Nauki na XXI wiek: Żydzi na tułactwie - średniowiecze. Talmud a choroba bankowości i łupiestwa.
Wpisał: Teodor Jeske-Choiński   
05.04.2018.

Żydzi na tułactwie - średniowiecze.

Talmud a choroba bankowości i łupiestwa.


Z Książki: Żydzi na tułactwie - Teodor Jeske-Choiński, wydanie 1884 r. str. 58 i nast.

Żydzi na tułactwie – Teodor Jeske-Choiński, wydanie 1884 r.
Książka do pobrania w PDF

=================================================
Książka jest też w wydaniu papierowym, wydał
ANTYK, cena 32 zł,

https://sklep.antyk.org.pl/p,zydzi-na-tulactwie,6432.htm


Wy przestańcie o nas kłamać, to my przestaniemy mówić o was prawdę.


Książka spokojna, głęboka. Nic więc dziwnego, że przemilczana, a Autor dostał etykietkę „antysemitnika”, pisarza „płytkiego” i podobne...


===========================

A mimo to nie czynią żydzi, jak wszelacy kupcy, nie wyrzekają, się dla zysku narodowości swej i wiary, lecz stoją wytrwale przy sztandarze judaizmu; Talmud skupia ich, łączy, dodaje im otuchy, wytwarzając z nich silną falangę jednowierców. Ale talmud uczy ich także nienawiści w stosunku z innowiercami, 'przypominając im ciągle ich „wybraństwo“ i opiekę bożą, czuwającą nad nimi. W ten sposób stają się żydzi - wszędzie gdziekolwiek się zjawią- państwem W państwie, a na domiar pierwiastkiem wrogim, bo szkodzącym rozmyślnie. Nie dość na tem. Wierząc w swe „wybraństwo,“ pragną także prozelitów, a nie mogąc ich pozyskać między ludźmi wolnymi, nawracają przemocą swych niewolników. Już Konstancyusz zakazuje żydom dokonywać na niewolnikach obrzezania, a przestroga ta powta- rza się ciągle przez~całe wieki średnie, bo izraeli- ci zmuszają swe sługi do judaizmu, ilekroć namiętność chrześcijan ostyga, lub w inna zwraca się stronę.

Trzy zasadnicze powody podtrzymują teraz ciągle nienawiść chrześcijan do żydów: polityczny, religijny i społeczny. Imperatorzy rzymscy znali tylko pierwszy. cesarze chrześcijańscy aż do lat 400-nych drugi, a. trzeci wywołał głównie zaburzenia. przeciw-żydowskie w wiekach średnich. Papieże, monarchowie i książęta, zaczynali najczęściej od prób „asymilacyjnych”, gdy te jednakże nie doprowadzały do niczego, pomijali żydów, nie mieszając się do ich spraw. Ale za to wymierzały sobie same narody od czasu do czasu doraźna sprawiedliwość. Nie legiony deptały teraz potomków Izraela, lecz lud; nie wojska niszczyły świątynię, jedno pospólstwo. Rys to charakterystyczny, bo zmienia zupełnie znaczenie zaburzeń. Żydzi przestali być narodem zwartym, jednolitym, mieszkającym w granicach pewnego kraju, a stali się tułaczami, pierwiastkiem wszędzie obcym, nieprzyjaznym, szkodliwym.

Pozbawieni ideałów narodowych, a nie zrzekłszy się mimo to swej odrębności, musieli walczyć i zwyciężać na innych polach. Czynili to, bogacąc się w nad- zwyczaj krótkim czasie, bo nie przebierali nigdy w środkach. Gdy się ludowi ten tajemny, pozornie mało-znaczący ucisk sprzykrzył, powstawały t. z. zaburzenia, wszczynane z różnych powodów, stosownie do wyobrażeń bieżących.

Pozbawiona bezpośredniego celu narodowego, była odrębność żydowska właściwie anomalia, a jako taka, stała się przyczyna wszystkich gwałtów. Odgraniczony talmudem od innowierców, stał Izrael na uboczu, nie, współczując z mieszkańcami jednego kraju. Nie obchodziły go nic smutki i radości, ideały i dążenia współziomków innego wyznania, czego dowodem, że łączył się zawsze z wrogami istniejącego porządku, sympatyzując z każdą zawieruchą, od której się spodziewał korzyści dla siebie. W czasach niepomyślnych przyczajał się, karmiąc się stłumianą, nienawiścią, a w epokach jaśniejszych starał się tylko o wyzyskania chwili, napełniając z chorobliwym pośpiechem kieszeń swą aż po brzegi.

