Jak pan Prezydent rację przyznawał Marcin B. Brixen http://naszeblogi.pl/50054-jak-pan-prezydent-racje-przyznawal Po szkole Łukaszka wszyscy biegali podekscytowani, bo miał przyjechać ich odwiedzić Prezydent. - Nie wszyscy! Tylko nauczyciele - sprostowała dziewczynka, która zawsze odzywała się jako pierwsza. - Jaki prezydent? - spytał okularnik z trzeciej ławki huśtając się na krześle. - Polski - odparła drżącym głosem pani pedagog. Okularnik się przewrócił i dostał naganę. za próbę niszczenia sprzętu szkolnego. Przyjechał Prezydent. I ciekawa rzecz, nikt nie chciał się z nim spotkać. Dyrektor szkoły był zrozpaczony i pytał wszystkich dlaczego. - E, bo mamy teraz cykl Krebsa, a to ważne... - Nie no, na wuefie będziemy ćwiczyć rzuty osobiste, to ciekawsze... - Myśmy już byli w tym tygodniu na jednym spotkaniu, z tym facetem z Pawełkowic, który zbiera kartony po pizzach... - Mamy sprawdzian z geografii o wzniesieniach na Wyspie Chrząszczewskiej... I jakoś nikt nie chciał przyjść, pomimo argumentacji pana dyrektora, że to przecież Prezydent. - Załatwiłam jedną klasę, która by przyszła - odezwała się wreszcie pani wicedyrektor. - Hurra! - zatańczył pan dyrektor. - Ale ostrzegam, w tej klasie jest Hiobowski. I jeszcze tych dwóch. - A co mi tam, niech się BOR martwi! I tak się stało, że na spotkanie z panem Prezydentem przyszła tylko jedna klasa, w towarzystwie pana od historii i pani pedagog. - Trochę mało tych dzieci - zauważył pan Prezydent. - Wszyscy pilnie się uczą - skłamał pan dyrektor. Pan Prezydent zapytał czego dzieci się tak pilnie uczą. - Na przykład o Żołnierzach Wyklętych. Walczyli o wolną Polskę i dlatego teraz trzeba oddać im cześć. A komunistów, którzy ich mordowali w katowniach trzeba zdegradować - powiedział pan od historii. - Ma pan rację - kiwnął głową pan Prezydent. - Ale zaraz, nie tak prędko! - zamachała rękami pani wicedyrektor. - Degradować? Wszystkich? Jedną decyzją przekreślić komuś dorobek całego życia? Ci ludzie w większości nie żyją, jak mają się bronić? Oni też nie byli do końca tacy źli. A ci Wyklęci też nie byli do końca tacy dobrzy. Komuniści odbudowali kraj z powojennych zniszczeń, im też się należy jakaś cześć i szacunek! Pan Prezydent wypchnął podbródek do przodu i stwierdził: - Ma pani rację. - Przepraszam bardzo! - i z miejsc dla uczniów wstał Łukaszek. - Ale pan się chyba myli. Nie można jednocześnie czcić Żołnierzy Wyklętych i komunistów, którzy ich zabijali. To się wyklucza. Albo jedni, albo drudzy. - Wiesz co - odezwał się pan Prezydent. - Masz rację.
|