KRZYŻ a "sieroty po Leninie"i anty-Boże działania "władzuchny"
Wpisał: Mirosław Dakowski   
16.08.2010.

KRZYŻ a „sieroty po Leninie” i anty-Boże działania „władzuchny

Wniebowzięcie NMP 15 sierpnia 2010

            Wieczór. Zbliża się pora Apelu Jasnogórskiego. Krzyż Smoleński, z trudem widoczny za dwoma rzędami pancernych umocnień przeciw rozruchom i zamieszkom.

            Modlący się katolicy zepchnięci na chodnik przed Kordegardą. Tam, gdzie w czasie poprzedniego, a dozwolonego przez Ratusz i policję nocnego happeningu anty-teistów, pederastów i „panienek postępowych i wyzwolonych” stali jedynie ONI. Teraz - obie grupy są zepchnięte (fizycznie) razem (!). Nas, modlących się, jest z 200-300 osób. Po stronie agresywnych i wrzeszczących - ciągle te same twarze, te same wrzaski. Rozpalone wrogością, szyderstwem, od wielu zionie alkohol. Przywódcy. Tych jest niewiele, może 10-15 osób. Reszta, to ciekawscy, „sie-ma”, imprezowicze. I dużo postępowców, czytelników GW.

            Policja i straż dostały ROZKAZ , by na brutalne traktowanie modlących się, szturchanie, zbiorowe wycie i siłowe próby wyłączenia naszego megafonu - nie reagować. Tak mówili mi potem zawstydzeni policjanci, schowani za kinem Kultura.

            Zeszłej nocy „policja na prośbę BOR-u” (znów ta anonimowość władzuchny w złem) usunęła modlących się, zdarła z Krzyża biało-czerwoną szarfę, połamała małe krzyżyki, zdjęcia Ofiar katastrofy, razem z kwiatami i zniczami wyrzucono to wszystko do śmieci. Absurdalna, bluźniercza, krótkowzroczna BZDURA.

            Widzimy już oczyma wyobraźni, że pozostający niby-anonimowym „Bronek Chrabia” (jak mówią już o nim wszyscy) każe niedługo postawić trzeci płot, pół-krąg zapór wokół swego pałacu namiestnika. A potem już koncentryczne KRĘGI częstokołów i barykad, może wilczych dołów, aż „wyrzuci” modlących się o Prawdę poza Śródmieście, potem poza Warszawę. A może – poza Polskę?

            Jakiś jego zapomniany poprzednik krzyczał przed pół wiekiem (chyba?): Raz zdobytej władzy nie oddamy!!. Czyżby?

            Pod Krzyżem Smoleńskim, niezależnie od fizycznej odległości od Niego, od ilości zapór, modlimy się o Prawdę o Katastrofie Smoleńskiej. Ci, co zechcieli poczytać więcej na internecie, np. Białą Księgę, z całym przekonaniem modlą się o ujawnienie Prawdy o Zbrodni Smoleńskiej. A władzuchna tego właśnie boi się najbardziej. Bo żądania „Pomnika Ofiar Katastrofy” pod tym pałacem, to tylko niewielka część naszych postulatów. Szkoda, że politycy PiS-u i podobni do tego (na razie??) ograniczają swe postulaty. Zresztą tych polityków wśród modlących się nie ma.

            Pod Krzyżem nie demonstrują „zaciekli zwolennicy PiS-u”, jak wciskają me®dia biednym ludziom nie czytającym krytycznie internetu, lecz katolicy błagający Chrystusa, który jest przecież PRAWDĄ.

            Po Apelu Jasnogórskim ks. Stanisław Małkowski rozpoczyna Różaniec (część chwalebna, bo to niedziela).

            Podaje intencje Różańca:

1)      „O to, by ten Papież, Benedykt XVI, w komunii z wszystkimi biskupami, poświęcił bezwarunkowo Rosję Niepokalanemu Sercu NMP. Bo to jest najpewniejszy ratunek dla Rosji – i dla Polski.

2)      O Intronizację Jezusa Chrystusa na Króla Polski przez władze świeckie i duchowne. Bo jest to drugi warunek uratowania Polski.

I te 200- 300 osób, przy ogłuszającym jazgocie ”sił tolerancji i postępu” z tyłu i z boku, odmawia cały Różaniec. Pokornie i z poczuciem skuteczności takich modłów. Wrzask „oponentów” nas w tym umacnia.

Potem kilka modlitw - egzorcyzmów do Michała Archanioła jakoś ten harmider przytłumia.

      Ks. Małkowski proponuje, by przeszkadzające nam „sieroty po Leninie” poszły się modlić do swojego bożka i idola LENINA, którego wielki portret jest właśnie eksponowany gdzieś niedaleko, na Krakowskim Przedmieściu.

Potem Koronka do Miłosierdzia Bożego, Boże coś Polskę.. Satanistyczny jazgot trwa. O tym, że władze robią to celowo, świadczy stwierdzenie, że wystarczyłoby umieszczenie między modlącymi się a bluźniercami sześciu czy siedmiu policjantów z dziesiątków podpierających rogi domów w odległości 100 - 200 m. Odchodzę.

==================

Niedaleko, na Placu Piłsudskiego (dawniej Zwycięstwa) stoi samotnie Krzyż Papieski. Gdy następne zapory i bojówki, a może skot-y czy inne samochody pancerne, odepchną nas od Krzyża Smoleńskiego, może ostoimy się pod Krzyżem Papieskim.

      Bóg, który jest PRAWDĄ, wysłucha nas również, modlących się stamtąd. Poprzednicy obecnej władzuchny w stanie wojennym robili tam ciągłe „remonty”, by utrudnić układanie krzyżów z kwiatów oraz uniemożliwić Różańce, modlitwy i śpiewy. Czy obecna władzuchna będzie - na swą zgubę - tamtych małpować?

            Atmosfera w Warszawie zbliżona jest do tej z lat 82-83, a może też z 68-go roku :

„prasa kłamie”

„TV kłamie!!”,

władzuchna organizuje prowokacje siłowe i też, jak wtedy, lśni samo-zadowoleniem.

            Są i różnice: teraz po ulicach więcej jeździ i chodzi „świecących bogactwem” i bezczelnych. I więcej, niż wtedy, pogodzonych z losem, zrezygnowanych. Tych pierwszych możnaby zasadnie porównać z nierogacizną, a tych drugich z owieczkami. Obie te grupy łączy jedno: nie chcą widzieć, że są przeznaczone na rzeź.

===========

            PS.: ®: Terminem władzuchna Margietita Szarowa (zob., warto!) , Rosjanka i katoliczka, przez dziesięcio-lecia określała kolejne ateistyczno -satanistyczne i krótko-wzroczne reżimy w Moskwie.

Zmieniony ( 18.08.2010. )