Opcja Macierewicza, ta N-wybuchowa, odrzucająca czy ignorująca zdublowane wraki, w proszku.
Wpisał: Yurko   
13.04.2018.

Opcja Macierewicza, ta N-wybuchowa, odrzucająca czy ignorująca zdublowane wraki, w proszku.

Yurko

Opcja Macierewicza, ta N-wybuchowa, odrzucająca zdublowane wraki, która tak naprawdę została podrzucona przez pp. Nowaczyka i Szuladzińskiego nie wróży nic dobrego dla Polski.

Obaj panowie i okoliczności ich zaistnienia na „szlaku smoleńskim” ewidentnie kojarzą mi się z inną historyczną interwencją, historycznego już duetu panów – Mazowieckiego /Geremka, którym otwarto bramy strajkującej stoczni, by następnie ogłosić „zbratanie się robotnika z inteligencją”. Potem mieliśmy „zwycięskiego” Wałęsę, Grubą Kreskę, Magdalenkę, Okrągły Stół i tzw. reformy J. Sachsa vel Balcerowicza. Co będziemy mieli jeśli optyka ta się nie zmieni, trudno powiedzieć. Analogia w kontekście sytuacyjnym i historycznym jest coraz bardziej widoczna.

Sądzę, że katastrofa w wersji już jakiś czas lansowanej utknęła w końcu w jakiejś ślepej uliczce. Zasygnalizował to nawet Prezes na 96-tej miesięcznicy. Jest jednak jeszcze bardzo duże zaufanie środowiska „patriotycznego” do oczekiwanych „ustaleń” podkomisji. Jest bardzo dużo wypowiedzi i zapewnień ze strony politycznej i dziennikarskiej. To oczekiwane - „już” - trwa jednak zbyt długo. Czy starczy cierpliwości i zaufania elektoratowi Prawa i Sprawiedliwości? „Paliwo” się wyczerpie i sprawa utknie, gdyż ponownie nie jest podana „od początku do końca”, a jedynie znów wybiórczo i fragmentarycznie. Był czas, że niezależni blogerzy przycichli, „zawiesili” aktywność pisarską wyczekując jak i wierny elektorat, na „definitywne ustalenia”, które jak dotąd nie nastąpiły.

Ucichła (na razie) fala ataku semitów na Polskę i oby nie była to cisza przed burzą. Jeśli jednak narracja sprzedana PISowi przez p. Nowaczyka będzie nadal odgrzewana jak kotlet, może dojść do powtórnego jeszcze bardziej perfidnego, ale w innym zakresie, ataku na Polskę – tym razem zostaniemy jako naród oskarżeni, że zabiliśmy własną elitę. Analogicznie – skoro to było u nas, to my jesteśmy winni. I to wszyscy jako naród. „Życzliwi nam sojusznicy” nie będą dzielić, że jedynie „Gruppenfuhrer KAT” …

Skąd taka myśl? Wnioskowanie takie nastąpi po tym jak jakaś stara lub nowa podkomisja ogłosi ostateczną „prawdę”, w którym to będzie roku tego nie wiemy i przyzna kolejny raz, ale już całą prawdę ostatecznie, i wtedy okaże się, że zamachu poprzez podłożenie bomb dokonano w Warszawie ze skutkiem finalnym w Smoleńsku. Logika jest prosta i Rosja na to czeka. „Mówiliśmy, że to nie nasza wina”. Wszak nic samo nie wybucha ot tak sobie dla samego wybuchu. Tym samym przy okazji splotu nowych okoliczności, przez „sprzyjające i życzliwe” nam media i kraje, i ich media – „prawda” ta zostanie ogłoszona i paradoksalnie, Okęcie będzie brane pod uwagę w pierwszej kolejności.

Dlaczego tak krytycznie? Słyszę z ust p. Nowaczyka, że ciała były wszędzie i na całej długości miejsca przy ulicy Kutuzowa i, że jedynie eksplozja w powietrzu mogła to uczynić, mimo, że nie potwierdza tego film z „pierwszych chwil” – film S. Wiśniewskiego, którego kadry i fragmenty są tak skwapliwie często przywoływane chociażby przez media i samą podkomisję i wcześniejszą komisję, co można było zauważyć na przestrzeni tych minionych ośmiu lat.

Przeanalizowałem dokładnie ten „z pierwszych chwil” film wręcz klatka po klatce i prześledziłem szlak S. Wiśniewskiego biorąc pod uwagę – co widział i co mógł zobaczyć. Nie było tam ciał w takiej ilości podawanej przez p. Nowaczyka. Pisałem o tym wielokrotnie. 3 ciała i te, później odkryte - gdy piana gaśnicza opadła, o nie znanej tożsamości, wśród kilku foteli mających inne pokrowce niż te ze 101-ki. Powinno być tyle ciał ile foteli… Przypomnijmy: fragmenty samolotowe nie paliły się, a jedynie właśnie to wspomniane miejsce, tj. sterta z pianą gaśniczą.