A gdy, się, ten lub ów monarcha zmiłował nad niedolą sponiewieranego narodu i. otoczył go swą opieką, wtedy dążyli żydzi przede wszystkiem do wyniesienia się na barkach przywilejów ponad krajowców, a. dopiąwszy swego, znęcali się nad współ- obywatelami, szydząc z ich religii, przedrzeźnia- jąc ich zwyczaje i obyczaje. W ten sposób byli .sami bezpośrednimi sprawcami swych nieszczęść, drażniąc lud i zniechęcając w końcu do siebie' swych dobrodziejów ukoronowanych.

Otton Henne-Am Rhyn, broniący żydów: ' gdzie tylko może, skarży się jednak (str. 205), trzeba by się litować nad tym biednym narodem, gdyby się nie wiedziało, że prześladował sam okrutnie innowierców; ilekroć się do tego sposobność nadarzyła. A na inuem miejscu (str. 219) mówi: niestety, najgorętszy przyjaciel żydów musi przyznać, że jego klienci, byli zawsze sami autorami wszelkich zaburzeń antisemickich. W najtrudniejszych czasach myśleli oni tylko o korzyściach pieniężnych, a gdy im się cokolwiek lepiej powodziło , nie wystarczało im nigdy równouprawnienie z chrześcijanami. Chcieli być koniecznie kastą uprzywilejowaną, „wybraną" za co też niejednokrotnie pokutowali. Już pierwsze zaburzenie przeciw-żydowskie (w r. 415) w rozumieniu dzisiejszem wywołali sami. Wzmógłszy i zbogaciwszy się pod łagodnemi rządami ostatnich cesarzów (aż do Teodozyusza II), spysznieli i zaczęli chrześcijan wyszydzać. Z tego powodu powstało w Aleksandryi (egipskiej) zbiegowisko ludu, które się skończyło grabieżą i wypędzeniem żydów z miasta. Taki sam pogrom dotknął Izrael równocześnie w Syryi i w Hiszpanii.

Mimo to przedrzeźniali fanatycy talmudyczni obrzędy wyznawców Chrystusowych. Opowiada Gratz (tom IV, str., 393), swego narodu gorliwy adwokat, że żydzi wieszali w czasie uroczystości „purim" Hamana na szubienicy, podobnej do krzyża. Trudno się dziwić, że się chrześcijanom taka obelga nie mogła podobać.

Świeże ludy germańskie, urządzające się na. gruzach cesarstwa rzymskiego, odznaczały się. zrazu wielką tolerancya. Już ostgota, Teodoryk, marzył o ,.asymilicyi,“ tak samo papież Grzegórz I, który mawiał, że „trzeba żydów miłością nawrócić”

Bardzo dobrze powodziło się żydom zrazu w państwie Franków i Burgundów. Lubił ich Karol Wielki, a syn jego Ludwik był nawet ich wielbicielem. Doszło do tego, że dwór wyróżniał izraelitów, poniżając chrześcijan. Gdy biskup lyoński Agobard, ochrzcił (w r. 827) jakąś żydówkę, wytoczyli mu żydzi proces i zmusili go do wydania renegatki. I syn Judyty i Ludwika, Karol Łysy, opiekował·się żydami, którzy opanowali cały handel niewolnikami, i wykupili znaczną część posiadłości ziemskich. Lecz już zbierała się burza. Agobard, niestrudzony „antisemita“, podburzał lud słowem i piórem przeciw Izraelowi. Dzieło to _ prowadził dalej jego uczeń, Amolo, któremu się udało wpłynąć na dwór królewski. Odtąd ginie sympatya do żydów.

