresja i kłamstwa onych (Święcicki!) w tak podstawowej dla Polski kwestii jak obrona prawdy, aby jasne było, kto był ofiarą, a kto katem podczas wojny, nie powinna jednak nikogo zaskakiwać. Od dekad są właśnie tacy, skażeni homo sovieticus i lewackimi bredniami o nowym wspaniałym świecie, z barwami tęczy na sztandarach, więc narodowe i chrześcijańskie wartości gotowi sprzedać na pniu razem z wolną ojczyzną. List, pod którym część z nich się podpisała (przeciwko ustawie!), pokazuje skalę ich zdegenerowania.

Czeka nas prawdziwie syzyfowa praca, by wieloletnie kłamstwa o polskim współudziale w niemieckim ludobójstwie wyprostować. Dobrze się stało, że niemiecki minister spraw zagranicznych stanął po stronie prawdy i wypowiedział publicznie oczywistą oczywistość o wyłącznie niemieckim sprawstwie wojennego ludobójstwa.

Wystrzegajmy się jednak błędów po własnej stronie (nie! – dla antysemityzmu), nie poddawajmy się też zauważalnej panice we własnych szeregach, o której wspomniał Kaczyński (znowu trafnie, do bólu), gdy możni tego świata zaczynają mówić co innego niż my. To nas musi mobilizować do jeszcze odważniejszego dialogu, nie do ucieczki. Uważajmy też na to, co piszemy w oficjalnych dokumentach. Oto prezydencki minister napisał do amerykańskich kongresmenów słuszny list. Absolutnie. Znalazły się w nim również zdania: „Nikt mający elementarną wiedzę o historii nie zaprzecza, że w czasie II wojny światowej zdarzały się przypadki haniebnych zachowań Polaków wobec Żydów. Potępiamy takie czyny i nie zamierzamy ich wymazywać z naszej przeszłości”. Słusznie, gdyby po nich dodać dla równowagi: „Nikt mający elementarną wiedzę o historii nie zaprzecza, że w czasie wojny zdarzały się przypadki haniebnych zachowań Żydów wobec Żydów.[A czemu by nie dodać: I Żydów wobec Polaków. MD; mail: również amerykańscy Żydzi zgotowali europejskim Żydom  ten tragiczny los.] Państwo Izrael powinno potępiać takie czyny i nie wymazywać ich z tragicznej przeszłości”…

Znamy wszak tysiące przykładów zachowań nie przynoszących chluby żydowskiemu narodowi. Jak choćby ten, który podaje w swych wspomnieniach (non omnis moriar) Irena Birnbaum (uratowana z Holocaustu przez Polaków), gdy pisze o żydowskim komendancie Umschlagu – nie wahał się wsadzić do wagonu śmierci swego rozpaczającego siostrzeńca (str. 113), choć mógł go z łatwością uratować. Znane są dziesiątki takich przypadków (Calek Perechodnik!). Ta sama Birnbaum podsłuchała rozmowę żydowskiego policjanta z matką, w której syn ze złością w głosie zazdrości jej, że się w dramatycznym momencie wyratowała (A co ze mną?!).

Czy na podstawie tych dramatycznych przykładów zachowań niektórych Żydów w stosunku do swych współbraci w wierze w czasach niemieckich mordów mielibyśmy wyciągać generalizujące wnioski dotyczące całego żydowskiego narodu i twierdzić, że to również Żydzi zgotowali Żydom ten tragiczny los? To jakieś szaleństwo i aberracja. Podobną anomalią jest traktowanie Polaków tą miarą. Obrażanie narodu, który Żydów ratował…

Zmieniony ( 08.03.2018. )