Poinformowano nas, że obejrzano tysiące zdjęć, wykorzystano najnowocześniejszą technikę i urządzenia. Co z tego wynika? Nie dokonano inwentaryzacji i nie porównano materii z obu składowisk o których piszę przy każdej sposobności. Nie zauważono swoistej ewolucji tego co działo się na polanie smoleńskich osobliwości, rodem z filmu science fiction. Przynajmniej nic o tym oficjalnie nie powiedziano. Przedziwne…

Usłyszałem też, że sprawdzono dziesiątki hipotetycznych wersji wydarzeń i żadnej nie wykluczano… Kiedyś przekazałem panu Macierewiczowi płytę CD z analizami porównawczymi dwóch TU nr 101 i 102 przed i po remoncie. Czy zapoznał się z materiałem, tego nie wiem, ale szepnął mi wtedy – niech pan na siebie uważa. Przyznaję, zacząłem potem chodzić wyłącznie oświetlonymi chodnikami. Nigdy jednak nie spotkałem się z jakimkolwiek odniesieniem do przekazanego materiału w przekazach komisji. Śledząc informacje o skanowaniu TU nr 102 super techniką zastanawiam się, co tak naprawdę było sprawdzane, skoro TU nr. 102 po remoncie, przyleciał na Okęcie z Samary we wrześniu 2010r. z trójkątnymi blachami pod oknami kabiny samolotu których nie miał wcześniej (typ B2 jakim był nr 101) i łudząco podobnym malowaniem jakie miała 101’ka?

Czy nowszego typu samolot remontuje się, by wyglądał jak starszy?

Czy były dziesiątki hipotez? Czy żadnej nie wykluczono? Wiedzą to ci, których referaty były odrzucane (np. prof. Dakowskiego), których sugestie i dowody były przekazywane w rozmowach podczas konferencji, także mailami, opracowaniami na stronach internetowych – sądzę, że znanymi służbom. Stronę arkanoego.net musiałem zamknąć po zmasowanym ataku. Komputer popsuto mi dwukrotnie. Do moich znajomych rozsyłano maile z fałszywych adresów, by mnie szkalować i kłamać na mój temat.

Jednak swą koncepcję „Bliźniaki” udało mi się dzięki życzliwym osobom przekazać do kancelarii obecnego prezydenta i prezesa, jak widać nadaremnie. Wspomnę także, że u nie żyjącego już śp. blogera 3Zet gościły znane osoby, w tym i pani dziennikarz śledcza Anita Gargas. Znają więc, wszystkie oszustwa z polanki samosiejek.

Na konferencjach w odpowiedzi albo słyszano bezradne – „to co mamy zaczynać śledztwo od początku.. uznać te pięć lat za zmarnowane?” – albo nie było żadnej odpowiedzi jak w przypadku maili. Myślę, że wielu z nas, blogerów mogłoby przytoczyć podobne historie.

To „zawieszenie” i „ujawnianie fragmentaryczne” będzie nadal co jakiś czas występować na podobnych zasadach jak dotąd. Podkomisja nie zdaje sobie chyba sprawy (lub czyni to świadomie) jak bardzo jej dążenia i jej teoria jako koncepcja zbliżają się do scenariusza podanego przez inż. K. Cierpisza, który już dawno protestował, że komisja Macierewicza wykorzystała opisany przez niego wątek naziemnych wybuchów do swojej wersji, ale aby było inaczej niż u Cierpisza przeniosła wybuchy w powietrze.

Nie znamy jak dotąd powodów, dla których komisja parlamentarna i podkomisja robi wszystko, by uciec od inscenizacji i zdublowanych części. Musiałaby określić na których fragmentach zlokalizowano ślady wybuchów – na tych z polanki samosiejek, czy tych podrzuconych z niewiadomego miejsca, a leżących obecnie na bocznym Siewiernym. Są przecież zdjęcia klatka po klatce i ktoś je musiał widzieć. Ponoć pewna jest tylko wiedza odnośnie ostatnich 4 sekund.

Na tej drodze manipulacji „końcóweczkami” odsunięto od prac śledczych znanego ze swej rzetelności prof. Krzysztofa Cieszewskiego.

[Oba realne wyniki Cieszewskiego: Płachty prostokątne coś przykrywające na zdjęciach sprzed paru dni przed „katastrofą” w miejscach, gdzie później znaleziono złom z „Tu-101”, oraz konstatacja, że „kewlarowa brzoza” musiała być złamana na parę co najmniej dni wcześniej [ Cieszewski jest leśnikiem, czy dendrologiem, więc się zna].. Oba fakty mogli sprawdzić „spece” od Macierewicza. A otrzymanie zdjęć o co najmniej sto razy lepszej rozdzielczości od sojusznika, tj. CIA, powinno być dla „władzy” igraszką. MD]

Łatwiej bowiem iść smoleńskim szlakiem wytyczonym przez Anodinę. Nieważne, że droga ta od początku była sfałszowana.

http://niepoprawni.pl/blog/wilre/gruppenfuhrer-kat-4-lata-po



Zmieniony ( 13.04.2018. )