Zamiast wyzyskać tolerancyą nowoczesnych ludów i postarać się o wyrobienie sobie szanowanego stanowiska, pamiętali żydzi tylko o niewolnikach i o obfitym zarobku. W miarę umacniania się chrześcijaństwa między plemionami germańskimi, rośnie oczywiście nienawiść do judaizmu, jako do naturalnego wroga wiary Chrystusowej; spychani coraz niżej z drabiny społecznej, upadali żydzi z każdym dniem umysłowo i mentalnie. Już wX w. byli tylko handlarzami, lichwiarzami. Począwszy od r. 1000, aż do reformacyi Lutra, są żydzi kozłem ofiarnym całej ludzkości. Nikt ich nie cierpi. Prześladują ich chrześcijanie, muzułmanie i wyznawcy Zoroastra. Biją ich krzyżowcy, mieszczanie i chłopi. Co kilkadziesiąt lat powtarzają się pogromy na całym. obszarze ziem cywilizowanych. Wypędzają ich Anglicy, Francuzi, Hiszpanie, Włosi, Niemcy, Węgrzy i Czesi. Najwięcej ginie ich w miastach niemieckich, w Worms, Regensburgu, Moguncyi, Frankfurcie, Wiedniu i t. d. Dochodzi do tego, że cesarze niemieccy mianuje, ich „własnością skarbu (Kammerknec/zte), aby ich zastawić przeciw zemście tłumów. Lecz i ta „godność“ nie pomaga im nic. Lud nie szanuje „prywatnego majątku” królów, tylko pali, grabi i morduje . Rzecz dziwna! Wyrzuceni jednemi drzwiami, wracają drugiemi. Zgromieni, nie spieszą do Jerozolimy, choć modlą się o nią, codziennie, lecz przyczajają się gdzieś w pobliżu, czekając na uspokojenie umysłów. Gdy namiętność ostyga, wciskają się znów wszystkiemi szczelinami do kraju, z którego ich wypędzono, i bogacą się w lat kilkanaście. Handlowi niewolnikami zawdzięczali żydzi czescy już w XI W. takie fortuny, że mówiono o skarbach izraelitów pragskich po całym świecie, jako o czemś niesłychanem.

A nabiwszy kieszeń, nadymają się, jak poprzednio, nienauczeni smutnem doświadczeniem niedawnej przeszłości. Przez całe wieki średnie słyszymy ciągle te same skargi: żydzi gardzą wiara chrześcijańską i uciskają ubogich ludzi. Cesarz Henryk II, Święty, człowiek łagodnego usposobienia, patrzy spokojnie na rozruchy. Bo jakiś prozelita żydowski, były ksiądz katolicki, pisze przeciw chrześcijaństwu ohydne paszkwile (około r. 1010). Wolnomyślny Fryderyk II, Barbarosa, nie cierpi wyłączności i pychy Izraela, a Ludwik Święty, król Francyi, prześladuje ich bez miłosierdzia, gdyż „wyzyskują ubogie .“ Ciągle te same skargi: lichwa, pycha i plwa- nie mna wiarę chrystusowa.”

Przyznaje to i Otton Henne-Am Rhym (str. 234). Całe dzieje narodu izraelskiego W wiekach średnich można ująć w ramkę kilku słów: chrześcijanie wypędzają go, a on wraca zawsze; ograbiają go, niszczą, a on bogaci się po krótkim czasie. Wypada zapytać na tem miejscu: cóżby się było stało, gdyby żydów nie gromiono systematycznie? Przecież już w XII w. należało pół Francyi i pół Londynu do synów ludu „wybranengo”. A coby się stało z innowiercami, gdyby wyznawcy talmudu zapanowali wszechwładnie? Dość sobie przypomnieć gospodarkę żydów w Babilonii i w Syryi, aby stracić apetyt do rządów rabinicznych. Lichwa i wyzysk! Już papież Eugeniusz III znosi Weksle i wszelkie inne długi, zaciągnięte u żydów, tak samo czynią książęta bawarscy i wolne miasta Szwajcaryi. Ktoś krzyknął: żydzi pokłuli hostyą, a lud rzuca. się naprzód na. domy lichwiarzów i pali obligacye, zanim do dalszej przechodzi akcyi. Chyba to fakt dość wymowny. W wszystkich edyktach przeciwżydowskich spotykamy zawsze tę sarnę formułkę: bo uciskają ludzi ubogich. '

Każdy inny naród porzuciłby haniebne rzemiosło, gdyby go ono tyle kosztowało, gdyby mu- siał za nie ciągle pokutować; Bo na cóż przydały się żydom olbrzymie fortuny, kiedy pierwszy lepszy pogrom zniszczył owoc długiej, a nieuczciwej pracy? Nie byłożby lepiej wyrzec się starych przesądów i pozbyć się złych, nieszlachetnych instynktów, a zlawszy się z resztą współziomków, żyć sobie spokojnie bez obawy o straszne, krwawe jutro?

I może byłoby przyszło do wzajemnego porozumienia się między żydami i chrześcijanami, gdyby nie zła polityka monarchów i fanatyzm rabinów. Papieże, cesarze, królowie i książęta, łudzili się ciągle, pragnąc żydów łagodnością „nawrócić". Przeto -albo schlebiali Izraelowi, wyróżniając go rozmyślnie, drażniąc tem samem chrześcijan, albo też, zawiódłszy się, patrzyli spokojnie na rozruchy ludowe.

Jedyny cesarz Justynian, zabrał się do „asymilacyi” rozumnie i praktycznie. Porozpędzał on szkoły rabiniczne, zakazał dowolnego wykładu talmudu, a nakazał wprowadzić do liturgii żydowskiej język krajowy. Lecz wówczas (około r. 530) była pamięć świetności „wybranego” ludu jeszcze zbyt świeża. Żydzi oparli się rozporządzeniem wielkiego prawodawcy.

Gdyby jednak późniejsi władcy byli poszli drogą wskazaną im przez Justyniana, byliby celu dopięli. Zamiast pozwalać na zaburzenia, lub poniewierać żydów, powinni byli monarchowie średniowieczni, działać środkami legalnemi, beznstannie, bez wytchnienia, a byliby biednemu ludowi oszczedzili wiekowego męczeństwa. Trzeba było złamać opór rabinów i zniszczyć talmud, a rozpłynęłyby się majaczenia faryzeuszów, nie mające wartości z chwilą przeminięciu. bezpośredniego celu narodowego.

W polityce monarchów średniowiecznych względem żydów, nie było wyraźnego planu. Szlachetniejszy, uczciwszy, zaczynał zwykle od środków łagodnych, a kończył nienawiścią. Obojętny, lub przewrotny brał od żydów pieniądze, sprzedawał drogo każde ustępstwo, którego na domiar nie dotrzymał, gdy mu inna przyszła fantazya. Byli nawet tacy, którzy pragnęli mieć żydów na swym dworze, bo nikt nie umiał tak zręcznie wy- cisnąć z poddanych miłego grosza, jak izraelita. Żydzi bywali też dość często ministrami finansów, a prawie zawsze dzierżawcami dochodów skarbowych. Z drugiej strony, psuli rabini wszelką pracę książąt rozumnych. Gnani po świecie, nie pozbywali się fanatyzmu. Podburzali oni ciągle lud swój przeciw innowiercom, karmiąca go trucizną nienawiści i pychą wyłączności. Ludzie ci nie mogli zrozumieć, że chrześcijaństwo pokonało raz na zawsze wszelkie religie narodowe. Zasklepili się oni w talmudzie i nie posunęli się oni na krok naprzód. Czas szedł, spieszył, biegł, a oni stali w miejscu, nie ruszając się, dziwiąc się tylko, że ich stary, a mimo to wiecznie młody Kronos depce, zdążając po karkach ich do nowych form myśli. Na głowy rabinów spada w znacznej części krew żydowska, przelewano obficie w wiekach średnich. Mimo trudnych warunków, w których żyli, nie raczyli się „uczeni w talmudzie“ nagiąć do potrzeb chwili. Odwrotnie! Straszna, klątwa, odbarczali każdego współwyznawcę, który się ośmielił zajrzeć okiem krytycznem do .świętych ksiąg”. Jakiś żyd, Donin, czy Dunin, powątpiewał już w XIII w. o nieomylności talmudu, za co go rabini francuscy obłożyli wielkim heremem.

Przeszedłszy na łono chrześciaństwa, denuncyował ów buntownik talmud u papieża Grzegorza IX, wykazując jego szkodliwość. Wówczas to nakazano po raz pierwszy całopalenie miszny i gemary (w r. 123), ale żydzi nie dopuścili do tego, sypnąwszy groszem, jak zwykle. I panujący i rabini podtrzymywali nienawiść do żydów, pierwsi brakiem taktu, drudzy fanatyzmem. Trudno dziwić się przeciętnemu izraelicie, że starał się przede wszystkiem o marny grosz, nie przebierając w środkach, skoro go do innej nie dopuszczano pracy; lecz tak samo nie można potępiać ubogich ludzi, że sobie od czasu do czasu sprzykrzyli niewolę lichwiarską, że zaczęli bić, niszczyć, gdy ich do szpiku wyssane.

[----]

Zmieniony ( 05.04.2018. )